Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złe warunki w bytowskim prosektorium

Sylwia Lis [email protected]
Prosektorium w Bytowie znajduje się w blisko szpitala. Stan budynku pozostawia wiele do życzenia, a to przecież miejsce, gdzie żegna się zmarłych, którzy mają być pochowani na Starym Cmentarzu.
Prosektorium w Bytowie znajduje się w blisko szpitala. Stan budynku pozostawia wiele do życzenia, a to przecież miejsce, gdzie żegna się zmarłych, którzy mają być pochowani na Starym Cmentarzu. Sylwia Lis
Zawiadomienie dotyczące bezczeszczenia ludzkich zwłok w bytowskim prosektorium dotarło do prokuratury. Śledczy sprawę będą wyjaśniać.

Zawiadomienie z artykułu 262. Kodeksu karnego, dotyczącego znieważenia ludzkich zwłok, do bytowskiej prokuratury złożyła anonimowa osoba.

Redakcja "Głosu Pomorza" dotarła do kopii listu. Oto jego fragmenty: "Zmarł mi ostatnio członek rodziny. Na nasze życzenie ciało zostało złożone w kostnicy w Bytowie. To, co tam zobaczyliśmy, przeszło nasze najgorsze oczekiwania. W Bytowie dosłownie znieważa się zwłoki ludzkie. Członek naszej rodziny został złożony w trumnie, w chłodni naprzeciw wyjścia bocznego. Obok leżały zwłoki dwóch osób w czarnych workach, chyba z wypadku.

Na nasze pytanie, dlaczego tak jest, że w jednym pomieszczeniu przechowuje się zabitych w wypadkach i zmarłych, pracownik powiedział, że nie ma warunków. Jednak najgorsze było pożegnanie zwłok. Odbyło się w ciasnym pomieszczeniu, tzw. kaplicy o wymiarach 3 na 3 m. Rodzina tłoczyła się wokół. Ludzie płakali, a w ciasnym korytarzu inni ludzie tłoczyli się pomiędzy wiekami trumien. Takie sceny nie powinny mieć miejsca w XXI wieku.

Warunki w przyszpitalnej kostnicy są katastrofalne, ścisk, brak intymności i odprawianie obrzędów religijnych w skandalicznych warunkach. Ludzie, którzy uczestniczą w takich czynnościach, ogarnia lęk. Samo doprowadzenie do sytuacji, że zwłoki ludzkie przechowywane są w takich warunkach, jest ich znieważeniem i przestępstwem. Winni takiego stanu rzeczy moim zdaniem są starosta i burmistrz, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności.

To władze samorządowe powinny zrobić wszystko, aby pomóc szpitalowi w tym, aby rozwiązać taki stan rzeczy, tym bardziej że najwięcej osób umiera w szpitalu i najwięcej zwłok przechowywanych jest w kostnicy przyszpitalnej. Spra­wa jest głośna w środowisku bytowskich księży i jest szeroko przez nich komentowana. Jeden z księży odmówił nawet posługi w tak skandalicznych warunkach".

Wielkie poruszenie
Nadawca zwraca też uwa­gę, że na temat warunków panujących w prosektorium rozmawiali też bytowscy radni miejscy. Barbara Pobłocka złożyła w tej sprawie interpelację.

- Ostatnio żegnałam moją ciocię - mówi kobieta. - Tam jest okropnie, strasznie! To bezczeszczenie ciała ludzkiego! I jeszcze płaci się tam, jak za pobyt w hotelu. Ludzie nie mogą w tym miejscu godnie pożegnać bliskich, na co idą te pieniądze?

Krewna radnej (nazwisko do wiadomości redakcji) dodaje, że wcześniej była w prosektorium taka sytuacja, w której tłoczący sie ludzie przewrócili trumnę z ciałem.

Na razie na temat zawiadomienia oszczędnie wypowiada się bytowska prokuratura. - Na pewno zarządzimy postępowanie sprawdzające - powiedział nam prokurator Marcin Kiedrowicz.

Burmistrz Bytowa nie chce komentować sprawy. - Nie będę się wypowiadał, to są zarzuty dotyczące jednostki podległej powiatowi - ucina Ryszard Sylka, burmistrz Bytowa. - Nie czuję się adresatem tych zarzutów.

- Jestem zaskoczony - nie kryje zdziwienia Jacek Żmuda-Trzebiatowski, starosta bytowski. - W tej sprawie spotkam się dzisiaj (poniedziałek - dop. red.) z prezesem Szpitala Powiatu Bytowskiego.

Bytowscy księża przyznają, że warunki, jakie panują w prosektoryjnej kaplicy są skandaliczne.
- Wielokrotnie chciałem odmówić posługi - mówi jeden z kapłanów (nazwisko do wiadomości redakcji).

- Nie byłem jednak w stanie tego zrobić ze wzgłędu na rodzinę.
W prosektorium znajduje się jedyna chłodnia w mieście. Tu trafiają zmarli ze szpitala (rodzina płaci 80 złotych za dobę), z domów, wypadków (rodzina płaci 100 złotych). Na życzenie rodziny tu można wykonać pośmiertną toaletę, ubrać zwłoki i włożyć do trumny (180 złotych).

Pech z pracownikami
Bytowski szpital nie ma szczęścia też do ludzi zatrudnionych w kostnicy. Tu swój prywatny biznes prowadził "zaradny" Ryszard H. Kilka lata temu po głośnych aferach zwolniono go z pracy.

Pracownika dwukrotnie oskarżono i skazano za bezprawne pobieranie pieniędzy od rodziny zmarłych. Opłaty za pośmiertną toaletę i wydanie zwłok, zamiast trafiać do szpitalnej kasy, brał sobie. Do jego kieszeni wpadło około pię­ćdziesięciu tysięcy złotych.

Sąd dał mu trzy lata na zwrócenie opłat. Jednak mi­mo wielu nadużyć (mężczyzna pił alkohol w pracy, prawdopodobnie z jego winy rodzinie wydano inne ciało niż powinno), dyrekcja szpitala przeciągała zwolnienie Ryszarda H., tłumacząc, że nie może znaleźć osoby chętnej, która zgodziłaby się pracować w prosektorium. Problemy z policją miał też jego następca.

Stanowisko szpitala w sprawie prosektorium znajdziesz w piątek w "Głosie Bytowa i Miastka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza