Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustka. Armatorzy: skończcie wreszcie z rewizjami naszych wędkarzy!

Fot. Artur Wosinek
Wędkarze morscy każdego ósmego złowionego dorsza i wszystkie kolejne muszą teraz wyrzucać za burtę.
Wędkarze morscy każdego ósmego złowionego dorsza i wszystkie kolejne muszą teraz wyrzucać za burtę. Fot. Artur Wosinek
Właściciele kutrów pływających na wędkarskie połowy dorsza domagają się zniesienia limitu ryb, które z rejsu można zabrać do domu. - Inspektorzy grzebią nam w siatkach - protestują armatorzy.

Limit wprowadzono kilka lat temu, pod naciskiem rybaków. W okresie zakazu połowu dorsza z zazdrością patrzyli oni na wędkarzy, których nie obowiązywały okresy ochronne. - I ludzie z rządu na to poszli, wykazując się kompletną nieznajomością tematu. Nigdzie w Europie nie ma takich drakońskich zakazów.

Zagraniczni wędkarze, którzy przyjeżdżają do nas na rejsy, nie rozumieją, dlaczego kontrolerzy zaglądają im do siatek - mówi armator z Ustki pragnący zachować anonimowość.

Limit to siedem sztuk. Tyle złowionych dorszy może ze sobą zabrać morski wędkarz do domu. Resztę złowionych sztuk ma obowiązek wyrzucić za burtę. Ryba i tak ginie, bo przy wyciąganiu na powierzchnię z kilkudziesięciometrowej głębi pęka jej pęcherz pławny.

- Marnotrawstwo - mówi Waldemar Giżanowski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Jachtów Komercyjno- Sportowych, reprezentującego właścicieli około 200 takich jednostek. - Poza tym limit stawia pod znakiem zapytania sens takich rejsów, które trwają nawet do kilku dób. 7 dorszy można złowić w ciągu kilku minut. Co robić później? Nudzić się na kutrze?

Giżanowski dodaje, że absurdalny zakaz zmniejsza konkurencyjność polskich armatorów wędkarskich względem organizatorów takich wypraw z innych krajów nadbałtyckich. - My sami wykupujemy licencje połowowe w Danii. Tam nie ma takich ograniczeń. Gdy wracamy do Polski z łowisk duńskich, możemy przywieźć bez przeszkód i po 20 sztuk, bo tyle się łowi przeciętnie. A po powrocie z polskich łowisk w portach robią nam rewizje.

Wczoraj nie udało się nam uzyskać komentarza Kazimierza Plocke, wiceministra rolnictwa odpowiedzialnego za rybołówstwo, do którego wpłynęło pismo w tej sprawie. Andrzej Krawczuk, okręgowy inspektor rybołówstwa w Słupsku, powiedział nam, że przypadki przekraczania limitu dorszowego przez wędkarzy ujawniane są sporadycznie. Grozi za to kara od 200 do 4400 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza