Zakłady Chemiczne chcą amerykańskiego gazu

Krzysztof Jałosiński, wiceprezes Grupy Azoty odpowiedzialny za strategię i rozwój, jednocześnie prezes ZCh Police nie zaprzecza.

- Gaz jest jednym z naszych podstawowych surowców - podkreślił. - Rocznie zużywamy ponad 2,2 mld m sześciennych tego surowca. To oczywiste, że poszukujemy różnych źródeł dostaw, i rozmawiamy z różnymi spółkami wydobywczymi, także w USA i Kanadzie. Cały czas jednak naszym głównym dostawcą jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.

Ale nie jedynym, bo grupa już teraz około 15 proc. tego surowca sprowadza od innych dostawców, a ZCh Police (jedna ze spółek Azotów) nawet 30 proc. gazu.
Jałosiński przypomina, że w przyszłym roku w Świnoujściu ma być już gotowy terminal do odbioru gazu skroplonego. To również jest aspekt sprzyjający importowi tego surowca przez Atlantyk.

Stany Zjednoczone od czterech lat są światowym liderem wydobycia - gaz łupkowy sprawił, że kraj z importera przekształca się w eksportera tego surowca.
Maciej Mazur, dyrektor Biura Komunikacji Korporacyjnej Polskiego LNG informuje, że administracja prezydenta Baracka Obamy wydała już cztery pozwolenia na eksport surowca do krajów, z którymi Waszyngton nie ma podpisanej umowy o wolnym handlu. Na wydanie decyzji czeka kolejnych kilkadziesiąt projektów.

- Dla polskich firm ta eksportowa rewolucja oznacza coraz bardziej realną możliwość zakupu tańszego surowca z USA - mówi Mazur. _Zainteresowanie tym rynkiem wykazują zresztą nie tylko polscy potentaci, tacy jak Grupa Azoty, ale także firmy brytyjskie, niemieckie, francuskie czy włoskie. Argumentami przemawiającymi za importem gazu ze Stanów _Zjednoczonych jest utrzymująca się od dłuższego czasu niższa cena surowca, a także wzrost wydobycia gazu łupkowego.

Zdaniem Mazura, terminal LNG w Świnoujściu, dzięki któremu możliwy będzie odbiór skroplonego gazu ziemnego z USA, pozwoli na realną dywersyfikację dostaw gazu do Polski.
Rynek też będzie musiał zareagować i dostosować ceny do nowej sytuacji (czytaj obniżyć). Także polski monopolista PGNiG, który sprowadza gaz głównie z rosyjskiego Gazpromu.

Dr hab. prof. US Dariusz Zarzecki, kierownik Katedry Inwestycji i Wyceny Przedsiębiorstw Uniwersytetu Szczecińskiego potwierdza, że gaz w Stanach jest hitem. Ciągnie gospodarkę amerykańską do przodu, jest tani. Ceny spadły bardzo dzięki wydobyciu gazu łupkowego.

- Średnia cena 1000 m sześciennych w USA spadła z 319 dolarów w 2005 roku do niespełna 100 dolarów obecnie - informuje profesor Zarzecki. - W Europie (licząc z Rosją) za 1000 m sześc. gazu w 2005 roku płaciliśmy 213 dolarów, obecnie - 431 dolarów. Jeżeli nawet będziemy importować gaz za połowę obecnej ceny w Europie, dodając koszty transportu nadal będzie to opłacalne. Kierunek amerykański jest jak najbardziej godny poparcia.

Dariusz Więcaszek, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie też popiera plany Grupy Azoty.

- Tym bardziej, że Unia Europejska myśli o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi - dodaje. - A gaz w USA jest kilkakrotnie tańszy, niż u nas. Azoty poszukują tańszych surowców, bo od tego zależy istnienie grupy. Jeśli nadarza się okazja, trzeba z tego korzystać. To jest biznes.

- Możliwość zakupu amerykańskiego gazu to interesujący pomysł -mówi Ryszard Siwiec, ekspert Związku Pracodawców Pomorza Zachodniego Lewiatan, b. prezes ZCh Police. - Gdyby Grupie Azoty powiodły się negocjacje, pomysł ten warto byłoby podsunąć innym podmiotom odpowiedzialnym za konsumpcję gazu ziemnego. Wracając jednak do rzeczywistości, jeżeli realizacja tego projektu, na którymkolwiek etapie, polepszy pozycję negocjacyjną Grupy Azoty względem PGNiG, będzie to można uznać za sukces nie tylko propagandowy.