Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wjedziesz autem do szpitala, tylko jak ci się poszczęści

Krzysztof Piotrkowski
Szlaban przed wjazdem na teren szpitala przy ul. Kopernika.
Szlaban przed wjazdem na teren szpitala przy ul. Kopernika. Fot. Krzysztof Tomasik
Tylko przypadek decyduje o tym, czy uda się wjechać samochodem na teren słupskiego szpitala. Ochrona raz wpuszcza, a raz nie. Czasem odmawiają nawet chorym.

Pan Marcin Baranowski z Ustki jechał do szpitala przy ul. Kopernika w Słupsku z bólem w piersi. Niestety, przy wjeździe ochroniarz poinformował go, że go nie wpuści, bo nie może. Nie pomogły tłumaczenia pacjenta, że bardzo źle się czuje.

- Po prostu uparł się i mnie nie wpuścił - mówi czytelnik. - Zacząłem szukać parkingu, ale przy szpitalu miejsc dla samochodów jest bardzo mało i wszystkie były zajęte.

Zatrzymał się dopiero kilkaset metrów dalej przy ul. Bałtyckiej i poszedł piechotą.
Podobną przygodę przeżył pan Paweł (dane do wiad. redakcji), który miał atak zatok.

- Jechałem na oddział otolaryngologiczny z bólem - mówi pan Paweł. - Ochroniarz mnie nie wpuścił, prosiłem go, ale był nieugięty. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie mogę wjechać. Byłem zdziwiony, bo na terenie szpitala było zaparkowanych kilkadziesiąt samochodów. Czy jedynym sposobem dostania się do słupskiego szpitala jest komunikacja miejska?

Podobna sytuacja jest z wjazdem do szpitala przy ul. Obrońców Wybrzeża. Na dodatek czytelnicy zaobserwowali, że ochrona raz wpuszcza kierowców, a raz nie. I nikt nie wie, od czego to zależy.
Sprawdziliśmy, jak to jest w praktyce.

Ku naszemu zaskoczeniu na teren szpitala przy ul. Kopernika wjechaliśmy bez trudu. Szlaban był otwarty i paliło się zielone światło. Okazało się jednak, że ochroniarz zagadał się z jakąś panią, która mocno gestykulowała. Gdy tylko wjechaliśmy, szlaban opadł i kierowcy, którzy jechali za nami, zostali na ulicy, blokując jeden pas ruchu. Nie wjechali. Wyjechaliśmy i spróbowaliśmy ponownie, tym razem już się nie udało.

Dyrektor szpitala Ryszard Stus wymienia kilka powodów ograniczenia parkowania na terenie szpitala.
- W pierwszej kolejności wpuszczani są pracownicy szpitala, których jest bardzo dużo - mówi dyrektor. - Wjechać mogą również osoby posiadające przepustkę.

Ponadto zakaz wjazdu zaczyna obowiązywać, gdy miejsca parkingowe są już zapełnione. Obecnie jednak najważniejszym powodem jest... odwilż.

- Wprowadziliśmy dodatkowe ograniczenia z powodu spadającego śniegu z dachów - mówi R. Stus. - Jeśli na zaparkowany samochód spadnie czapa śniegu lub lód, to my za to odpowiadamy. Ochroniarze informują również, aby nie parkować przy budynkach.

Według dyrektora, problem pojawia się również przez to, że w szpitalu parkują samochody okoliczni mieszkańcy. Dzikich parkujących można jednak przepędzić, wprowadzając na przykład opłaty za postój, na przykład złotówka lub dwa złote za godzinę. Wtedy miejsca zawsze się znajdą.

- Rozważaliśmy taką możliwość - przyznaje dyrektor. - Jednak społeczna rada zdecydowała, że parking szpitalny nie może być płatny.

Dyrektor zapewnia również, że ochroniarze mają obowiązek wpuścić samochód, w którym znajduje się chory jadący, na przykład, na umówiony zabieg lub do izby przyjęć. Jeśli będą się sprzeciwiali, można złożyć skargę.

Sytuacja z parkowaniem przy szpitalu wróci do normy dopiero za kilka miesięcy, gdy szpital przeniesie się do nowej siedziby przy ul. Hubalczyków. Jest tam 800 miejsc do parkowania, które powinny wystarczyć na potrzeby pracowników, pacjentów i ich rodzin. Jeśli i to okaże się za mało, wtedy dyrekcja znów zastanowi się nad wprowadzeniem opłat za parkowanie.

Nasza sonda

Czy miałeś kiedyś problem z wjazdem na teren słupskiego szpitala?

Mirosław Kowalczyk, emeryt
- Często zawożę do szpitala przy ulicy Kopernika wnuka do lekarza i za każdym razem muszę mieć specjalne skierowanie od lekarza. Jeżeli nie mam, to nie wpuszczają.

Dariusz Łukasik, obsługuje prasy
- Nigdy nie miałem problemów z wjazdem na teren słupskiego szpitala. Zawsze udawało się jakoś porozmawiać ze strażnikami i wpuszczali mnie na parking.

Stanisław Wdowiak, kierowca
- W ubiegłym tygodniu trzy razy wjeżdżałem samochodem do szpitala i zawsze mi się to udawało. Mówiłem, że muszę dostać się na pięć minut i nikt nie robił problemów.

Krystyna Grabowska, technik BHP
- Nie miałam nigdy problemów z wjazdem samochodem pod szpital. Nie słyszałam także, żeby ktoś narzekał na takie problemy.

Alfred Walukiewicz, pracownik fizyczny
- Ostatnio jechałam odebrać mamę ze szpitala i wystarczyło, że powiedziałem o tym panu przy bramie i wpuścił mnie.

Klaudia Szczypak, studentka
- Nigdy nie miałam żadnych problemów. Wjeżdżałam wiele razy z rodzicami i wystarczyło porozmawiać z panem na stróżówce i wpuszczał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza