W Koszalinie są wstępne stawki za wywóz śmieci

Jak pisaliśmy, od lipca przyszłego roku zmienią się zasady rozliczania i opłaty za odbiór śmieci z domów i mieszkań. Po wczorajszym spotkaniu wiadomo, że opłaty za segregowane śmieci mają być nawet o 30% niższe. Całe miasto, obojętnie, o jaką zabudowę chodzi, będzie podlegało tej samej taryfie (chodzi o mieszkania, bo firmy będą rozliczane na obecnych zasadach). - Mieszkaniec domu jednorodzinnego zapłaci taką samą stawkę, jak ten z bloku, bez względu na to, ile odpadów wyprodukuje - wyjaśniał sekretarz miasta Tomasz Czuczak.

Mieszkańcy mają teraz do połowy miesiąca czas na to, by wskazać w ankiecie (formularze można wypełnić na spotkaniu), która metoda wyliczenia opłaty za śmieci im pasuje. Władze miasta wezmą te opinie pod uwagę, ale w ostatecznym rozrachunku i tak wskażą jedną metodę dla wszystkich mieszkańców. A metody są cztery - naliczanie od mieszkańca w mieszkaniu, od powierzchni mieszkania/domu, od zużycia wody i od gospodarstwa domowego.

- Żeby rzetelnie wypełnić ankietę, to trzeba znać ceny, a tych nie podajecie - zauważył wczoraj jeden z mieszkańców. - Do czego się mamy odnosić? W ogóle nie jesteście przygotowani! - mówił do urzędników. Na te słowa Bożena Bajdalska-Kurlanda, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej, stwierdziła: - Dziś możemy jedynie szacować ceny. 13 - 15 zł wyniesie miesięczna stawka od osoby w mieszkaniu.

Gdy weźmiemy pod uwagę zużycie wody, to trzeba by brać pod uwagę opłatę w wysokości 4,5 - 5,5 zł za m szesc. Przy metodzie zależnej od powierzchni mieszkania - 55 - 65 gr za m kw. Natomiast, gdy stawka byłaby naliczana od gospodarstwa, to miesięcznie byłoby to 35 - 45 złotych. I to obojętnie, czy chodzi o jeden pokój, czy ogromny dom.

- I na tej podstawie możecie państwo wstępnie liczyć, która metoda w waszym przypadku będzie najlepsza. Bo u każdego to będzie inaczej - inaczej dla jednej osoby, która mieszka na 100 m kw., a inaczej dla wieloosobowej rodziny na małym metrażu - mówił Czuczak.

- To robimy od mieszkańca i już! - ktoś krzyknął z sali. - To najbardziej sprawiedliwe!
- Nie wiemy, która metoda jest najlepsza, dlatego chcemy znać zdanie mieszkańców - odpowiedział Tomasz Czuczak. Mieszkańcy skarżyli się też na słabą informację o spotkaniach. - Dowiedzieliśmy się o nich z "Głosu", żadne ulotki z ratusza do nas nie dotarły - mówili. Urzędnicy obiecali to wyjaśnić, bo - jak powiedzieli - "pewna firma wzięła przecież za to pieniądze".