Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje urzędników w słupskim ratuszu

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Urzędnicy skarżą się też na częste przeprowadzki z pokoju do pokoju i zmiany organizacyjne, które tak naprawdę nic w ich pracy nie zmieniają.
Urzędnicy skarżą się też na częste przeprowadzki z pokoju do pokoju i zmiany organizacyjne, które tak naprawdę nic w ich pracy nie zmieniają. Łukasz Capar
Wystarczy wejść na stronę internetową miasta, by zobaczyć, ile wolnych etatów jest w ratuszu. Okazuje się, że w dwa lata rządów Roberta Biedronia odeszło 120 urzędników.

To, że źle dzieje się w słupskim ratuszu, dotarło już do radnych. Zresztą sam prezydent przyznał w mediach, że ma problem z rezygnacjami z pracy. Oficjalnie w interpelacji zapytał o to radny Wojciech Lewenstam. Ratusz zaś zamiast odpowiedzieć, poprosił o przesunięcie terminu odpowiedzi. To samo na pytanie radnego Tomasza Lesiaka, który zapytał o system motywacji pracowników, nagrody itd. w ratuszu.

- Będę o to pytał na każdej sesji - zapowiada radny SPO. - Urzędnicy odchodzą coraz częściej, a ratusz szuka nowych. Dochodzi do nas, że atmosfera w pracy nie jest najlepsza. Tymczasem wiele spraw załatwianych jest teraz po terminie. Przykładem odpowiedzi na interpelacje radnych.

Wcześniej radny zapytał konkretnie, ile osób odeszło w pracy od czasu objęcia funkcji przez Roberta Biedronia. Też najpierw poproszono o przesunięcie terminu, a potem odpisano, że przestało pracować 120 osób. W załączniku wyszczególniono powody odejścia: od upłynięcia czasu umowy, przez porozumienie stron, przepisy ustawy o pracownikach samorządowych, odejścia na emeryturę, po likwidację stanowiska. 364,75 etatu było w ratuszu 1 stycznia 2015 roku, czyli na początku kadencji Roberta Biedronia. W lipcu tego roku liczba etatów spadła do 346,75 etatu.

Tylko w piątek na stronie miasta pojawiła się informacja o poszukiwaniu pięciu pracowników m.in. na stanowiska ds. rejestracji pojazdów, ds. zamówień, a nawet kierownika referatu zamówień.

Nieoficjalnie urzędnicy, z którymi rozmawialiśmy, za ten stan rzeczy winią władze miasta. Ich zdaniem to błędne koło, mniej urzędników, więcej pracy, większe wymagania... Do tego dochodzi coraz więcej ofert pracy w mieście, a pensje w ratuszu niekoniecznie są atrakcyjne, no może poza zespołem doradców i asystentów prezydenta.

Do tego obecne władze coraz więcej zadań zlecają firmom zewnętrznym, także z braku pracowników w ratuszu.

Przypomnijmy też ankietę, o której pisaliśmy, przeprowadzoną przez związki zawodowe w ratuszu, w której gros pracowników wystawiło fatalne oceny kompetencji obecnie rządzącym ratuszem. A Robert Biedroń został oceniony dużo gorzej od swoich zastępców.

Oglądaj także: Robert Biedroń o podwyżkach wynagrodzeń w słupskim ratuszu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza