Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W kasach słupskiego dworca kolejki, a konduktor nie dał zniżki

Daniel Klusek daniel.klusek@media regionalne.pl
Pan Paweł z Kępic wracał do domu pociągiem ze Słupska. Nie zdążył kupić biletu w kasie, bo była długa kolejka. W pociągu nie mógł natomiast kupić biletu zniżkowego jako opiekun osoby niepełnosprawnej.
W kasach słupskiego dworca kolejki, a konduktor nie dał zniżki
internauta Paweł

(fot. internauta Paweł)

- Wracałem ze Słupska do domu pociągiem Przewozów Regionalnych, który odjeżdżał o godzinie 20.42. Na dworzec przyszedłem około godziny 20.30. Czynna była tylko jedna kasa biletowa. W kolejce stało kilkanaście osób i nie zdążyłem kupić biletu, więc poszedłem od razu do pociągu. Tam poprosiłem konduktora o bilet. Powiedział mi, że muszę zapłacić 10,50 złotego, z czego aż pięć złotych do opłata za wydanie biletu - opowiada pan Paweł. - Gdy powiedziałem mu, że mam tylko siedem złotych z groszami, konduktor zagroził mi mandatem oraz wypisaniem wezwania do sądu.

Nasz czytelnik poprosił go więc o wypisanie biletu opiekuna z 78 proc. zniżką.
- Mój niepełnoletni kolega ma legitymację świadczącą o stopniu jego niepełnosprawności i posiada prawo, aby jego opiekun mógł kupić bilet ze zniżką - mówi kępiczanin.

- Konduktor sprawdził jego legitymację, powiedział jednak, że nie będzie zmieniał już ustawień w specjalnym urządzeniu i kazał zapłacić za normalny bilet i za jego wypisanie, w przeciwnym razie wystawi mi mandat. Na szczęście kolega pożyczył mi brakującą kwotę.

Panu Pawłowi nie spodobało się również to, że przed odjazdem pociągu nikt nie opróżnił pojemników na śmieci. Jego zdaniem wieczorami odjeżdża ze Słupska kilka pociągów i dlatego otwartych powinno być więcej niż tylko jedna kasa.

- Niekiedy kolejki nawet w środku dnia do 2 lub 3 kas się­gają aż do drzwi wejściowych na dworzec i stoi się niekiedy po 40 minut. Ja nie kupiłem biletu, ale mam do domu tylko 30 km. Ale co mają zrobić osoby, które muszą jechać ponad 300 km i nie zdążą na pociąg, bo nie kupią biletu w kasie? - pyta kępiczanin.

Zbigniew Labuda, dyrektor Pomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Gdyni, zapowiedział, że sprawdzi sygnał czytelnika. - Po informacji o zachowaniu konduktora zostało wszczęte postę­powanie wyjaśniające. Musimy porozmawiać z naszym pracownikiem i dopiero będzie­my mogli rozwiązać tę sprawę. O jej efekcie poinformujemy pasażera - zapowiada Zbigniew Labuda.

Dodaje, że nie ma możliwości posprzątania w pociągu przed jego odjazdem. - Ten skład przyjeżdża na stację w Słupsku o godzinie 20.27. Do kolejnego odjazdu zostaje więc tylko kwadrans. To zbyt mało czasu, aby opróżnić kosze na śmieci. Tym bardziej że w tym czasie jedni pasażerowie wychodzą z wagonów, a inni zajmują tam miejsca - tłumaczy dyrektor PZPR w Gdyni.

Zapowiada, że jest szansa, aby niebawem więcej kas było otwartych. Właście trwa przetarg, który ma wyłonić agenta prowadzącego sprzedaż biletów w jeszcze jednej kasie na słupskim dworcu.
Zbigniew Labuda dodaje, że osoba, która nie ma pieniędzy na bilet, może o tym poinformować konduktora.

Wówczas wypisywane jest wezwanie do zapłaty, które jest dokumentem przewozowym. Skła­da się na nie opłata za bilet oraz opłata dodatkowa w wysokości 150 złotych. Zostanie ona zmniejszona do 60 zł, jeśli zapłacimy ją w ciągu siedmiu dni od daty wystawienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza