Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Jacek: ścigajmy zleceniodawców podpalenia, nie podpalaczy

Aleksander Radomski
Śledztwo w sprawie podpalenia aut Aleksandra Jacka nie będzie przenoszone. Tak postanowiła gdańska prokuratura apelacyjna.
Śledztwo w sprawie podpalenia aut Aleksandra Jacka nie będzie przenoszone. Tak postanowiła gdańska prokuratura apelacyjna. Łukasz Capar
Śledztwo w sprawie podpalenia aut Aleksandra Jacka nie będzie przenoszone. Tak postanowiła gdańska prokuratura apelacyjna.

We wtorek (6 maja) Jacek oświadczył, że odstąpi od ścigania sprawców, jeśli ujawni się ich zleceniodawców.

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku nie zgodziła się na przeniesienie sprawy podpalenia aut Aleksandra Jacka do innej jednostki. Wnioskowała o to Anna Bogucka-Skow­roń­ska, pełnomocnik pokrzywdzonego. Pani mece­nas skarżyła się na rażące uchybienia w śledztwie. Chodziło o przewlekłość, zaniechanie wyjaśniania sprawy, czy bezpodstawne umorzenie jej na koniec 2013 roku.

Co do tego ostatniego prokuratura apelacyjna Boguckiej-Skowrońskiej przyznała zresztą rację. Nie stwierdziła jednak, że postępowanie było prowadzone przewlekle. Oceniono, że prokuratura w Słupsku prowadziła je obiektywnie, a w związku z faktem, że 15 maja upływa termin tymczasowego aresztowana Jurija M., wyznaczenie innej jednostki, nie służyłoby do­bru śledztwa.

Jak się dowiedzieliśmy, na tę kilkuzdaniową odpowiedź pełnomocnik Anna Boguc­ka-Skowrońska wystosowała wniosek do Prokuratury Rejonowej w Słupsku o zmodyfikowanie zarzutów.

Aktualny - dotyczący zniszczenia mienia (chodzi o dwa auta o łącznej wartości 90 tys. zł) - postawiono Jurijowi M. To jego odcisk palca znaleziono na taśmie, którą oklejono butelki z łatwopalną cieczą, użyto do podpalenia samochodów. Jurij M. ma jednak alibi.

Mecenas Bogucka-Skowrońska uważa, że podpalenie samochodów należących do Aleksandra Jacka stwarzało zagrożenie pożarem dla całego domu, służyło zastraszeniu i był to czyn terrorystyczny. Wnosi o przedstawienie zarzutów Czesławowi M. bratu zatrzymanego Jurija. Przypomnijmy, że właśnie Czesława M. policja wytypowała już trzy dni od zdarzenia. Razem z Jurijem zarejestrowały go kamery na stacji paliw przy ul Kaszubskiej, kiedy kupowali podpałkę i denaturat w dniu podpalenia. Był przesłuchiwany w sprawie.

Jednak Czesław M. to nie jedyna osoba, która zdaniem pełnomocnika Aleksandra Jacka powinno postawić się zarzuty. Jej zdaniem za sprawstwo kierownicze powinni je usłyszeć Andrzej O., jeden ze znanych biznesmenów oraz wysocy urzędnicy słupskiego ratusza.

- W materiale zebranym przez prokuraturę znajdują się ważne poszlaki, które wskazują właśnie na ich spraw­stwo kierownicze - mó­wi mecenas Bogucka-Skowrońska. - Nie mogę ujawniać szczegółów z uwagi na tajemnice śledztwa, ale sprawą zainteresowałam już najwyższe organy wymiaru sprawiedliwości w Polsce.

Tymczasem Aleksander Jacek wydał wczoraj publiczne oświadczenie.

- Przyrzekam, że w przypadku ujawnienia zleceniodawców tego bandyckiego czynu odstąpię od wszelkiego ścigania braci M., którzy na dzień dzisiejszy są najbardziej podejrzani w sprawie. Cofnę wniosek w prokuraturze dotyczący spalenia, bo w ich wypadku to zwykłe zniszczenie mienia.

Uwa­żam, że działali na zlecenie i wraz z pełnomocnikiem będę wnosił o to, aby prokuratura w stosunku do tych osób umorzyła postępowanie i nie stosowała aresztu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza