Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Badają okoliczności śmiertelnego wypadku w stoczni w Ustce

(mmb)
Krzysztof Głowinkowski
Trwa badanie okoliczności śmiertelnego wypadku w stoczni w Ustce. - Mogły być jakieś niedociągnięcia bhp, ale nie wiadomo, czy miały związek z wypadkiem - mówi szef zakładu.

Przypomnijmy: do wypadku doszło w piątek krót­ko przed fajrantem. Doś­wiad­czony 55-letni stoczniowiec, pracujący na segmencie stalowego kadłuba statku, wpadł w otwór technologiczny i zginął w wyniku urazu głowy. Według jednej z niepotwierdzonych jeszcze wersji, potrąciła go suwnica. Już wiadomo jednak, że pracownik, który ją obsługiwał, nie miał uprawnień do pracy na tym urządzeniu.

To ustaliła kontrola z Państwowej Inspekcji Pracy. Jak powiedział nam wczoraj Roman Giedrojć, kierownik słupskiej ekspozytury inspekcji, w stoczni zaraz po wypadku stwierdzono, że kluczyk do suwnicy był ułamany i stale tkwił w stacyjce urządzenia. W efekcie mógł więc uruchamiać ją każdy, a nie tylko osoby upoważnione.

- Wyłącznie one powinny mieć dostęp do tego kluczyka - powiedział nam szef słupskiej PIP. Dodał też, że zagrożenie dla bezpieczeństwa pracy stanowiła plątanina kabli i przewodów rozłożonych w hali. Zaraz po tragedii PIP wstrzymał pracę w stoczni aż do usunięcia usterek. Kierownictwo stocz­ni uporało się z tym w jeden dzień. We wtorek wznowiono pracę na kadłubie.

Jak powiedział nam Witold Nikiel, prezes stoczni Euro Industry, wewnętrzna komisja stoczniowa do zbadania przyczyn tragedii nie zdołała jeszcze niczego ustalić. - Fakt, ten chłopak nie powinien brać się za tę suwnicę, bo akurat on nie miał do tego uprawnień. Ale ta suwnica pracuje u nas na okrągło i obsługują ją różni operatorzy. U nas połowa monterów ma te uprawnienia.

Trudno, żeby co chwila jeden biegł z tym kluczykiem do biura, a drugi za chwilę stamtąd znowu ten kluczyk zabierał. Tak samo z kablami: jak się pracuje, to się je rozkłada, a sprząta pod koniec pracy - tłumaczył nam prezes. Martwi się sta­nem psychicznym robotnika z suwnicy, który czuje się obwiniany o spowodowanie wypadku.

- Nie wiadomo, czy w ogóle był związek mię-dzy tym jego brakiem uprawnień a wypadkiem. Czuje się zaszczuty. Szkoda chłopaka - powiedział Nikiel. Stoczniowcy są przygnębieni śmiercią kolegi. - Wspaniały człowiek - krótko scharakteryzował zmarłego jeden z nich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza