Aquapark w Koszalinie. Spółka Kornas che odszkodowania od ratusza

20 maja ZOS wypowiedział spółce Kornas umowę na budowę parku wodnego, uzasadniając to zaniechaniem przez nią prac na okres dłuższy niż 20 dni. Wykonawca najpierw stwierdził, że odstąpienie od umowy jest nieważne, by tydzień później odstąpić już od niej samemu, winą za taki stan rzeczy obarczając z kolei inwestora. Od tego czasu na budowie parku wodnego nic się nie dzieje, a wokół sprawy panuje cisza. Przynajmniej oficjalnie, bo udało nam się dowiedzieć, że niedawno w końcu odebrano teren budowy od firmy Kornas i ostatecznie zinwentaryzowano wykonane przez nią prace. Ich wycena może jednak nie zamknąć rozliczeń pomiędzy inwestorem a wykonawcą.

- Prowadzimy rozmowy z ZOS-em na temat uregulowania wszystkich zobowiązań wynikających z umowy, w związku z jej rozwiązaniem z winy zamawiającego - mówi Krzysztof Głębowski, dyrektor generalny w Kornas Holding. Brzmi dość enigmatycznie, ale oznacza po prostu, że firma chce z tego tytułu odszkodowania. Kwota jaka pada w kuluarach to nawet 5 mln złotych. - O takich pieniądzach może być mowa - potwierdza niejednoznacznie Krzysztof Głębowski, ale na razie nie chce mówić o szczegółach.

Podobnie jak Jakub Pyżanowski, który podjął negocjacje z Kornasem, mimo że jeszcze dwa miesiące temu na naszych łamach twierdził, że "nie ma mowy o jakichkolwiek odszkodowaniach, gdyż umowa została rozwiązana z jego [wykonawcy] winy". - Ponieważ Kornas Development wystąpił z propozycją ugody, to nie zamierzam upubliczniać stanowiska ZOS w sprawie rozliczeń do czasu rozmów z drugą stroną - ucina teraz prezes komunalnej spółki.

Chcieliśmy poprosić o komentarz prezydenta Piotra Jedlińskiego i zapytać go skąd weźmie pieniądze na ewentualne odszkodowanie dla Kornasa, ale przebywa na urlopie i ma wyłączony telefon. Wczoraj został też ogłoszony nowy przetarg na budowę aquaparku. Oferty można składać do 5 września.