Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5 lat za podpalenie człowieka dla zabawy

Bogumiła Rzeczkowska
Wyrok sądu za podpalenie na dworcu w Lęborku jest prawomocny.
Wyrok sądu za podpalenie na dworcu w Lęborku jest prawomocny. Fot. archiwum
Słupski Sąd Okręgowy ani o dzień nie złagodził kary 23-letniej Kindze S. z Lęborka za podpalenie śpiącego na dworcu mężczyzny. Wyrok pięciu lat więzienia jest już prawomocny.

Podpalenie dla zabawy

- Mimo młodego wieku Kinga S. jest w wysokim stopniu zdemoralizowana. Podpaliła drugiego człowieka dla zabawy, jak zużytą niepotrzebną rzecz - uzasadniła sędzia Jadwiga Miklińska.

Słupski Sąd Okręgowy utrzymał wyrok pięciu lat więzienia wydany przez sąd w Lęborku na 23-letnią dzisiaj podpalaczkę.

Dworzec w Lęborku, 11 sierpnia 2009 roku, godzina 22.50. Kamera monitoringu rejestruje grupę pijanych młodych ludzi. Wchodzą do poczekalni. Widzą śpiącego na ławce 60-letniego mężczyznę, z wyglądu bezdomnego. Budzą go, bo śmierdzi. Chcą go wygonić. Drwią, że tak czuć od niego denaturat, że można go podpalić.

Kinga S. zamówiła w barze jedzenie.
- Ktoś rzucił pomysł, że można go podpalić - powiedziała później na przesłuchaniu.

Jednak to ona sama - mimo protestu koleżanki - wygrzebała w reklamówce mężczyzny denaturat, oblała go nim i podpaliła zapalniczką. Wtedy znajomy Kingi S., 26-letni Kamil S. zaczął gasić płonącego mężczyznę. Ktoś wezwał pogotowie.

Pokrzywdzony, jak się okazało 60-letni Włodzimierz J., przeszedł wstrząs oparzeniowy. W krytycznym stanie, z ciężkimi oparzeniami czterdziestu procent powierzchni całego ciała trafił do szpitala specjalistycznego w Nowej Soli. Mężczyzna przeżył.

Tymczasem po zdarzeniu policja wykluczyła udział osób trzecich, bo znajomi Kingi S. - jedyni świadkowie - powiedzieli, że mężczyzna pił denaturat i zapalił papierosa. Jednak po kilku dniach Kamil S. wyjawił prawdę napotkanemu patrolowi policji. Kinga S. została aresztowana. Jej winę potwierdził zapis z monitoringu poczekalni.

W lutym Sąd Rejonowy w Lęborku skazał ją na pięć lat więzienia za spowodowanie obrażeń, które zagrażały życiu Włodzimierza J. Oskarżona ma też zapłacić mu 10 tysięcy złotych nawiązki. Pokrzywdzony nie pamięta zdarzenia. Jest po trzech operacjach przeszczepu skóry.

Adwokat oskarżonej odwołał się od wyroku - chciał łagodniejszej kary. Twierdził, że przyznanie się Kingi S. ułatwiło tok procesu. Sąd Okręgowy w Słupsku zauważył co innego.

- Przyznanie się do winy Kingi S. nastąpiło w obliczu niepodważalnych dowodów - zapisu monitoringu z hali dworca i zeznań świadka, który zaczął gasić pokrzywdzonego - stwierdziła sędzia Jadwiga Miklińska. - Na niekorzyść oskarżonej działa też fakt, że popełniła odrażający i wymagający surowego napiętnowania czyn w stanie upojenia alkoholowego. Ta kara odstraszy innych.

Kinga S. od zatrzymania w sierpniu przebywa w areszcie. Teraz trafi do więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza