Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Jacek kontra Maciej Kobyliński. Nie ma pojednania (wideo)

Bogumiła Rzeczkowska
Maciej Kobyliński pojawił się w sadzie wraz z synem Marcinem.
Maciej Kobyliński pojawił się w sadzie wraz z synem Marcinem. Krzysztof Piotrkowski
W poniedziałek przed słupskim sądem rejonowym nie doszło do pojednania Aleksandra Jacka z oskarżonym przez niego prywatnie Maciejem Kobylińskim.

Pierwszy nie pojawił się w sądzie, drugi przedstawił oświadczenie. To echo majowej konferencji, która ma związek ze sprawą podpalenia samochodów Aleksandra Jacka i umorzeniem przez ratusz długu matce braci M., podejrzanych w sprawie podpalenia.

- Oświadczam, że pan Aleksander Jacek jest oszustem i malwersantem finansowym. Zarzuty te będą mu udowodnione zarówno przed prokuraturą, jak i przed sądem. Próby wplą­ta­nia mnie w porachunki gangsterskie, polegające na podpalaniu samochodów są żałosną, ale i jednocześnie przestępczą działalnością pana Aleksandra Jacka - powiedział wtedy Kobyliński.

Jacek napisał prywatny akt oskarżenia przeciwko Kobylińskiemu o pomówienie. Uzasadnił tym, że zarzut oszustw podatkowych naraża go na poniżenie w opinii publicznej i utratę zaufania w związku z działalnością zawodową i społeczną.
Na poniedziałek sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora wyznaczyła posiedzenie pojednawcze. W sądzie zjawił się Maciej Kobyliński, któremu towarzyszył syn Marcin i rzecz­nik prasowy Dawid Ziel­kowski, który przed spra­wą rozdał dziennikarzom oświadczenie Macieja Kobylińskiego.

Posiedzenie odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Do pojednania nie doszło.
- Oczywiście, że nie - stwier­dził po posiedzeniu Maciej Kobyliński. - Aleksander Jacek wykorzystuje instytucję oskarżenia prywatnego i bezczelnie oskarża o rzeczy, których nie zrobiłem.

W oświadczeniu Maciej Kobyliński między innymi przedstawia sygnatury dwóch spraw prokuratorskich (z 2006 i 2014 roku) i postępowania przygotowawczego w sprawie karnej skarbowej.

Zaznacza też, że Jacek nie przeprosił go pomimo prawomocnego wyroku sądowego w sprawie z 2013 roku. Jacek na posiedzenie pojednawcze nie przyszedł.

- No właśnie, pojednaw­cze - powiedział w rozmowie z "Głosem" autor aktu oskarżenia. - Ofertę pojednania złożyłem Maciejowi Kobylińskiemu w dniu konferencji i dałem mu kilka dni na to, by publicznie wycofał się z oskarżeń, naruszających mój wizerunek i moje dobra osobiste jako działacza społecznego i przedsiębiorcy. Nie raczył odpowiedzieć na pismo. Teraz wytacza bzdurne argumenty i wywleka historie, które nie mają związku ze sprawą.

Jacek twierdzi, że oskarżył Kobylińskiego jako osobę prywatną, a nie prezydenta.
- Jednak Maciej Kobyliń­ski po raz kolejny dopuścił się łamania prawa.

Wykorzystał swoje służby i możliwości - rzecznika czy biuro prawne w swojej prywatnej sprawie - uważa Aleksander Jacek. Sąd wyznaczył termin rozprawy na styczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza