Brytyjscy policjanci odwiedzili m.in. izbę wytrzeźwień. - U nas nie ma takich instytucji, dlatego nasi przełożeni nalegali, abyśmy zobaczyli takie miejsce - tłumaczy Anna Bartnik, Polka, która od 9 lat pracuje w angielskiej policji we wschodniej Anglii.
Jak nas poinformowała angielska policjantka, w Anglii pijane osoby odwozi się do domu. Chyba że są agresywne albo jest podejrzenie, że dopuściły się jakiegoś przestępstwa. Wtedy trafiają na komisariat.
Gdy natomiast wymagają pomocy medycznej, do szpitala. - Takie rozwiązanie ma jednak swoje słabe punkty, bo jeśli ktoś nie jest agresywny ani nie potrzebuje lekarza, ale na przykład nie jest w stanie podać swojego adresu, to trzeba kombinować i właściwie nie wiadomo, gdzie należy go zawieźć - dodała policjantka.
Poza tym brytyjscy funkcjonariusze dodają, że komisariat to nie najlepsze miejsce dla kogoś, kto jest tak pijany, że nie wie, co się wokół niego dzieje. A policjanci nie mogą odpowiadać za ocenianie stanu zdrowia osoby nietrzeźwej i decydowanie, czy nie wymaga ona hospitalizacji. - W naszym kraju toczy się teraz dyskusja, jak rozwiązać problem pijanych ludzi w miejscach publicznych. Zjawisko narasta na sile, szpitale są przepełnione, areszty nieprzystosowane i trzeba coś z tym zrobić - mówi policjantka.
Czyżby więc instytucja, nad którą w Słupsku wisiało widmo rozwiązania, przyjęło się w Anglii?
- Trudno powiedzieć. To miejsce, jak każde, ma pewnie jakieś wady i zalety, ale jest to jednak jakaś opcja,
którą należałoby rozważyć - kwituje Bartnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?