Pierwszy nie pojawił się w sądzie, drugi przedstawił oświadczenie. To echo majowej konferencji, która ma związek ze sprawą podpalenia samochodów Aleksandra Jacka i umorzeniem przez ratusz długu matce braci M., podejrzanych w sprawie podpalenia.
- Oświadczam, że pan Aleksander Jacek jest oszustem i malwersantem finansowym. Zarzuty te będą mu udowodnione zarówno przed prokuraturą, jak i przed sądem. Próby wplątania mnie w porachunki gangsterskie, polegające na podpalaniu samochodów są żałosną, ale i jednocześnie przestępczą działalnością pana Aleksandra Jacka - powiedział wtedy Kobyliński.
Jacek napisał prywatny akt oskarżenia przeciwko Kobylińskiemu o pomówienie. Uzasadnił tym, że zarzut oszustw podatkowych naraża go na poniżenie w opinii publicznej i utratę zaufania w związku z działalnością zawodową i społeczną.
Na poniedziałek sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora wyznaczyła posiedzenie pojednawcze. W sądzie zjawił się Maciej Kobyliński, któremu towarzyszył syn Marcin i rzecznik prasowy Dawid Zielkowski, który przed sprawą rozdał dziennikarzom oświadczenie Macieja Kobylińskiego.
Posiedzenie odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Do pojednania nie doszło.
- Oczywiście, że nie - stwierdził po posiedzeniu Maciej Kobyliński. - Aleksander Jacek wykorzystuje instytucję oskarżenia prywatnego i bezczelnie oskarża o rzeczy, których nie zrobiłem.
W oświadczeniu Maciej Kobyliński między innymi przedstawia sygnatury dwóch spraw prokuratorskich (z 2006 i 2014 roku) i postępowania przygotowawczego w sprawie karnej skarbowej.
Zaznacza też, że Jacek nie przeprosił go pomimo prawomocnego wyroku sądowego w sprawie z 2013 roku. Jacek na posiedzenie pojednawcze nie przyszedł.
- No właśnie, pojednawcze - powiedział w rozmowie z "Głosem" autor aktu oskarżenia. - Ofertę pojednania złożyłem Maciejowi Kobylińskiemu w dniu konferencji i dałem mu kilka dni na to, by publicznie wycofał się z oskarżeń, naruszających mój wizerunek i moje dobra osobiste jako działacza społecznego i przedsiębiorcy. Nie raczył odpowiedzieć na pismo. Teraz wytacza bzdurne argumenty i wywleka historie, które nie mają związku ze sprawą.
Jacek twierdzi, że oskarżył Kobylińskiego jako osobę prywatną, a nie prezydenta.
- Jednak Maciej Kobyliński po raz kolejny dopuścił się łamania prawa.
Wykorzystał swoje służby i możliwości - rzecznika czy biuro prawne w swojej prywatnej sprawie - uważa Aleksander Jacek. Sąd wyznaczył termin rozprawy na styczeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?