„Wytrzeźwiałka” w cenie hotelu. Pobyt w izbie wytrzeźwień to coraz większy wydatek

Ośrodek Pomocy Osobom Nietrzeźwym i Bezdomnym w Słupsku zlokalizowany przy ul. Gdyńskiej prowadzi Stowarzyszenie MONAR. W zeszłym roku, do słupskiej „wytrzeźwiałki” trafiło 1126 osób, które za nocleg w placówce zapłacić musiały 340 złotych. Teraz „przyjemność” ta będzie o 53 zł droższa. To pokłosie obwieszczenia resortu zdrowia rewaloryzującego maksymalną możliwą stawkę za pobyt w izbach wytrzeźwień.

- Ta zmiana pozwoli zwiększyć wpływy do budżetu miasta o około 60 tys. złotych. Przypomnę, że obciążenie dla miasta wynikające z prowadzenia izby wytrzeźwień to niemal 1,8 mln złotych. – mówiła na ostatniej sesji rady miasta Marta Makuch, wiceprezydent Słupska.

Co ciekawe, zdecydowanie mniej trzeba wysupłać z portfela za pobyt w gdańskiej izbie wytrzeźwień. Opłata za „nockę” na pogotowiu socjalnym dla nietrzeźwych prowadzonym przez Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta przy ul. Srebrniki wynosi „zaledwie” 150 zł. Kwota ta nie zmieniła się od lat.

Samorządy coraz rzadziej decydują się na otwieranie placówek, w których udzielana jest pomoc pijanym. Utrzymanie izb wytrzeźwień jest kosztowne, bo wzrosły koszty ich utrzymania. Więcej wynosi chociażby rachunek za energię elektryczną. Gminom sprawy nie ułatwiają też delikwenci, którzy za pobyt na „wytrzeźwiałce” nie płacą wcale. Łączny dług osób, które trafiły do słupskiego ośrodka w ostatnich latach wynosi ponad trzy miliony złotych. Gdy mija termin zapłaty, miasto bierze się za egzekwowanie należności, choć jest to proces żmudny i często długotrwały.

- Najczęściej stosowanym środkiem egzekucyjnym jest pobranie gotówki od zobowiązanego w terenie, zajęcie wierzytelności z rachunku bankowego, świadczenia emerytalnego i rentowego oraz wynagrodzenia za pracę – wymienia Monika Rapacewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Słupsku.

Do słupskiej izby wytrzeźwień trafiają również mieszkańcy spoza Słupska.

- Mamy podpisane porozumienia z dziewięcioma gminami, które uiszczają opłatę za swoich mieszkańców, którzy w tej izbie przebywają – mówiła Marta Makuch.

O noc w „wytrzeźwiałce” wcale nietrudno. Wystarczy udział w zakrapianej imprezie na mieście, żeby wylądować w izbie wytrzeźwień i odchudzić portfel o kilkaset złotych. Z ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wynika bowiem, że do placówki mogą zostać doprowadzone osoby w stanie nietrzeźwości, które swoim zachowaniem dają powód do zgorszenia w miejscu publicznym lub w zakładzie pracy, znajdują się w okolicznościach zagrażających ich życiu lub zdrowiu albo zagrażają życiu lub zdrowiu innych osób. Co to oznacza? Już same wygłupy i krzyki na ulicy z butelką alkoholu w ręku mogą wydłużyć imprezowiczowi drogę powrotną do domu. Sama podróż do izby wytrzeźwień też nie należy do najprzyjemniejszych.

- Osoby nietrzeźwe, na mocy zapisów ustawowych, doprowadzane są do Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym i Bezdomnym w Słupsku przez funkcjonariuszy policji, straży miejskiej i gminnej.

Wizyta w izbie wytrzeźwień często skutecznie wybija z głowy kolejne wygłupy i niebezpieczne zachowania wywołane przez spożycie alkoholu. Niejednokrotnie jednak, miejsce w "wytrzeźwiałkach" zajmują recydywiści.