Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W medycynie cudów nie ma. Jest biznes

Ilona Stec [email protected]
Zabieg chelatacji nie jest uciążliwy dla pacjenta. To jedna z przyczyn, dla których cieszy się dużym powodzeniem.
Zabieg chelatacji nie jest uciążliwy dla pacjenta. To jedna z przyczyn, dla których cieszy się dużym powodzeniem.
Terapia jest droga, ale reklama skuteczna: coraz więcej chorych kupuje zabiegi chelatacji, czyli płukania naczyń krwionośnych.

- Nie tylko, że to nic nie daje, to jeszcze może zaszkodzić - ostrzegają lekarze.

- Ojciec miał 78 lat, był po zawale. Zdecydowaliśmy się na chelatację, by poprawić jego kondycję i zapobiec kolejnym zawałom. Przyjął 20 zabiegów, potem znów serię 20, ale poprawa była tylko chwilowa i nieznaczna. Po jakimś czasie dostał udaru, po kilku miesiącach zmarł. Jemu akurat ta terapia niewiele pomogła - mówi Maria Z. spod Kołobrzegu.

Czuję się świetnie

Z kolei mecenas Michał Płocica z Koszalina jest zachwycony efektami chelatacji. - Autentycznie, na swoim przykładzie stwierdziłem, że mi to mogło i wszystkim znajomym tę terapie polecam - mówi.

Zabiegom poddał się trzy lata temu. Walczył z nadwagą i lekarz poradził mu, by się przebadał. Wyniki miał kiepskie. Badania wykazały m.in. pokaźne złogi miażdżycowe w aorcie brzusznej i wysoki poziom cholesterolu. Lekarz uznał, że powinien wziąć się za siebie, zastosować jakąś dietę.

- Dowiedziałem się o chelatacji, skonsultowałem z lekarzem, który się tym zajmował. Wziąłem w sumie 35 zabiegów. Już w trakcie tej terapii zacząłem czuć się lepiej. Byłem mniej zmęczony, na trzecie piętro wbiegałem bez zadyszki. Po zabiegach czułem się zupełnie odnowiony - zdrowszy, silniejszy, bardziej pogodny. Ponownie zrobiłem sobie badania. Wyniki były rewelacyjne.

Okazało się, że te złogi miażdżycowe z aorty zniknęły. Do tej pory świetnie się czuję i mam dobre wyniki. Moi rówieśnicy, prowadzący podobny tryb życia, mają już by-passy - mówi Płocica.

Nie boli, nie męczy

Telefonujemy do jednego z kilku gabinetów na Wybrzeżu. - Mama skończyła 75 lat. Ma cukrzycę, reumatyzm, żylaki. Bardzo szwankuje jej też pamięć. Czy zabiegi chelatacji mogłyby jej pomóc? - pytamy.

- Zaburzenia pamięci mogą być początkiem choroby Alzheimera. Mogą to być także zmiany miażdżycowe, które cukrzyca przyspiesza. Im pacjent starszy, im zmiany te są bardziej zaawansowane, tym mniejszy efekt terapeutyczny, ale poprawa będzie. Decyzja należy do państwa - mówi lekarz wykonujących zabiegi chelatacji.

Izba lekarska ostrzega

Izba lekarska ostrzega

Okręgowa Izba Lekarska w Koszalinie negatywnie wypowiada się o chelatacji. Wcześniej o opinie zwróciła się do specjalistów wojewódzkich - dr nauk med. Haliny Jaroszewicz- Heigelmann, specjalisty chorób wewnętrznych, i dra hab. Piotra Gutowskiego, specjalisty chirurgii naczyniowej, oraz do dr nauk med. Elżbiety Zinki, ordynatora Oddziału Kardiologii Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.
Komisja Etyki Lekarskiej wysłała do lekarzy z regionu, stosujących zabiegi chelatacji, pisma z ostrzeżeniem. Wszyscy poinformowani zostali, że w przypadku jakichkolwiek komplikacji, związanych z zastosowaniem tej metody i skarg pacjentów, nie mogą spodziewać się żadnej ochrony ani obrony ze strony izby lekarskiej. Izba postanowiła też zainteresować tym problemem okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej, Naczelną Radę Lekarską i Ministerstwo Zdrowia.
- Obawiamy się, że pacjenci, poddając się chelatacji i wierząc w jej skuteczność, zaniedbują podstawowe leczenie. Dopiero gdy nie widzą poprawy albo ich stan się pogarsza, zgłaszają się na właściwe leczenie. Wtedy może być już za późno. Izba lekarska jest przeciwna tym zabiegom. Ostrzega pacjentów przed nimi, a lekarzom zamierza zabronić ich stosowania - oświadczają członkowie Komisji Etyki Lekarskiej OIL.

Wyjaśnia, że zabieg polega na podaniu kroplówki. Pierwsze trwają około 3-3,5 godziny, następne około - 2-2,5 godziny. W tym czasie można czytać albo drzemać. Po zabiegu - zdaniem lekarza - pacjent czuje się dobrze. Od razu może powrócić do swoich codziennych czynności.

- Pani mama potrzebuje około 30 zabiegów - dodaje doktor. Jeden kosztuje 140 złotych. Za trwającą ponad cztery miesiące kurację trzeba byłoby zapłacić 4200 złotych.

Lek prawie na wszystko

"Chelatacja - powrót do życia i do sił życiowych. Nieoperacyjna metoda lecznicza rozpuszczająca blaszki miażdżycowe w naczyniach krwionośnych. Szczególnie korzystnie i skutecznie wpływa na zdrowie osób z poważnymi komplikacjami krążeniowymi, takimi jak zawał mięśnia sercowego, przebyty lub zagrażający udar mózgu czy bóle niedokrwienne kończyn. Wywołuje zjawisko zwane rewitalizacją - powrót do życia - i - proporcjonalnych do wieku - sił życiowych" - można wyczytać w internecie.

Podobnie opisują tę terapię ulotki reklamowe i reklamy prasowe. Można się z nich dowiedzieć, że po chelatacji pacjenci czują się tak, jakby ujęto im 10-15 lat, a nawet więcej. Z reklamy można też dowiedzieć się, że w Stanach Zjednoczonych przez dziesiątki lat metoda ta stosowana jest z wielkim powodzeniem. By kuracja była skuteczna, potrzeba od 20 do 50 zabiegów.

Lista chorób, przy których zabiegi chelatacji, jak zapewniają jej propagatorzy, mogą pomóc, jest imponująca..Są na niej: choroba wieńcowa, udar mózgu, depresja, choroby Alzheimera i Parkinsona, zespół wypalenia i przewlekłego zmęczenia, przewlekłe infekcje bakteryjne i wirusowe, trudne do opanowania grzybice, astma oskrzelowa, łuszczyca, choroba zwyrodnieniowa stawu biodrowego. Chelatacja ma pomagać nawet ludziom z rodzinnym obciążeniem chorobą nowotworową. Zalecana jest także czującym się zdrowo osobom w wieku 40-50 lat w ramach profilaktyki geriatrycznej i nowotworowej.

Reklama dźwignią handlu

Zabieg - jak czytamy w materiałach informacyjnych - to standardowa kroplówka, w której głównym lekiem jest EDTA, preparat stosowany w leczeniu zatruć. Przeczyszcza on cały układ krążenia. Zwolennicy chelatacji twierdzą, że jest ona tańsza i skuteczniejsza od takich metod, jak operacje wszczepienia by-passów czy zabiegi angioplastyki (rozszerzenia tętnic). Uważają, że negatywne opinie o niej pochodzą od lekarzy zawodowo zainteresowanych cewnikowaniem naczyń krwionośnych i chirurgicznymi operacjami naczyniowymi.

Reklamy terapii chelatowej bogato ilustrowane są wypowiedziami pacjentów zadowolonych z efektów leczenia.Trudno więc się dziwić, że chętnych na zabiegi - choć nie są one tanie - nie brakuje. W Polsce funkcjonuje już cała sieć gabinetów stosujących terapię z użyciem chelatacji. Należą m.in. do firmy Doktor Krasicki, spółka z o.o. w Gdyni. Kilka gabinetów tej sieci działa też na Pomorzu Środkowym. W każdym zabiegi wykonują lekarze.

Jesteśmy lekarzami, nie cudotwórcami

- To nie jest działanie cudotwórcze - zaznacza jeden ze środkowopomorskich lekarzy stosujących chelatację (chce pozostać anonimowy). - To jedna z wielu metod leczenia, a że została przez izbę lekarską uznana za niekonwencjonalną, to ich problem.

Przyznaje, że niektórzy pacjenci rzeczywiście oczekują efektów z pogranicza cudów. - Jeśli ktoś się spodziewa, że z kobiety 70-letniej zrobi się osiemnastkę, to się na pewno nie uda - tłumaczy. - Sprawdziłem tę metodę na sobie, na swojej rodzinie i mogę zapewnić, że w tym nie ma żadnej blagi. Ci, którzy się leczą, są zadowoleni.
To, że według reklam chelatacja pomaga na tak wiele chorób, że staje się to niewiarygodne, też potrafi wytłumaczyć. - Jeśli poprawia się przepływ krwi w naczyniach, to siłą rzeczy lepiej pracują lepiej ukrwione serce, nerki czy wątroba - wyjaśnia.

O skuteczności metody przekonany jest również doktor Antoni Krasicki z Gdyni, który stosuje ją już dziewiąty rok. - Jestem lekarzem i wykorzystam każdy sposób, żeby choremu pomóc. To mój obowiązek - mówi. Zapewnia, że dysponuje wieloma materiałami naukowymi potwierdzającymi skuteczność terapii chelatowej.

Izba jest kontra

Jednak Okręgowa Izba Lekarska w Koszalinie, opierając się na opiniach specjalistów, negatywnie ocenia skuteczność terapii chelatowej i ostrzega przed nią pacjentów. Konrad Gordon, członek Komisji Etyki Lekarskiej OIL nie kryje, że do przyjrzenia się chelatacji skłoniły izbę liczne reklamy i przypadek zgonu pacjenta w trakcie zabiegu, odnotowany niedawno Gdańsku. - Niekoniecznie zabieg musiał być tego przyczyną, ale faktem jest, że do takiego zdarzenia doszło - mówi doktor Gordon.

Komisja uznała chelatację za paramedycynę, czyli metodęm na skuteczność której nie ma naukowych dowodów. A - podkreśla Komisja - chociaż pacjent ma prawo leczyć się tak, jak chce, to jednak lekarz ma obowiązek stosować metody udowodnione naukowo.

- Ci, którzy wykonują te zabiegi, podkreślają, że lek o nazwie EDTA, stosowany do wlewów, znajduje się w oficjalnym spisie leków - dodaje doktor Gordon. - Używany jest on jednak w leczeniu zatruć metalami ciężkimi. Stosuje się go ponadto w przemyśle spożywczym jako środek konserwujący. Wchodzi on też w skład kalgonu, preparatu rozpuszczającego kamień. Światowa Organizacja Zdrowia prowadzi obecnie badania tego preparatu i zaleca ograniczenia w jego stosowaniu zarówno w przemyśle spożywczym, jak i w innych dziedzinach. Gdyby środek ten miał naprawdę skuteczne działanie, to - logicznie rzecz biorąc - wszyscy powinniśmy być zdrowi, bo wszędzie go pełno. We wlewach jego ilości są znikome, dlatego można traktować je jako placebo (obojętny środek podawany pacjentom w celach psychoterapeutycznych - dop. red.).

Konrad Gordon twierdzi, że materiały sprzed 20 lat, na które powołuje się doktor Antoni Krasicki, oparte są tylko na spostrzeżeniach lekarzy. - To, że komuś coś pomogło, nie jest naukowym dowodem na to, że metoda jest skuteczna i że nadaje się do powszechnego stosowania - tłumaczy. - Chelatacji poddają się zwykle ludzie schorowani, którzy i tak biorą już wiele leków. EDTA może neutralizować ich działanie, sprawić, że będą nieskuteczne. To jest zagrożenie, które nie musi się zdarzyć, ale może i my mamy obowiązek przed tym przestrzec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza