MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zielnowo martwi się o Leppera

Piotr Kobalczyk
Andrzej prosty jest, to i po prostu gada, a oni co, nie obrażali go, że chłope? – mówią mieszkańcy Zielnowa
Andrzej prosty jest, to i po prostu gada, a oni co, nie obrażali go, że chłope? – mówią mieszkańcy Zielnowa Fot: Radosław Koleśnik
W Zielnowie, wsi Andrzeja Leppera, też się bawili się w andrzejki. Nie chcą jednak mówić, czy po ostatniej awanturze, jaką "ich Jędrek" wywołał w Sejmie, wypili za jego zdrowie. Wieś Leppera jest nieufna. - Wypili, na pewno wypili - śmieje się sołtys - Jan Gawęda

Andrzej prosty jest, to i po prostu gada, a oni co, nie obrażali go, że chłope? - mówią mieszkańcy Zielnowa
(fot. Fot: Radosław Koleśnik)

Sołtys Gawęda zaprasza do skromnego pokoju w poniemieckiej chałupie. Na ścianie portret papieża z czasów, gdy zaczynał pontyfikat. W meblościance telewizor, widać jak na skoczni w Neustadt skacze Małysz. - Leppera nadal tu ludzie szanują - podkreśla sołtys. - Bo on jest jak kij. Jak kij w mrowisko.
I Gawęda wymienia, za co wieś Leppera szanuje: - Jak rolnik zachoruje, a chorować musi co najmniej trzydzieści dni, to dostajemy cztery złote dziennie zasiłku. W mieście za godzinę pracy więcej biorą. Świń nie trzymam, bo się nie opłaca. Stodołę już pięć lat remontuję i nie mogę skończyć, bo jak jednego roku wystarczyło mi na trochę blachy na dach, to drugiego nie było, żeby położyć. A on jeden to mówi. Prosto w oczy.
Sołtys Zielnowa uważa, że ciężkie słowa to jedno, a racja, to drugie. - A Lepper nie owija w bawełnę. Mówi, co myśli, a dobrze myśli. Tylko z tym o tym Cimoszewiczu to nie musiał tak mocno, że jego ojciec to, czy tamto. Niby jabłko od jabłoni niedaleko spada, ale czyichś rodziców do politycznych sporów nie wypada wciągać.
Zielnowo to mała wieś. Osiemdziesięciu mieszkańców i - jak tu mówią - dwadzieścia numerów. Miłośnicy turystyki wiedzą, że stanowi ona punkt na charakterystycznym dla ziemi darłowskiej szlaku rezerwatów pełnych kań rdzawych, bocianów białych i derkaczy. O tym, że stoi tu dom Andrzeja Leppera, wiedzą wszyscy. Zabudowania przewodniczącego "Samoobrony" widać od razu: tylko jego dom, choć pamięta przedwojenne czasy, ma nowy dach, białą elewację, i porządne, drewniane ogrodzenie. Za ogrodzeniem świeżo posadzone świerczki, a jeszcze dalej - rzędem lśniące farbą maszyny rolnicze. Nawet dwie krowy, które pasą się na przydomowym pastwisku, wyglądają inaczej, niż te, które widuje się w tych stronach. Sołtys Gawęda wyjaśnia, że to specjalne bydło, opasowe, które cały okrągły rok spędza na świeżym powietrzu: - Nawet cielą się na pastwisku - dodaje sołtys, ale bez zazdrości. - U Lepperów lubią nietypowe zwierzęta, mają nawet dziki i pawie. Ale problemy to on ma takie same, tyle że ziemi więcej.
Henryk Lompert, starosta powiatu Sławno i działacz SLD mówi, że Leppera zna równie dobrze, jak sposób, w jaki ten przedstawia swoje racje: - Wolałbym, żeby był bardziej dyplomatyczny. Wtedy pewnie bardziej by pomógł powiatowi, bo tu wszyscy, nie tylko w jego wsi, biedę klepią. Ale my też będziemy go tu popierać, bo jest stąd. To człowiek uczciwy, tyle że zbyt radykalny. Powinien troszkę przyhamować, choćby ze względu na te 7300 głosów, które zdobył w powiecie.
Pani Teresa ubiera się ciepło, bo w domu pali się tylko w jednej izbie. Poza tym zaraz wsiada na rower, bo jedzie do Darłowa do pracy. Mówi, że się przyzwyczaiła tym rowerem, bo autobus za dużo kosztuje, a jak się dwanaście kilometrów popedałuje, to i ciepło człowiekowi. Pracuje przy czyszczeniu ryb, za 18 złotych dniówki, a właściwie nocki. Na czarno, dlatego prosi, żeby nie podawać nazwiska. Tylko dlatego prosi, bo mówić, co myśli, się nie boi: - Bardzo dobrze Andrzej zrobił, że im wszystkim, tym politykom, wygarnął. - Że twardo i po imieniu? Andrzej prosty jest, to i po prostu gada, a oni co, nie obrażali go, że chłopek? Chociaż wykształceni i obyci?
Pani Teresa mówi, że ma czwórkę dzieci, a każde potrzebuje przecież na książki i zeszyty do szkoły. A mąż ma tylko 400 złotych renty.
Na stole w kuchni szykuje obiad. Kości na zupę są identyczne jak te ze zdjęć agencji prasowych: takimi samymi kobiety "Samoobrony" wymachiwały podczas protestów.
Stanisław Gawłowski, kiedyś wiceburmistrz Darłowa, teraz radny wojewódzki klubu PO-SKL, też dobrze zna Leppera. A jeszcze lepiej ludzi, którzy na niego głosowali. - Tu, wokół Darłowa, mamy same popegeerowskie wsie. Tu przez 50 lat życie szczególnie różniło się od tego, co dziś nazywamy gospodarką rynkową. I oni czują, że coś im zabrano, nie dając w zamian nic. I oni nie potrafią żyć w tych czasach. Ja to rozumiem. Ale nie rozumiem Leppera. Jestem nim zdruzgotany, bo on znów podzielił ludzi na "my" i "oni".
Gawłowski jest przekonany, że to przez Leppera ludziom się wciąż wydaje, że można żyć mirażami. - Był Tymiński, teraz jest Lepper - kwituje.
Bo ludzie we wsi Leppera mówią o nim "swój chłop". "Nasz Lepper". - Co się dziwić, że z nim trzymamy, jak tylko on się za takimi, jak my, ujął - tłumaczy Gawęda. - Co my mamy myśleć, jak nam się każe harować i żyć za grosze, a niektórzy urzędnicy zarabiają po trzydzieści tysięcy? Wiadomo, że oni mają koszty: muszą się ubrać i tak dalej. Ale my też mamy dzieci i chcemy jeść.
Gawęda mówi, że jak ich w Zielnowie na początku lat 90. zalała Wieprza, to mu zgniło siedem hektarów zboża, a Lepperowi pięćdziesiąt zboża i siedemnaście hektarow kartofli. - I jak nas prawie co roku zalewa, to ani wójt, ani nikt nam nie pomaga. Nawet nam podatku nie chcieli umorzyć. Ludzie wierzą, że Lepper coś na to zaradzi. Ja też.
We wsi przewodniczącego od dawna patrzy się krzywym okiem na dziennikarzy. Sklepowa w pobliskich Krupach, w których lider "Samoobrony" uzyskał prawie 90 procent głosów w wyborach parlamentarnych, od progu zastrzega, że mówić nie będzie. - Nic nie powiem. Dlaczego? Bo nie. Krótki sklepowy dialog kończy jedna z klientek: - Bo źle piszą, ot co.
Pan Edek nie wygląda na technika budowlanego, z uprawnieniami - jak sam mówi - architekta. Ma złamany nos, lekko wieczorowy chuch i społemowską reklamówkę zamiast teczki. Ale tłumaczy jak polityk: - Ludzie są nieufni przez patriotyzm lokalny. Czy to Darłowo, czy Zielnowo, utożsamiają się z Lepperem. Uważają, że robi dobrze, a skoro wszyscy teraz Leppera atakują, to tak jakby ich atakować. Źli są.
Z wyjątkiem domu przewodniczącego, w Zielnowie chyba wszystkie chałupy są wyglądają tak samo. Jedne jeszcze stoją, inne już nie, bo rozsypują się ze starości. Powalone stodoły, porzucone i zardzewiałe przyczepy i kosiarki, przegniły pruski mur - to normalny obraz tej wsi. Tak samo wyglądają Krupy, Cisowo, czy Zakrzewo. Wszędzie Lepper dostał prawie komplet głosów w wyborach parlamentarnych. Ani w Zielnowie, ani w Krupach nie zrobiło się lepiej od czasu, jak ich sąsiad zaczął robić karierę. Jerzy Marciniak, krzepki emeryt wojskowy z Krup mówi, że nawet jest gorzej, ale nikt nie ma przewodniczącemu za złe, że nie załatwia zielnowskich spraw, chociaż pewnie może: - Właśnie tak, bo Lepper walczy dla wszystkich, a nie tylko o swoje podwórko. Ma straszne długi, tak jak wszyscy.
Sołtys Gawęda boi się, że teraz, jak już Lepper przesadził z tymi słowami, z którymi wyskoczył na polityków, to nikt go nie będzie chciał słuchać w Sejmie. - Mógł wyczekać, bo przecież chociaż osiągnął sukces, to jeszcze jest za słaby na takie wystąpienia.
Ale z drugiej strony Gawęda się nie dziwi: - Wszystko poutajniali, żadna afera nie doczekała się wyjaśnienia. To może i dobrze, że im wygarnął. Coś chyba musi w tym być. Taki Balazs. Niby też rolnik, a milioner. Jak to możliwe?
Wieś się trochę wstydzi, że Lepper tak z grubej rury wystrzelił, ale w zasadzie są z Gawędą zgodni. Pan Edek też myśli, że "Andrzej trochę przesadził" z tymi wyzwiskami, ale prawdę chyba tym politykom powiedział. - Ma tego detektywa Rutkowskiego, to pewnie ten mu coś podsunął. A jak tak, to niech ich wszystkich wykosi.
Marciniak mówi, że Lepper, to dla niego wzór człowieka: - On walczy o to, czego ludziom brakuje. Czego brakuje? Bieda taka, że aż piszczy, nie trzeba być ślepym, żeby to widzieć. Niby pomówił tych ministrów, ale moim zdaniem bardzo dobrze zrobił, świetnie zrobił. Tylko teraz musi to udowodnić. Żeby to na wiatr nie poszło.
Pan Edek nie wie dokładnie, co Lepper powinien zrobić, żeby ludziom na wsi żyło się lepiej. To znaczy, jak już będzie mógł, jak będzie miał wpływ. Wie natomiast, że najpierw powinien odsunąć skorumpowanych polityków od rządzenia. Marciniak przytakuje: - Powinien zrobić czystkę.
Obaj martwią się o przewodniczącego, bo uważają, że ich sąsiad, teraz poseł Rzeczpospolitej, nie ma się do kogo zwrócić, bo zewsząd wróg. - Jeżeli przewodniczący Lepper ma dokładne dane: daty, nazwiska, miejsca, sumy związane z jakimiś łapówkami i boi się to przekazać prokuratorom, no to ja nie wiem - frasuje się Marciniak. - Bo to znaczy, że im nie ufa. Co to za kraj, w którym nie można ufać prokuratorom? Chyba do trybunału do Hagi będzie musiał pójść.
Gawęda dodaje: Teraz to ci w Sejmie będą Leppera odsuwać, izolować, żeby nie mógł mieszać.
Czy wyjdą na ulicę, jak ich Lepper wezwie, jak już zapowiadał z fotela wicemarszałka Sejmu? Z Zielnowa sporo ludzi jeździło na blokady. Pani Teresa mówi, że tak, choć akurat blokad dróg nie uznaje, bo to ani karetka, ani normalny człowiek nie może przejechać. - Ale są urzędy, tam możemy blokować. Pewnie że wyjdziemy jak będzie trzeba. Pewnie.
Pan Edek nie jest pewien, bo to, jak mówi, teraz nowy rząd, a z nowym rządem to jest tak jak z zupą: ani się jeszcze nie ugotowała, ani nie zwarzyła. - Zobaczymy - kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza