Cały projekt rzeźbiarki pochodzi z 2017 roku i nazywa się „Łączenie czworaczków flisaka”. Figury chłopców balansujących na linie stworzyły legendę o synach flisaka – rozdzielonych czworaczkach. Chłopcy próbują się odnaleźć za pomocą lusterek zawieszonych na rzeźbach w sposób, jaki nawiązywali ze sobą kontakt w dzieciństwie. Od pięciu lat projekt odwiedza różne cztery miasta. Gdzie tym razem są pozostali trzej bracia, jeśli jeden jest w Ustce? Zwierciadełko „Chłopca z małpkami” musi szukać światła dochodzącego z Dziwnowa, Mielna i Sopotu. Tam stoją na linach trzej bracia.
Teraz w czasie wojny w Ukrainie rzeźby chłopców przyozdobione są biało-czerwonymi i błękitno-żółtymi wstążeczkami. W ten sposób artysta wyraża solidarność z rozdzielonymi wojną członkami rodzin ukraińskich, których do Ustki, a zwłaszcza dzieci, przyjechało bardzo dużo.
- Kompozycja rzeźbiarska „Flisaczkowie” składa się z czterech rzeźb. Łączy je promień słoneczny, a chłopcy próbują się łączyć z pomocą zwierciadełek, tak zwanymi zajączkami – opowiada Jerzy „Jotka” Kędziora o swoich rzeźbach. - W tym roku legenda mówi, że gdy dopływali do Gdańska, rozpętała się wielka burza i porozrywało tratwy. Chłopców dryfujących na balach wyciągnęły statki, stojące na redzie, rozwiozły do różnych punktów cumowania. I chłopcy zostali rozdzieleni. Są cztery postaci. Mają różne symbole: z latawcem, z małpkami, ze ślepym zwierciadłem, z siatką z rybami. To jest nawiązywanie do lokalnych znaczeń. Te małpki nawiązują do zoo z Doliny Charlotty, gdzie też z małpkami był pewien problem - rzeźbiarz dodaje, że jednak interpretacje mogą być różne.
Rzeźby są wykonane z autorskich kompozytów – żywicy epoksydowej z wypełniaczem z pyłu brązowego. Jak autor sprawia, że balansują?
- Trochę z głowy, trochę z rąk, trochę z obserwacji. To mój autorski projekt – odpowiada Jerzy „Jotka” Kędziora. - Rzeźby jak rzeźby, ale najważniejsze jest to, że wprowadziłem do historii sztuki nowy rodzaj piedestału. Lina jest swoistym podestem, a drugą sprawą jest to, jak te rzeźby stoją na podeście, że trzymają zadaną im konfigurację. Modelować można rożnie, natomiast luźny linowy cokół powoduje, że rzeźby współgrają z naturą. Ruszają się w rytm, jak wiatr wieje, jak burze na nie oddziałują.
Artysta mówi, że opowieści powstawały, gdy opiekował się małym wnukiem i „bajał” mu. Postanowił wymodelować i wnuka, bo „już tyle ludzi z rodziny jest na linie”. Chłopiec jednak przybrał formę starszego niż był w rzeczywistości, bo 12-letniego chłopca, aby rzeźba mogła poradzić sobie z konstrukcją.
„Chłopczyk z małpkami” w Ustce będzie balansował do 10 września, ale miasto nie myśli rozstawać się z twórczością znanego rzeźbiarza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?