Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezkarni SS-mani

Michał Kowalski [email protected]
23 listopada 1941 r. Komendant KL Stutthof Max Pauly przedstawia Heinrichowi Himmlerowi swoich oficerów. SS-mani wykazali się mordowaniem więźniów obozu.
23 listopada 1941 r. Komendant KL Stutthof Max Pauly przedstawia Heinrichowi Himmlerowi swoich oficerów. SS-mani wykazali się mordowaniem więźniów obozu.
Hitlerowcy, którzy zamordowali w Lęborku 85 więźniów nigdy nie staną przed sądem. Zmarł ostatni z oprawców. Dowody zbrodni ponad 50 lat leżały w archiwum.

Gdański Intytut Pamięci Narodowej umorzy sprawę masakry z 1941 r.

Ledwie się zaczęło - już się skończyło. Tuż przed Wielkanocą gdański IPN prowadzący śledztwo w sprawie mordu więźniów (na początku listopada 1941 r.) obozów Stutthof i Buchenwald, którzy budowali strzelnicę i szkołę podoficerów, otrzymał informację, że jedyny żyjący zbrodniarz zmarł w Szwajcarii.

Szansa na wyłapanie i osądzenie oprawców hitlerowskich była i to olbrzymia. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Lęborku, na początku lat 50. XX wieku, posiadał cenne informacje. Miał m.in. listę 37 wartowników, esesmanów, członków Korpusu Inspekcji Budowlanej "Reich Nord" -odpowiedzialnych za lęborską masakrę. Na liście nieustalona do dziś osoba przy nazwiskach zbrodniarzy dopisała m.in.: "Mathias Lettner - wielokrotny morderca (...); kazał zastrzelić na cmentarzu 50 rosyjskich jeńców wojennych (...)".

Peerelowskie pokazówki

Antoni Dudek

Peerelowskie pokazówki

Antoni Dudek, doradca prezesa IPN:
- Rozliczanie hitlerowskich zbrodni w PRL było pokazówką. Szczególnie od lat 50. Śledczy skoncentrowali się na kilku sprawach, ale nie wyjaśnili wszystkich zbrodni dokonanych na terenie Polski. Panowało przekonanie, że i tak nie uda im się nikogo ściągnąć zza żelaznej kurtyny. W tym przypadku być może bezpieka uznała, że ma ważniejsze zadania, czyli ściganie imperialistycznych dywersantów niż rozwikłanie żmudnej procesowo sprawy. O podejmowanych działaniach decydował też status ofiar. Jeżeli byli to przedstawiciele II RP to wówczas śledztwa wszczynano bardzo rzadko.

Nie wiadomo dlaczego bezpieka nie wszczęła śledztwa w tej sprawie. Miała dowody
- dokumenty niemieckie potwierdzające zbiorowe zabójstwo. Notatkę Niemca o nazwisku Blau, który opisywał, że rozstrzelanie było spowodowane buntem więźniów przeciwko warunkom niewoli. Listę katów... Mimo to wszystkie dokumenty trafiły na ponad pól wieku do archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Nie włączono ich nawet do całości dokumentacji dotyczącej obozu w Stutthofie. Dokumenty odnalazły się przy okazji... remanentu archiwum w 1998 roku (!).
Dopiero wtedy sprawa nabrała przyśpieszenia. Trafiła do Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku. Śledztwo wszczęto w 2002 roku.

- Listę wartowników zawierającej imiona, nazwiska, stopnie i wykonywany zawód przekazaliśmy Centrali Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu - mówi prokurator Elżbieta Rojewska z IPN w Gdańsku. - Wskazano nam jedną osobę z tej listy o nazwisku Stretzberg, oraz jej prawdopodobny adres.
Stretzberg mieszkał w Szwajcarii. Interpol na podstawie wniosku strony polskiej ustalił, że esesman zmarł 21 lutego 2001 roku - zanim IPN wszczął śledztwo.

- Sprawa zostanie prawdopodobnie umorzona - mówi Rojewska - Dziś, po tylu latach trudno jest wyjaśnić dlaczego PUBP tak zakończył ten temat. W tej sprawie nie prowadzimy śledztwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza