Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w Berlinie. Szef słupskiej policji zeznawał w sądzie

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Kolejny dzień procesu o zabójstwo Katarzyny L. w Berlinie. Komendant Andrzej Szaniawski zeznaje przez słupskim sądem okręgowym.
Kolejny dzień procesu o zabójstwo Katarzyny L. w Berlinie. Komendant Andrzej Szaniawski zeznaje przez słupskim sądem okręgowym. Łukasz Capar
Wczoraj przed słupskim sądem okręgowym w kolejnym dniu procesu w sprawie zamordowania Katarzyny L. w Berlinie zeznawali sklepikarze, u których oskarżony kupił nóż. Świadkiem był też komendant słupskiej policji.

Na wczorajszą rozprawę w sprawie zabójstwa w Berlinie słupski sąd okręgowy wezwał dziewięciu świadków. Jednak nie pojawili się ci z Niemiec. Sąd przesłuchał kilka osób, w tym obecnego komendanta słupskiej policji Andrzeja Szaniawskiego, który w 2005 roku był naczelnikiem wydziału kryminalnego oraz Sławomira B. z Centralnego Biura Śledczego.

Sześć lat temu Katarzyna L., 33-letnia Polka mieszkająca w Berlinie rozwodziła się z Adamem F., 50-letnim dzisiaj słupszczaninem. Wieczorem 11 marca wyszła z psem odprowadzić koleżankę. Wtedy Bobik do domu wrócił sam, bo na Uranusweg ktoś zaatakował kobietę nożem i przebił jej tętnicę. 33-latka osierociła troje dzieci. Dwoje - z pierwszego małżeństwa: 13-letnią wtedy Sandrę i 15-letniego Denisa oraz dwuipółletniego Daniela, syna Adama F.

Zabójstwo było głośne w Berlinie. Tamtejsza policja przesłuchała Adama F., bo z relacji rodziny wynikało, że wielokrotnie groził Katarzynie. Małżonkowie byli skłóceni. Adam F. miał motywy: tuż przed rozwodem walczył o prawo do opieki nad synkiem. Natomiast żona groziła, że wyda go słupskiej policji. Wiedziała, że uciekł z Polski, bo w 1995 roku śmiertelnie pobił kolegę - Piotra S.

Jednak Adam F. nie został aresztowany w Niemczech i kilka miesięcy po śmierci żony przyjechał z synkiem do Słupska. Tu został zatrzymany do starej sprawy pobicia.

W efekcie śledztwo, prowadzone wspólnie przez Niemców z pomocą słupskich organów ścigania (Niemcy przyjechali wtedy do Słupska), a ostatecznie przez słupską prokuraturę okręgową, doprowadziło do oskarżenia Adama F. o zlecenie zabójstwa żony.

Według śledczych, mężczyzna obiecał za to dwa tysiące euro swojemu siostrzeńcowi, 33-letniemu obecnie Robertowi K., gangsterowi ze Słupska. Obaj nie przyznają się do winy.

Proces jest poszlakowy. Świadek Marcin S., jeden z słupskich gangsterów, który poszedł na współpracę z policją i sypie w różnych sprawach innych gangsterów, wcześniej zeznał to, co wie "ze słyszenia" w sprawie zabójstwa w Berlinie i roli oskarżonych.

Wczoraj sąd przesłuchał policjantów, bo chciał poznać okoliczności oficjalnych przesłuchań Marcina S. lub jakichkolwiek rozmów policjantów z gangsterem na temat Roberta K. Jednak Sławomir B. z CBŚ nie pamiętał szczegółów, a obecny szef słupskiej policji wtedy - jako naczelnik czy później zastępca komendanta -nie wykonywał już osobiście wielu czynności.

- Marcina S. nie kojarzę z tą sprawą. Na pewno z nim nie rozmawiałem na temat Roberta K. Jeśli inny funkcjonariusz rozmawiał z nim formalnie, to są protokoły. Jeśli w inny sposób, znajduje się to w materiałach niejawnych - stwierdził Andrzej Szaniawski.

Sąd przesłuchał też małżeństwo ze Słupska, które w 2005 roku miało stragan na targowisku przy ul. Wileńskiej.
- Sprzedawaliśmy artykuły wędkarskie i myśliwskie. Noże nam ładnie schodziły. To była popularna seria. Wędkarze kupowali je masowo - powiedział nam Jarosław M. - Pewnego dnia zabrali nas z rynku, mnie, żonę i jeszcze kilka sprzedawczyń ze stoisk z nożami. Na komendzie byli też niemieccy policjanci. Prosili o moje DNA. Interesowała ich męska próbka, bo na nożu znaleziono różne ślady i trzeba było niektóre wykluczyć. Zgodziłem się na pobranie.

Ze śledztwa wynika, że sprzedająca na straganie Żaneta M. rozpoznała Roberta K. - Przychodził kilka razy, oglądał, wybierał. W końcu kupił. Żona go zapamiętała. A ja rozpoznałem nóż ze zdjęcia, bo przecież takie sprzedawałem - opowiada sprzedawca.

Wczoraj Żaneta M. nie pamiętała już wszystkiego, ale przed sądem podtrzymała swoje zeznania złożone kilka lat temu w czasie śledztwa, gdy rozpoznała Roberta K. jako klienta. - Kto mógł wiedzieć, że on będzie nim zabijał? Ale... Czy ja wiem? - zastanawia się Jarosław M. - To, że kupił nóż, nie znaczy, że zabił.

Nie wiadomo, czy dojdzie do planowanego na koniec września przesłuchania specjalistów medycyny sądowej, którzy wykonali autopsję Katarzyny L. Słupski sąd chce je przeprowadzić w formie wideokonferencji z berlińską prokuraturą. Jednak stronie niemieckiej nie pasuje najbliższy termin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza