Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik miejski w Bytowie oskarżony o korupcję

Andrzej Gurba [email protected]
Przed bytowskim sądem rozpoczął się proces Krzysztofa Sz., byłego szefa wydziału inwestycji w Urzędzie Miejskim w Bytowie.
Przed bytowskim sądem rozpoczął się proces Krzysztofa Sz., byłego szefa wydziału inwestycji w Urzędzie Miejskim w Bytowie. Andrzej Gurba
Krzysztof Sz., bły kierownik wydziału inwestycji w bytowskim ratuszu, nie przyznał się do żądania i przyjmowania łapówek, o co oskarża go prokuratura. Przed bytowskim sądem rozpoczął się jego proces.

Pierwsza rozprawa w Sądzie Rejonowym w Bytowie trwała tylko godzinę, bo Krzysztof Sz. nie chciał składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania.

- Na razie - jak stwierdził. Na kolejnej rozprawie będą przesłuchiwani świadkowie.

Prokuratura zarzuca Krzy­sztofowi Sz., byłemu kierownikowi wydziału inwestycji w Urzędzie Miejskim w Byto­wie, żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych od Janusza R., przedsiębiorcy z Borowego Młyna. Chodzi o materiały budowlane na łą­czną kwotę ponad 30 tysięcy złotych. Za co? Za przychylność przy przetargach, zleceniach prac i ich odbiorze. Korzyści majątkowe miały być przyjmowane od sierp­nia 2008 roku do marca 2010 roku.

- Oskarżony w tym cza­sie budował dom. Później Krzy­sztof Sz. nakłaniał Janu­sza R. do fałszywych zeznań w tej sprawie - mówiła prokurator. - Nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów - oświadczył Krzysztof Sz. Z racji tego, że odmówił wyjaśnień, sąd odczytał wszystkie jego zeznania w tej sprawie.

- Janusza R. znam od 2004 roku. Nie miał zbyt wielu dużych zleceń z urzędu - mówił śledczym Krzysztof Sz. Tłumaczył, że klinkier kupił za gotówkę. - Nie mam żadnego rachun­ku ani pokwitowania. Nie domagałem się ich - informo­wał.

Były urzędnik powiedział, że materiały budowlane, które dostał od Janusza R., miały być zapłatą za wykonanie dla niego projektu hali w Borowym Młynie. Później Krzysztof Sz. chciał zapłacić za te materiały. Prokuratura zabezpieczyła w tej sprawie 21 tysięcy złotych. Janusz R. nie chciał tych pie­nię­dzy.

W śledztwie były kierownik wydziału inwestycji zapewniał, że nie informował Janusza R. o ofertach innych przedsiębiorców przed rozstrzygnięciami przetargów. Podkreślał, że nie było nawet takiej możliwości. Po prokuratorskich zarzutach burmistrz Bytowa zwolnił Krzysztofa Sz. z pracy w ratuszu. Obecnie zajmuje się on prywatną działalnością polegającą na usługach projektowych i nadzorze.

Krzysztof Sz. został oskarżony, bo obciąża go sam Janusz R. Bytowski proces to tylko część korupcyjnej afery, którą wykryło CBA. Janusz R. został skazany w czerwcu tego roku. Sąd nakazał mu zapłacić 20 tys. zł grzywny za to, że wręczył Zdzisławowi P., specjaliście od spraw budowlanych z Nadleśnictwa w Osusznicy, 14 i 8 tys. zł, telefony komórkowe o wartości 2299 zł, komputer wart 1500 zł, 20 kilogramów ryb o wartości 2 tys. zł.

Przedsiębiorca nie chciał też pieniędzy za materiały budowlane o wartości prawie 28 tys. złotych. Wszystko za przychylność przy realizacji zamówień publicznych i odbiorze robót. Sam Zdzisław P. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i grzywnę dwa tysiące złotych. Sąd orzekł też przepadek korzyści majątkowych i roczny zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych w Lasach Państwowych. W przypadku Janusza R. zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary, bo przedsiębiorca współpracował z organami ścigania, ujawniając inne przypadki korupcji (m.in. sprawę Krzy­sztofa Sz.).

Janusz R. miał też korumpować burmistrza Białego Boru Franciszka K. i skarbnik Annę D. Proces samorzą­dowców toczyć się będzie przed Sądem Rejonowym w Szczecinku. Franciszek K. jest oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowych o łącznej wartości ponad 26 tysięcy złotych (od sierpnia 2008 do czerwca 2009). To m.in. prace przy stawie i prace ziemne przy budowie domu. Zdaniem prokuratury Franciszek K. nakłonił też Janusza R. do poświadczenia nieprawdy.

Chodziło o wystawienie faktury za niwelację terenu. Anna D. jest oskarżona o przyjęcie telefonu komórkowego o wartości tysiąca złotych. Druga korzyść to praca koparki, za którą nie zapłaciła. Chodzi o 1920 złotych. Według prokuratury to "podziękowanie" za szybsze rozliczenie faktur. Samorządowcy nie przyznają się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza