O wczorajszej całodniowej przerwie w dostarczaniu wody do biurowca urzędu przy ul. Niemcewicza dowiedział się dopiero na dzień przed zakręceniem kurków.
- Znaleźliśmy kartkę na drzwiach. Pomyślałem sobie, że taki niespodziewany brak wody przez cały dzień w takim urzędzie jak nasz, w którym pracuje 40 osób i który odwiedza wielu petentów, to sytuacja kryzysowa. Zadzwoniłem do miejskiego sztaby antykryzysowego z prośbą o instrukcję. Potraktowali mnie jak dziwaka - zżyma się Borodziuk.
Dodaje, że sądził, iż otrzyma od władz miejskich pod urząd przynajmniej kilka przenośnych toalet albo spory zapas wody do spłukiwania toalet w urzędzie. W sumie jest ich sześć. Rozważał nawet zamknięcie urzędu z powodu całodniowego braku wody.
- Wiem, że jest beczkowóz. Ale on stoi kilka ulic od nas. Na szczęście zgromadziliśmy w urzędzie zapas 250 litrów wody w butelkach, umywalkach i wanienkach. Nasz konserwator chodzi teraz z tym po toaletach i je spłukuje - przyznaje.
Mariusz Smoliński, rzecznik ratusza, twierdzi, że skarga dyrektora jest bezzasadna. - Ma to związek z modernizacją ulic. Ustaliłem, że naczelnik wydziału antykryzysowego w rozmowie z panem dyrektorem odesłał go po prostu do wodociagów. Wystarczyło zadzwonić, a wodociągi dostarczyłyby niezwłocznie butle z wodą - podkreśla Mariusz Smoliński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?