Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek małego chłopca na budowie Macieja Kobylińskiego. Winnych jeszcze nie ma

Bogumiła Rzeczkowska
Słupska Prokuratura Rejonowa uznała, że konieczne jest wyznaczenie kuratora, który reprezentowałby interesy chłopca.
Słupska Prokuratura Rejonowa uznała, że konieczne jest wyznaczenie kuratora, który reprezentowałby interesy chłopca. Fot. archiwum
Kolejna odsłona sprawy wypadku czteroletniego Seweryna na budowie Macieja Kobylińskiego. Ojciec dziecka ma złożyć wniosek o ściganie osób, które naraziły chłopca na śmierć.

Sprawa 4-letniego Seweryna S., który miał wypadek na niezabezpieczonej budowie prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego w Skarszewie Górnym w gminie Dębnica Kaszubska, utknęła w prokuraturze. Od 10 miesięcy trwa procedura ustalania, kto ma ująć się za pokrzywdzonym dzieckiem. W maju ubiegłego roku gromadka dzieci, bez opieki dorosłych, bawiła się w chowanego w niewykończonym, w stanie surowym budynku, bez okien, bez drzwi, bez barierek na schodach i kompletnie niezabezpieczonym.

Czteroletni Sewerynek zahaczył o metalowe pręty wystające z betonu i spadł z wysokości. Nieprzytomnego chłopca z wklęśniętą czaszką i poważnymi obrażeniami zabrała karetka. Później lekarz stwierdził, ze doznał ciężkich obrażeń, które bezpośrednio zagrażały życiu pokrzywdzonego.

Słupska Prokuratura Rejonowa uznała, że konieczne jest wyznaczenie kuratora, który reprezentowałby interesy chłopca. Dlatego że nieumyślne narażenie zdrowia lub życia jest przestępstwem ściganym na wniosek pokrzywdzonego. Takiego nie złożyła matka chłopca Marzena S., wychowująca siedmioro dzieci. Kobieta sama może mieć zarzuty, bo nie dopilnowała dziecka. Dodatkowo jest uzależniona od właściciela posesji, bo mieszka w domku na jego działce w sąsiedztwie niezabezpieczonej budowy.
Najpierw wyznaczony przez sąd kurator zawodowy złożył apelację, bo działa w stowarzyszeniu, którego Maciej Kobyliński jest honorowym prezesem. I zaproponował siostrę matki chłopca.

Ta zgodziła się reprezentować chłopca. Wówczas odwołała się prokuratura, bo były wątpliwości, czy ciotka w tej sytuacji będzie właściwie chronić dobro dziecka. Jednak na etapie apelacji pojawił się ojciec chłopca, który przebywa w więzieniu, ale nie utracił praw rodzicielskich.

- Teraz zwróciliśmy się do sądu rodzinnego, żeby zobowiązał ojca do złożenia wniosku o ściganie - mówi Sylwia Knapik, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego. - Za nieumyślne narażenie życia nie możemy ścigać nikogo z urzędu, ale uznaliśmy, że należy złożyć taki wniosek. Opiekuna ustawowego dziecka może do tego zobowiązać tylko sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza