Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W taksówce rozmowy jak w konfesjonale

Izabela Mortas [email protected]
W taksówce rozmowy jak w konfesjonale.
W taksówce rozmowy jak w konfesjonale. Archiwum
Taksówkarze z Kielc opowiadają o swojej pracy i rozmowach z klientami.

Chcesz być bliżej życia? Wsiądź za kierownicę taksówki. Tam dowiesz się, jacy są ludzie, gdzie jeżdżą po pracy, z kim zdradzają partnerów. Pomożesz w potrzebie, odwieziesz ledwo trzymającego się na nogach do domu. Czasem wysłuchasz rozczarowanego życiem osobnika, innym razem pomożesz zdobyć wymarzoną kobietę.

Marek Więckowski z Kielc w taksówce jeździ od 23 lat. Mówi, że z klientami rozmawia o wszystkim. Nigdy nie zaczyna od "ładną dziś mamy pogodę", bo, jak sam twierdzi, jest na to zbyt doświadczony. - Jeśli podejmuję taki temat, to raczej z inicjatywy pasażera, który nie wie, od czego zacząć - mówi pan Marek.
Psychologia to ważny punkt w pracy taksówkarza. Tematyka rozmów jest tak zróżnicowana, że ciężko określić, o czym mówi się najczęściej. - Chodzi o to, żeby wyczuć klienta. Zazwyczaj jest tak, że im bardziej zaufany, tym bardziej osobiste tematy się porusza - mówi Marek Więckowski. - Rozmowa rozmową, ale najpierw trzeba wyczuć, z kim mam do czynienia. Policjanta i księdza rozpoznaję, zanim się jeszcze przedstawią - mówi pan Marek.

Według taksówkarza najchętniej rozmawiają ludzie w wieku średnim i starsi. - Młodsi, koło dwudziestki, jak ja to mówię, wsiadają i "zapalają się na niebiesko" - wyciągają smartfony i klikają na telefonach. Z takimi nie ma, co rozmawiać, widać, że sobie tego nie życzą - mówi taksówkarz.

Zdradzają i pozostają anonimowi

Taksówkarze o ludziach wiedzą niemal wszystko. Nierzadko więcej, niż oni sami. - Moimi klientami są małżeństwa, które siebie zdradzają. Często bywa tak, że wożę osobno męża i żonę i chcąc nie chcąc widzę, z kim się prowadzają i gdzie jeżdżą. A bywają w takich miejscach, gdzie nie powinni się raczej znaleźć - opowiada Marek Więckowski.

Z takimi informacjami jest jednak tak, jak w konfesjonale. Nie wychodzą na światło dzienne, przynajmniej nie od taksówkarza. - Nie wtrącam się w prywatne sprawy klientów. Nie skarżę i nie mówię drugiej osobie o tym, co robi partner. Skoro powierza się mi tajemnice, to zachowuję je dla siebie - kwituje pan Marek.
Zdarza się jednak i tak, że i za trzymanie sekretu można stracić klienta. - Miałem raz taką sytuację, że widziałem, jak żona jednego pasażera spotyka się z innym mężczyzną. Nie powiedziałem o tym klientowi. Gdy dowiedział się później, że partnerka go zdradza, miał do mnie pretensje, że mu nie powiedziałem. Na jakiś czas straciłem klienta, jednak po upływie czasu odnowiliśmy kontakt - opowiada taksówkarz.

Namierzyć klienta

Marek Więckowski przyznaje, że zabawnych sytuacji nie brakuje. Szczególnie nocą. Rozbrajają ci, którzy są po alkoholu. - Druga w nocy to taka godzina, gdy zdarzają się najciekawsze sytuacje. Nieraz muszę namierzać klientów, którzy są tak wypici, że nie wiedzą nawet, gdzie się znajdują. Raz zdarzyło mi się odnaleźć mężczyznę, który zadzwonił do mnie, żebym zabrał go "z końca świata". Okazało się, że ten koniec świata był nad zalewem w Kielcach. Klient zamiast skręcić w prawo i dojść na ulicę, poszedł w lewo i trafił właśnie tam. Namierzyłem go po informacjach, które przekazywał mi przez komórkę. Mówił, co widzi, czytał napisy na budynkach, co dawało mi pewien trop - mówi taksówkarz.

Zabawną, ale też mrożącą krew w żyłach historię opowiedział nam pan Paweł, taksówkarz z Kielc, który jeździ srebrnym mercedesem. - Wiozłem raz małżeństwo, które w czasie drogi pokłóciło się. Zabrałem ich z ulicy XI Wieków. Jedno z nich chciało jechać na Miodową, drugie do Gaudiego. Sprzeczka była zażarta. Gdy spojrzałem w boczne lusterko, zobaczyłem nogi wystające zza drzwi samochodu. Kobieta chciała wyskoczyć w czasie jazdy. Mężczyzna złapał ją za spódnicę, ta jednak była tak zdeterminowana, że mimo to, wyskoczyła z taksówki. Uciekła w samych galotkach, bo spódnica pozostała w rękach zatrzymującego ją mężczyzny - opowiada taksówkarz.

Chwalą się lub szukają rozmówcy

Pan Paweł mówi, że w zależności od wieku, z klientami rozmawia o innych rzeczach. - Ludzie młodzi lubią się chwalić. Bardzo często wożę takich klientów, którzy wyjechali na jakiś czas za granicę, dorobili się i wrócili do miasta lub przyjechali tu na wakacje. Opowiadają, że są prezesami, dyrektorami w zagranicznych firmach, tymczasem to zwykli "dorobkowicze". Gdy słyszę komentarze typu "Pan nie wie, kogo pan wiezie" albo "Jestem prezesem w zagranicznej firmie", to na język ciśnie mi się "Taa, chyba hurtowni dla królików". Czasem taka odpowiedź zamyka usta chwalipiętom, którzy udają milionerów - mówi pan Paweł.

Inaczej jest ze starszymi osobami. Ci lubią rozmawiać raczej o swoich problemach, rodzinie i zdrowiu. - Bardzo często są to też osoby samotne, którymi nie interesuje się rodzina. Wsiadają do taksówki, żeby zamienić z kimś parę słów, robią też tak, gdy idą do lekarza. Chcą czuć się potrzebne. Woziłem raz taką klientkę, panią w podeszłym wieku, która jechała do przychodni. Mówiła, że tak naprawdę czuje się dobrze, ale wzięła rentę, więc pójdzie do doktora, żeby czasem się nie obraził - opowiada pan Paweł.

Taksówkarz mówi, że zdarza mu się pełnić rolę psychologa i doradcy sercowego. - Ludzie żalą się i opowiadają o swoich zawodach miłosnych. Zdarzyło mi się także instruować młodego chłopaka, jak zdobyć dziewczynę. Najpierw jeździłem z nim wokół wieżowca, w którym mieszkała ukochana, żeby sprawdzić, czy jest w domu, co robi, czy czasem nie wychodzi. Potem jeździliśmy po mieście bez większego celu, a mój klient wypytywał mnie o to, jak postępować z kobietą. Nagrywał mnie na dyktafon, a ja mu udzielałem instruktażu- mówi właściciel mercedesa. - Gdy licznik wybił kwotę 80 złotych, mój pasażer ładnie podziękował i podróż się skończyła. Śmiałem się, że wizyta u psychologa jest trochę droższa
- dodaje taksówkarz.

Paweł Marynowski z Radia Taxi Łysogóry jeździ srebrnym BMW. Często wozi ludzi wysoko postawionych. Zdarzyło mu się wieźć Sebastiana Karpiela Bułeckę, wokalistę Zakopower, od kilku lat obsługuje także firmę Eurocopter, zajmującą się produkcją śmigłowców. - Osoby znane to tak naprawdę normalni i sympatyczni ludzie. Większość jest wyluzowana i otwarta na pogawędkę - mówi taksówkarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza