Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wizyta w Grodnie. Radni odpowiadają na list prezydenta

Alek Radomski [email protected]
- Prezydent Słupska zbagatelizował całą sytuację - twierdzi Anna Bogucka-Skowrońska.
- Prezydent Słupska zbagatelizował całą sytuację - twierdzi Anna Bogucka-Skowrońska. Kamil Nagórek
Prawicowi radni ze Słupska odpowiadają na list prezydenta miasta, który tłumaczy cel wizyty w Grodnie. Podpisują list z przeprosinami, który kierują do mediów i białoruskiej opozycji.

Przypomnijmy

Słupska delegacja w połowie kwietnia bawiła z wizytą w partnerskim Grodnie. Podczas oficjalnych spotkań zetknęła się ze Stanisławem Siemaszko, białoruskim biznesmenem i jednocześnie przewodniczącym Związ­ku Polaków na Białorusi popieranym przez reżim Aleksandra Łukaszenki.

Fakt ten ujrzał światło dzienne dopiero po powrocie, za sprawą radnej Anny Boguckiej-Skowrońskiej (PO). Radna na internetowej stronie związku odkryła notkę o spotkaniu, która jej zdaniem kompromituje całą delegację. Na portalu polaki.org można przeczytać, że delegaci dowiedzieli się o represjach polskiego rządu wobec działaczy ZPB.

Chodziło m.in. o zakazy wjaz­du dla członków ZPB na teren Polski oraz niewydawanie im Karty Polaka. Według portalu, słupscy delegaci byli tym bardzo zdziwieni i obiecali, że przekażą prawdę o represjach polskiego rządu wobec działaczy ZPB jak największej liczbie ludzi.

Skowrońska razem z NSZZ Solidarność zażądała wyjaśnień w tej sprawie od prezydenta Słupska oraz zaapelowała, by przerwać kontakty z Grodnem i reżimowym związkiem Polaków na Białorusi.

- Zwróciliśmy uwagę, że delegacja została wykorzystana politycznie - mówi Bogucka - Skowrońska.

Prezydent odpowiedział 15 lipca. W piśmie czytamy, że delegaci, którzy reprezentowali środowisko oświatowe, co prawda spotkali się z Siemaszką, ale było to tylko spotkanie kurtuazyjne i w dodatku zaplanowane przez stronę grodnieńską i nie miało nic wspólnego z polityką.

Autorzy apelu na tę odpowiedź ripostują... przeprosinami. Kierują je do mediów i działaczy białoruskiej opozycji.

- Przepraszamy za postawę prezydenta Słupska. Zamiast uderzyć się w pierś, zbagatelizował całą sytuację. Tłumaczy, że nic takiego się nie stało - mówi Bogucka -Skowrońska. - Możemy rozumieć, że tego typu kontakty będą podtrzymywane - dodaje.

Autorzy listu podkreślają, że słupska delegacja nie była na Białorusi prywatnie i obowiązywała ją lojalność wobec Polski i jej polityki wobec Łukaszenki.

Pogląd ten podziela Andrzej Chodkiewicz, konsul generalny RP w Grodnie.

- W pełni podzielamy zdanie pana konsula, że oficjalna delegacja polska każdego szczebla powinna postępować zgodnie z duchem lojalności wobec polityki własnego państwa - informuje Anna Derska z Wydziału Europy Wschodniej MSZ.

Sygnatariusze listu dziwią się również, dlaczego na czele słupskiej delegacji stał pracownik usteckiego Urzędu Miejskiego, wiceburmistrz Ryszard Kwiatkowski.

- Sprawami oświaty i współpracy z Grodnem zajmowałem się, kiedy pracowałem w słupskim urzędzie.
Ta wizyta była sfinalizowaniem tego, co wcześniej rozpoczęliśmy. Pan prezydent zadecydował, i słusznie, że powinienem jechać - tłumaczy Kwiatkowski.

- Zadowolony jestem, że tam byłem i że poznałem tych ludzi. Nie do końca zgadzam się z polityką polskiego rządu, która działaczy ZPB wpycha w ręce Łukaszenki. To w końcu też Polacy - dodaje.

Stanowisko MSZ W sprawie wizyty słupskiej delegacji w Grodnie otrzymaliśmy stanowisko biura prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

"Z głębokim zaniepokojeniem podchodzimy do charakteru rela­cji przedstawicieli oficjalnej delegacji słupskiej z reżimowym Zwią­zkiem Polaków na Białorusi. Cel spotkania z władzami organizacji jest dla nas niezrozumiały i pozostaje w zupełnej sprzeczności z polityką RP wobec Białorusi" - czy­tamy w dokumencie.

"Z powodu polityki szykan i represji władz białoruskich z jednej stro­ny, a z drugiej aktywnych działań podejmowanych przez Polskę na arenie międzynarodowej w obro­nie białoruskiego społeczeń­stwa obywatelskiego, w stosunku do Białorusi powinniśmy mówić jednym głosem. Jesteśmy zda­nia, że oficjalna polska delegacja każdego szczebla powinna postępować zgodnie z założeniami polityki własnego państwa. Równocześnie pragniemy podkreślić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie może ingerować w program wizyty władz samorządowych, pochodzących z demokratycznych wyborów".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza