Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez dotacji na oddział przedszkolny oraz uczniów w klasach 4-6. Radni nie pomogli Krystynie Hingst

Andrzej Gurba
Andrzej Gurba
Krystyna Hingst, która prowadzi Publiczną Szkołę Podstawową w Kamnicy zwróciła się do miasteckich radnych o pomoc w sprawie gminnej dotacji na uczniów klas 4-6 oraz przedszkolaków, której nie przekazuje już burmistrz Miastka. Zajęła się tym we wtorek Komisja Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miejskiej w Miastku. Nic nie wskórała. Sprawa ma jednak kilka wymiarów, o czym poniżej.

Przypomnijmy skrótowo stan faktyczny. Od września 2019 r. miastecki ratusz nie przekazuje już dotacji na uczniów klas 4-6, którzy uczą się w Kamnicy, a od końca marca br. także na przedszkolaków (dotacja jest przekazywana cały czas na uczniów w klasach 1-3). Szkoła w Kamnicy prowadzona jest od 2001 r. Urząd Miejski w Miastku twierdzi, że szkoła w Kamnicy może być prowadzona tylko w strukturze 1-3, bo takie jest zezwolenie z 2001 r. (a więc bez klas 4-6 i przedszkola). Krystyna Hingst się z tym nie zgadza, twierdząc że miała i ma prawo prowadzić szkołę w klasach 1-6 oraz przedszkole i związku z tym otrzymywać na wszystko dotację.

Helena Binczyk, otwierając posiedzenie komisji stwierdziła, że Krystyna Hingst zwróciła się do radnych, aby wyjaśnić dlaczego nie otrzymuje dotacji.
– Od września 2019 r. zostałam pozbawiona dotacji na klasy 4-6, pomimo że są pisma kuratora oświaty wskazujące na to, iż ci uczniowie spełniają obowiązek szkolny. Wiadomo nam wszystkim, że tam gdzie dziecko chodzi do szkoły, tam powinny trafiać pieniądze. Dotyczy to 30 uczniów. Pieniądze powinny zostać przekazane i wtedy burmistrz może ewentualnie żądać ich zwrotu, jeśli są nienależne – mówiła Krystyna Hingst. - 20 marca br. została mi zabrana dotacja na oddział przedszkolny, bez żadnego wyjaśnienia. Nie wiem, czy się kieruje pani burmistrz. Oddziały przedszkolne istnieją od samego początku. Napisałem do burmistrza, ale nie dostałam odpowiedzi. Nauczyciele nadal pracują, otrzymują wynagrodzenia. Apeluję o rozwagę. Burmistrz dopuszcza się rażącego naruszenia prawa.

- Pani burmistrz postępuje zgodnie z przepisami. Dotacja jest wypłacana zgodnie z zezwoleniem z 2001 r. na klasy 1-3 – stwierdził Jarosław Mielnik, radca prawny miasteckiego urzędu.

Czy w tym zezwoleniu widzi pan zapis, ze chodzi o klasy 1-3? Nie ma tego – ripostowała Krystyna Hingst.

- Kurator oświaty też potwierdza, że szkoła w Kamnicy ma zezwolenie na klasy 1-3. Pani Krystyna Hingst naciąga tutaj fakty, nie chce przyjąć tego do wiadomości – odpowiedział radca prawny.

- Ja takiego pisma nie mam. Poza tym, sprawa się toczy. Proszę mi nie insynuować pewnych rzeczy – oburzała się Krystyna Hingst.

Halina Gierszewska, naczelnik wydziału oświaty w miasteckim ratuszu powiedziała. - Zgodnie z zezwoleniem z 2001 r. jest to szkoła publiczna w ograniczonym zakresie. Była utworzona jako tzw. mała szkoła. Dotacje są przekazywane zgodnie z tym zezwoleniem. W lutym br. powzięliśmy informację, że w tym zezwoleniu nie ma wzmianki o tym, ze są oddziały przedszkolne. Pani Hingst nie dostarczyła nam dokumentów w tym zakresie i dlatego dotacja nie jest wypłacana. O przedszkole nigdy wniosku nie było. Mamy dokumenty tylko na klasy 1-3.

Krystyna Hingst odbijała piłeczkę. - Przez 20 istniały oddziały przedszkolne, Jak więc były wypłacane pieniądze? Wy powinniście posiadać dokumenty, ze te pieniądze są mi wypłacane nienależnie.

Radny Mirosław Kwaśniewski prosił, aby strony się dogadały. - W 2001 r. była tylko możliwa szkoła z klasami 1-3. Co do przedszkola, to powinno być teraz porozumienie. Może się zdarzyć niedopełnienie formalności, ale nie można zgubić celu. Pani Hingst sądownie może przegrać, bo w zezwoleniu jest napisane, co jest. Pani Hingst powinna napisać pismo w sprawie przedszkola. Placówka powinna funkcjonować dla dobra dzieci. W tej sprawie powinna być rozwaga, spokój – mówił Mirosław Kwaśniewski. Poparli go pozostali radni. - Przez 20 lat była samowolka, wychodzi na to. Teraz kompromis powinien być – dopowiedział radny Sławomir Hejza.

- Pani Hingst nie złożyła wniosku o przedszkole, mimo naszej prośby – podkreśliła Halina Gierszewska.

Mniej dyplomatyczny był radca Jarosław Mielnik. -
Burmistrz nie może przekazywać dotacji na coś, co jest nielegalnie prowadzone. Mam wrażenie, ze pani Hingst próbuje zasugerować jakąś osobistą emocję pani burmistrz w tej sprawie…

– Proszę nie sugerować, ze prowadzę wojnę podjazdową i próbuję rozstrzygać z panią burmistrz jakieś prywatne sprawy – mówiła Krystyna Hingst.

Przewodnicząca komisji Helena Binczyk poprosiła Krystynę Hingst o sprecyzowanie swojego pisma – czy to jest skarga, czy też „ponaglenie”.

- Prosiłam radę miejską o pomoc, ale widać, jakie państwo mają zdanie. Proszę o wycofanie tego pisma – stwierdziła Krystyna Hingst. I tak się stało.

To nie jednak nie kończy sprawy. To nie tylko spór o interpretację zezwolenia z 2001 r. To poważniejsza sprawa, nie tylko ze względu na dobro dzieci. Jeśli uznać punkt widzenia obecnej samorządowej władzy, to poprzedni burmistrz (Roman Ramion) i podlegli mu urzędnicy powinni odpowiedzieć co najmniej za przekroczenie uprawnień (przekazanie dotacji na nielegalnie działające klasy i przedszkole – łącznie to duże pieniądze). Jakoś nie słychać, aby obecne władze zawiadomiły np. prokuraturę. Pytanie brzmi – dlaczego?

Dlaczego Krystyna Hingst nie posłucha np. radnego Mirosława Kwaśniewskiego i nie złoży nowych wniosków? Bo wtedy przyznałaby, że wcześniej nie miała stosownej zgody i pośrednio do nienależnego pobierania dotacji, a więc do konieczności jej zwrotu, przynajmniej za kilka ostatnich lat.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza