Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znicze pamięci. Wspomnienie o ludziach z naszego regionu, którzy odeszli w ostatnim roku

zebrali: nk, eda, mag, ang, maz, map, kow, fen
Dziś Wszystkich Świętych. Wspominamy ludzi, którzy odeszli w tym roku.
Dziś Wszystkich Świętych. Wspominamy ludzi, którzy odeszli w tym roku. Fot. www.sxc.hu
Zaduma nad grobami ma szczególny charakter w Dniu Wszystkich Świętych. Wspominany wtedy dokonania nie tylko bliskich, lecz także osób znanych i szczególnie zasłużonych.

Bolesław Bykowski
Po koniec listopada ubiegłego roku odszedł Bolesław Bykowski. Postać znana w mieście i bardzo zasłużona. Bykowski urodził się w 1927 roku, pochodził z Tarnopolskiego. Skończył Liceum Pedagogiczne. Z nakazu pracy zorganizował w 1948 r. jedną z pierwszych szkół na północnych ziemiach odzyskanych - w Paraszynie w gminie Rozłazino. Był inicjatorem powstania boiska dla Szkoły Podstawowej nr 7 i LO nr 1.

Sport był jego pasją. Poza tym był też zawodnikiem, ratownikiem, trenerem, żeglarzem, organizatorem życia sportowego i działaczem, śpiewał też w chórze. Na lęborskiej gali sportu został obwołany przez Powiatową Radę Sportu trenerem ostatniego ćwierćwiecza. Bolesław Bykowski odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego. Spośród jego wychowanków, aż 52 poszło na uczelnie sportowe.

Karol Mróz
Był poznaniakiem. W 1961 roku po ukończeniu Podoficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile został skierowany do pracy w Siemirowicach w powiecie lęborskim. Pracował jako komandor Wojska Polskiego. Karierę wojskową przerwał z powodu choroby. Poświęcił się wtedy swoim pasjom: motoryzacji i siatkówce. Przez wiele lat pracował w Lęborku jako instruktor jazdy, wychowując wiele pokoleń wspaniałych kierowców.

Był również działaczem Stowarzyszenia Przyjaciół Siatkówki w Lęborku. W latach najlepszej świetności siatkarskiego klubu sportowego Pogoń Lębork był jego prezesem.

Karol Mróz był bardzo dobrym człowiekiem, bardzo lubianym przez ludzi, którzy go znali. Zmarł, mając niespełna 70 lat.

Irena Kunt
Urodziła się w Lęborku i z tym miastem związała swoją karierę zawodową. Ukończyła farmację w Gdańsku, ale po studiach wróciła do swojego rodzinnego miasta. Przez kilkadziesiąt lat pracowała w aptece. Początkowo jako jej kierowniczka, a od lat 90. właścicielka.

Jej apteka "Pod lwem" mieszcząca się w centrum miasta na placu Pokoju była znana i ceniona w całym mieście. Mimo ciężkiej choroby do ostatnich dni pozostawała aktywna zawodowo i przez cały czas pracowała w swojej aptece. Znajomi wspominają ją jako wspaniałą, ciepłą kobietę. Odeszła, mając zaledwie 60 lat, po wyczerpującej walce z chorobą.

Stanisław Hirsch
18 stycznia zmarł wieloletni ordynator oddziału wewnętrznego szpitala w Słupsku - dr n. med. Stanisław Hirsch. Nieubłagana śmierć zabrała go po długiej i cieżkiej chorobie. Jego małą ojczyzną z wyboru stał się Słupsk, z którym związał niemal całe swoje zawodowe życie. Stał się znanym i cenionym obywatelem miasta.

Dał się poznać jako doskonały diagnosta, zdecydowany i konsekwentny w swoim działaniu, szukający ciągle nowych, nowocześniejszych metod leczenia. Był autorytetem w swojej dziedzinie. Wzywano go jako konsultanta w trudnych przypadkach internistycznych. Zmarł na oddziale, któremu poświęcił swoje życie.

Ryszard Bech
Do końca swoich dni leczył najmłodszych pacjentów. Im poświęcił całe swoje życie. Każdego traktował poważnie. Wybitny pediatra, doskonały nauczyciel, wspaniały człowiek - dr n. med. Ryszard Bech. Odszedł 7 marca, przeżywszy 78 lat.

Pracował na oddziale chorób dziecięcych słupskiego szpitala aż do emerytury, czyli do końca września 1997 roku. Przez ostatnie 33 lata pełnił funkcję ordynatora. Wykształcił wielu wybitnych lekarzy, którzy dziś leczą w wielu szpitalach i przychodniach w całej Polsce. Dr Bech miał zawsze bardzo duże poważanie wśród pacjentów i rodziców. W niektórych rodzinach był często lekarzem trzech pokoleń.

Joanna Kowalska
Odeszła w końcu października ubiegłego roku. Miała sto lat.

Urodziła się w 1908 roku we wsi Łąkie, obecnie gmina Lipnica. Tam spędziła dzieciństwo. Młodzieńcze lata to Brzeźno Szlacheckie. Kilka lat przebywała w Toruniu i w Gdyni. W tym ostatnim mieście mieszkała do 1939 roku. Po wybuchu wojny trafiła do Polski Centralnej, a po wojnie na Ziemie Odzyskane. Przez wiele lat mieszkała w podczłuchowskiej Polnicy, gdzie z mężem prowadziła kilkunastohektarowe gospodarstwo rolne. W latach sześćdziesiątych przeprowadziła się do Bydgoszczy.

Barbara Gałkowska
Mieszkała w Bytowie. Zmarła w sierpniu tego roku. Miała 75 lat. Przez niemal całą swoją karierę zawodową była związana z Zespołem Szkół Ogólnokształcących w Bytowie.

Uczyła tam chemii, pełniła stanowisko zastępcy dyrektora szkoły. Była osobą otwartą, aktywną, twórczą. Wychowała kilka bytowskich pokoleń. Wykształciła wielu szkolnych olimpijczyków.

Jan Gawdzik
Odszedł w marcu tego roku. Miał osiemdziesiąt lat.

Mieszkańcom rodzinnego miasta był znany przede wszystkim ze starań o utworzenie Izby Pamięci poświęconej Bernardowi Wituckiemu, generałowi i wieloletniemu proboszczowi miasteckiej parafii, który był jego przyjacielem. Dopiął swego. Izba powstała w Bibliotece Publicznej w Miastku.
- Janek był patriotą. Przywiązywał dużą wagę do treści narodowych, świąt niepodległościowych. Sam walczył. Takich ludzi jest już dzisiaj niewielu - wspomina jego kolega. Janowi Gawdzikowi marzyło się stworzenie w Miastku muzeum z pamiątkami przede wszystkim z okresu drugiej wojny światowej.

Elżbieta Wojewódzka
Pierwsza w Słupsku przysięgła tłumaczka języka niemieckiego zmarła 28 kwietnia w wieku 85 lat. Była absolwentką elitarnej Lessing Schule (dzisiaj mieści się tu Szkoła Policji), maturę zdawała w 1942 r. Studiowała w Królewcu i Gdańsku na wydziale chemii. Jako jedyna z rodziny nie wyjechała z miasta po wojnie. Była szanowanym pedagogiem. Uczyła w Technikum Hotelarskim, Ekonomicznym, Szkole Muzycznej, na WSP. Wspierała grono pasjonatów - naukowców i dziennikarzy poszukujących źródeł wiedzy o przedwojennym Słupsku.

Helmut Staś
Mistrz i czterokrotny wicemistrz Polski w akrobacji samolotowej. Trener kadry narodowej pilotów, międzynarodowy sędzia sportów lotniczych i działacz międzynarodowej organizacji akrobacji samolotowych.

Urodził się 23 lutego 1938 r. w Jełowej koło Opola. Do Słupska trafił w latach 60. XX w. i pracował jako pilot powietrznej karetki. Tu poznał swoją żonę. W latach 70. zaczął pracować jako pilot w Stoczni Szczecińskiej i od tego czasu dzielił życie między Słupskiem i Szczecinem. Ostatnie miesiące życia spędził tylko w Słupsku. Znajomym pilotom powiedział, że jest chory na raka, ale będzie z nim walczył. Zmarł 30 czerwca.

Mirosław Jaruga
Nestor słupskich malarzy, zmarł 30 czerwca. Ur. w 1935 r. w Łodzi. Studia ukończył w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Jest twórcą m.in. pomników: poświęconego Polakom zamordowanym przez Niemców (Lasek Połud.), aliantom (Stary Cmentarz) oraz kamienia upamiętniającego śmierć więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof (ul. Kołłątaja). Projektował też restaurację Piracką i Tunka oraz Karczmę Słupską. W latach 1969-89 był plastykiem miejskim.

Daniela Koziarska-Sitek
Zmarła 26 lipca 2009 roku w wieku 51 lat. Ostatnio była kierownikiem działu podatku dochodowego od osób fizycznych w Urzędzie Skarbowym w Słupsku. W sumie w służbach skarbowych pracowała 20 lat. Ukończyła pedagogikę na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, a później studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

Dla współpracowników była wzorem odpowiedzialności i kompetencji. Choć walczyła z ciężką chorobą, nie dawała tego po sobie poznać. Mężatka. Miała dwoje dzieci.

Jan Stępień
Urodził się 6 stycznia 1926 w Osinach koło Łaska. W Słupsku od 1950 roku jako zastępca komendanta w Centrum Wyszkolenia MO. W latach 1961-1969 był przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Słupsku. Współtworzył Festiwal Pianistyki Polskiej. W latach 70. pełnił funkcję wicewojewody koszalińskiego. W latach 1975-1980 był pierwszym wojewodą słupskim. Internowany w grudniu 1981 roku. Długoletni członek Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i PZPR. Zmarł 19 marca 2009 roku.

Jan Szumski
Były przewodniczący Rady Miejskiej w Słupsku, zmarł 22 października 2009 roku. Urodził się 15 czerwca 1934 roku w Skępem. Ukończył pedagogikę na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował m.in. w Wydziale Oświaty Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Organizował Wyższą Szkołę Nauczycielską. Od września 1969 roku był jej dyrektorem administracyjnym. Od 1973 roku był radnym. W 1994 został przewodniczącym Rady Miejskiej i sprawował tę funkcję przez dwie kadencje.

Wojciech Pliskowski
Miał tylko 20 lat. Kariera sportowa była przed nim. Uprawiał piłkę nożną. Był zawodnikiem Granitu Koczała, do którego trafił z miasteckiego Startu. - Obdarzony był wojowniczym charakterem. Grał w pomocy, a czasami w ataku. Cieszył się wielkim autorytetem w drużynie. Nie znosił porażek i lubił sam decydować o losach meczu - tak wspomina Pliskowskiego Jarosław Pietrzykowski, trener klubu.

Futbol był jego pasją. Miał wiele planów na przyszłość. Niestety, nie zdążył ich zrealizować. Poniosła go młodzieńcza fantazja podczas świętowania sukcesu na półmetku rozgrywek w klasie A. Po zakończeniu
podsumowania rundy jesiennej postanowił popływać wraz z kolegami na rowerze wodnym po jeziorze Dymno w Koczale. Ta noc z 10 na 11 listopada 2008 roku skończyła się tragedią. Wojtek utopił się niedaleko od brzegu.

Kamil Wereszczyński
W nocy z 11 na 12 lipca 2009 roku zmarł po wypadku samochodowym młody piłkarz, wychowanek Stali Jezierzyce. Występował w Górniku Zabrze i za kadencji Henryka Kasperczaka był w pierwszym zespole. Miał 19 lat.

Jan Szumski
Jeszcze nie tak dawno był wśród nas. Trzy tygodnie temu rozmawiałem osobiście z Janem Szumskim. Dzielił się swoimi cennymi uwagami na temat słupskiego sportu. Choroba okazała się jednak silniejsza i wygrała. Zmarł po wielkich cierpieniach 22 października 2009 roku. Przeżył 75 lat. Pan Jan był lubianym i szanowanym człowiekiem, który prawie 40 lat związany był ze sportem akademickim. Przyczynił się do rozbudowy bazy sportowej na uczelni (zmieniała kilka razy swoją nazwę) przy ulicy Arciszewskiego w Słupsku. Przez wiele lat pełnił funkcję prezesa Akademickiego Związku Sportowego. To za jego kadencji siatkarze i siatkarki AZS WSP Słupsk, pingpongiści i pingpongistki oraz przedstawiciele innych dyscyplin odnosili sukcesy na arenach krajowych. Ten działacz był postacią pełną ciepła, życzliwości i zrozumienia. Miał udział w założeniu Międzyszkolnego Klubu Sportowego Cieśliki Słupsk. Za wieloletnią i owocną pracę zawodową oraz społeczną spotkały Go spore dowody uznania i liczne wyróżnienia.

Wiele osób korzystało z Jego trafnych rad, ocen i wskazówek. Zawsze służył swoim bogatym doświadczeniem. Zachowamy Go na zawsze w naszej pamięci. Pamiętać będziemy o Jego optymizmie, koleżeństwie, życzliwości wobec ludzi i zdolności do prawdziwej przyjaźni. To był jeden z najwybitniejszych działaczy sportu akademickiego na ziemi słupskiej. W życiu codziennym
kierował się sercem, to serce było otwarte dla wszystkich. Zawsze był o dziwo spokojnym
mężczyzną, który ważył słowa oraz czyny. Bez względu na upływ lat i ubytek sił, to zawsze miał emocjonalne podejście do ludzi sportu. Żadne słowa nie są w stanie ukoić żalu po takiej stracie. Na pewno wszyscy będziemy wspominać owoce Jego pracy i chwile spędzone w różnych obiektach podczas mityngów, meczów, turniejów i imprez rekreacyjno- sportowych.
Wacław Cecko
23 sierpnia 2009 roku przegrał trudną walkę z chorobą. Miał 82 lata. Przez wiele lat związany był ze
słupską piłką nożną w Gwardii i Gryfie. Pracował w Szkole Podoficerskiej Milicji Obywatelskiej (obecnie
jest to Szkoła Policji) w Słupsku. Był człowiekiem prawym, niezwykle pracowitym i ambitnym. Nigdy nie odmawiał pomocy. Nie narzekał, że jest zmęczony. W jego działaniach czuło się troskę o stan murawy, stadion i jego zaplecze przy ulicy Zielonej w Słupsku. Na tym obiekcie można go było spotkać od wczesnych do późnych godzin wieczornych.

Tak było przez ponad trzydzieści lat. Niektórzy zazdrościli mu opalenizny. To był gospodarz z prawdziwego
zdarzenia. Jednym słowem złota rączka. Wszystkich uczył dbać o sprzęt sportowy. Pan Wacek był człowiekiem, który zawsze mówił, co myślał. Szczególne wspomnienia z Jego osobą mają zawodnicy starszego pokolenia, trenerzy, działacze, sędziowie, kwalifikatorzy, obserwatorzy i kibice. Popularny Wacek niesłychanie mocno przeżywał porażki gryfitów, a zwłaszcza na swoim boisku. Cieszył się ze zwycięstw swoich ulubieńców.

Józef Hulalka
21 maja 2009 roku przegrał najważniejszą walkę o życie. Miał 85 lat. Ostatnie lata były dla niego bardzo
trudne, bo walczył z chorobą. Tego znakomitego trenera doskonale pamiętają kibice starszego pokolenia ziemi słupskiej. Pod jego okiem grali piłkarze różnych grup wiekowych Gryfa Słupsk,
Czarnych Słupsk, Garbarni Kępice i Stali Jezierzyce. W swojej pracy trenerskiej kładł duży nacisk na wychowanie zawodników w każdym miejscu życia codziennego. Doskonale Go wspominają w Jezierzycach. To w tej podsłupskiej miejscowości dostrzegł talent między innymi Jarosława Giszki.
Ten jego wychowanek grał w reprezentacji Polski juniorów, a następnie w krakowskiej Wiśle. Warto przypomnieć, że Józef Hulalka wcześniej sam był piłkarzem. Swoją karierę piłkarską rozpoczynał jako trampkarz RC Lens (Francja), bo w tym mieście się urodził 5 marca 1924 roku. W Słupsku reprezentował barwy Gryfa, Czarnych i Słupi. Należy dodać, że był niezwykle wszechstronnym sportowcem. Poza piłką nożną uprawiał gimnastykę oraz szermierkę i to też z dużym powodzeniem.
Był również aktywnym działaczem OZPN w Koszalinie i Słupsku. Za rzetelną pracę spotykały Go dowody uznania i wyróżnienia w dziedzinie kultury fizycznej i sportu.

Sławomir Myśliński
Choroba okazała się jednak silniejsza i zmogła Go w ostatnim biegu życia. Zmarł po wyjątkowych cierpieniach w dniu 17 lipca 2009 roku. Miał 48 lat. Ta śmierć wyrwała ze sportowych szeregów lubianego i szanowanego człowieka. Sławomir Myśliński pracę zawodową łączył ze społecznikowskim
działaniem. Aktywnie udzielał się w słupskiej Słupi. Był jej prezesem. To za Jego kadencji szczypiornistki
znad Słupi święciły spore sukcesy. Mocno przeżywał wzloty i upadki słupskiego sportu, a szczególnie
kobiecej piłki ręcznej. Pracował i działał mimo ciężkiej choroby. Sławomir miał to coś, o czym marzy
każdy z nas - miał po prostu dar. Dar spostrzegawczości, niebanalnych skojarzeń, atrakcyjnej puenty. Przez ostatnie lata walczył o prestiż "swojego szczypiorniaka", propagował, organizował liczne mecze i turnieje. Ponadto z niezwykłą żarliwością służył swoim doświadczeniem. Za wieloletnią i owocną pracę zawodową oraz społeczną spotkały Go liczne dowody uznania i wyróżnienia. Wiele osób korzystało z Jego trafnych wskazówek. Aktywny był do ostatnich chwil życia. Pan Myśliński był też prezesem spółki Orlen Transport Słupsk.

Czesław Wieczorek
Zmarł 23 stycznia 2009 roku. Przeżył 54 lata. Futbol darzył bezgraniczną miłością. Najpierw był piłkarzem. Grał w Piaście Człuchów, a potem w Dębie Dębnica. Po skończeniu kariery piłkarskiej został
działaczem. Był współzałożycielem Korala Dębnica. Piastował funkcję kierownika drużyny. Zawsze starał się pomóc kolegom w kłopotach. Był zawsze szczery i otwarty. Mimo wszelkich przeciwności, wynaturzeń i zagrożeń aż do samego końca wierzył w piłkę nożną czystą, szlachetną i prawdziwą. Czesław był postacią niezwykle życzliwą. Niesłychanie emocjonował się występami swojego
czwartoligowego zespołu. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że piłce nożnej poświęcił praktycznie całe życie.

Zbigniew Spychała
Emocjonalne podejście do ludzi, sportu i rekreacji przyczyniły się do tego, że serce Zbigniewa Spychały nie wytrzymało i nagle przestało bić 21 sierpnia 2009 roku w Londynie. Przeżył 47 lat. We wczesnej
młodości Zbyszek uprawiał szermierkę, grał w piłkę nożną i ringo (zdobywał medale mistrzostw Polski w tej dyscyplinie). Działał aktywnie w ogniskach Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej Camping i Veritas w Słupsku. Mężczyzna ten, mimo wielkiej ambicji i uporu, nie zdołał osiągnąć kolejnych celów, które jeszcze miał przed sobą.

Alfred Obszański
Zmarł 26 sierpnia 2009 roku po długiej i ciężkiej chorobie. Żył 69 lat. Już od najmłodszych lat miał
kontakt ze sportem. W Krakowie występował w juniorskiej drużynie piłkarskiej Cracovii. W tym samym czasie trenował też boks. Jednak jego pasją życiową stały się szachy. Był założycielem Przełomu Postomino. To pod jego wodzą klub ten święcił największe sukcesy w królewskiej grze. Oprócz sportu zajmował się także fotografią. Alfred organizował jedną z największych imprez szachowych w Polsce. Był to Międzynarodowy Festiwal Szachowy Jantar Jarosławca. Ponadto swoją pasję szachową realizował w Rowach, gdzie rozgrywano turnieje o nazwie Jantar Bałtyku. To z jego inicjatywy powstał trójbój stołowy. Popularny Fredek zasiadał także we władzach Polskiego Związku Szachowego. Aktywnie działał najpierw w Okręgowym Związku Szachowym w Słupsku, a następnie w Gdańsku. Swoje hobby sportowe łączył z kulturą. Był współinicjatorem powstania Kapeli Pieńkowianie i gazety Szept Postomina, która do dzisiaj jest wizytówką gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza