John Worth, popularny brytyjski bloger, kilka tygodni temu opisał, a potem był cytowany w poważnych europejskich mediach, polskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego. Wykazał, że 14 z naszych europosłów ma 10 lub więcej opłacanych asystentów. Prym wiedzie Ryszard Legutko z PiS, który korzysta z pomocy aż 19 asystentów. Ale sprawa dotyczyła wszystkich europosłów od prawej do lewej strony. Worth krytykował, że to przesada i marnotrawstwo pieniędzy. Szczególnie teraz, w czasach kryzysu. Asystentem wymienionego w zestawieniu Tadeusza Cymańskiego do niedawna był Robert Kujawski.
- Ale już nie jestem od 1 kwietnia ubiegłego roku, kiedy Tadeusz Cymański przeszedł z PiS do Solidarnej Polski - zaznacza Robert Kujawski.
Jak radny komentuje fakt, że nasi europosłowie mają po kilkunastu asystentów, kiedy ich koledzy z krajów starej unii korzystają z pomocy tylko kilku?
Zobacz także: Radni PiS krytykują porozumienie prezydenta Słupska z Euro Industry
- Biorąc pod uwagę, ile deputowani mają zadań, to liczba około 10 asystentów jest na miejscu (w przypadku Cymańskiego było to 17 asystentów - dopisek redakcji). Z tego co się orientuję, to posłowie z reguły zatrudniają dwóch-trzech asystentów w Brukseli, a resztę w kraju. Nie jest to dziwna sytuacja. Radny zauważa, że wszyscy deputowani europejskiego parlamentu na funkcjonowanie i opłacenie asystentów dostają takie same pieniądze, ale ci ze starej unii zatrudniają ich mniej, bo mają wyższe pensje.
Robert Kujawski dziwi się, kiedy pytamy, czym zajmował się jako asystent Cymańskiego. - Analizą dokumentów i przygotowywaniem materiałów - mówi były asystent.
- Kiedy poseł chciał wiedzieć, jak kształtuje się bezrobocie np. w powiecie słupskim, zwracał się do mnie.
Radny Kujawski w oświadczeniu majątkowym za 2011 rok umowy o pracę jako asystent europosła wskazał jako swoje główne zajęcie. Wykazał dochód w wysokości 32 tys. zł i...było to jego główne źródło dochodu. (W 2010 było to aż 57 tys. rocznie). Niecałe 18 tys. zł uzyskał z diet przysługujących miejskiemu radnemu (jest wiceprzewodniczącym rady) i niewielką kwotę z tytułu umowy-zlecenia. Jak mówi, w tej chwili współpracuje z posłanką Jolantą Szczypińską na umowę o dzieło.
Tymczasem we wtorek pisaliśmy o przerostach administracji w słupskim ratuszu. Najgłośniej protestował z tego powodu właśnie Robert Kujawski, wskazując na zarządzenie powiększające liczbę etatów w gabinecie prezydenta miasta Słupska z 14 do 17.
Komentarz
Powalająca siła argumentu
Ciekawostką jest, że Robert Kujawski tłumacząc "dojenie" kasy z budżetu Unii Europejskiej (czyli pośrednio także polskiego), używa niemal tych samych pseudoargumentów o ciężarze obowiązków, jakich używał słupski ratusz, tłumacząc rozrost swojej biurokracji. Co zresztą radny sam krytykuje.
Zakres obowiązków asystentów europosłów wydaje się absurdalny w stosunku do ich wynagrodzenia (ok. 4500 zł miesięcznie) i angielski bloger ma pełną rację, uważając ich za darmozjadów. Sam radny Kujawski miał problemy w rozmowie z "Głosem" ze sprecyzowaniem, czym właściwie się zajmował jako asystent europosła Cymańskiego.
Zrozumieliśmy, że głownie zbieraniem wiedzy dostępnej w internecie na kliknięcie klawiszem komputera. W tej sytuacji jako specjalista od biurokracji i przerostów administracyjnych jest słupski radny raczej mało wiarygodny.
Krzysztof Nałęcz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?