Za parkowanie w Słupsku nie płacimy, choć parkometry są włączone

- Pisaliście, że strefa jest nieczynna do 7 lutego, a dzisiaj rano zobaczyłem włączony parkometr przy ulicy Wileńskiej, koło Manhatanu. Przez kilka dni był wyłączony - napisał wczoraj w e-mailu do redakcji pan Marek, kierowca ze Słupska. - Czy to oznacza, że jednak trzeba płacić? Wychodzi na to, że ratusz mówi jedno, a pracownicy strefy drugie.

O włączonych parkometrach poinformował nas również pan Zbigniew, mieszkaniec ulicy Mickiewicza.
- Po kilku dniach przerwy parkometry działają od rana - mówi nasz czytelnik.
- A przecież ratusz wyraźnie mówił, że nie trzeba płacić. Ja nie wiem teraz, co robić. Albo niepotrzebnie wykupię bilet, albo narażę się na mandat.

Marek Białas, kierownik słupskiej Strefy Płatnego Parkowania, mówi, że decyzję o wyłączeniu na początku tygodnia parkometrów podjął właśnie on. Teraz twierdzi, że to był błąd.

- Włączyłem je więc na polecenie prezesa mojej spółki - mówi Marek Białas.

Zaprzecza jednak, że strefa nie funkcjonuje. - Po prostu do końca tygodnia moi pracownicy nie będą sprawdzali, czy kierowcy parkujący na terenie strefy wykupili bilety postojowe. To nie dotyczy jednak placu Zwycięstwa. Tam kontrole będą i tam trzeba mieć bilety - mówi Marek Białas.

Dodaje, że jeżeli kierowca wykupi bilet, parkując w strefie poza placem przed ratuszem, nie będzie mógł liczyć na zwrot pieniędzy.

Obowiązek uiszczania opłat w całej Strefie Płatnego Parkowania ma wrócić w poniedziałek, 8 lutego. Chyba że prezydent miasta zdecyduje inaczej.

- Jeśli do niedzieli warunki na parkingach nie ulegną znacznej poprawie, prezydent rozważy możliwość dalszego niepobierania opłat w strefie. Oczywiście nie dotyczy to placu Zwycięstwa - zapowiada Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta Słupska.

- Staramy się jednak robić wszystko, aby zdążyć z uprzątnięciem miejsc postojowych w strefie do końca tygodnia.