Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były menadżer Czarnych Słupsk stanie przed sądem

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Marcin S. jako generalny menadżer klubu
Marcin S. jako generalny menadżer klubu Archiwum "Głosu"
Do Sądu Okręgowego w Słupsku po raz kolejny trafił akt oskarżenia przeciwko Marcinowi S., byłemu menadżerowi klubu koszykarskiego ze Słupska. Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Gdańsku zakończyło się już w czerwcu 2021 roku. Jednak dwa lata upłynęły, by Sąd Okręgowy w Słupsku przyjął akt oskarżenia. Teraz sprawa przeciwko Marcinowi S., byłemu generalnemu menadżerowi klubu koszykarskiego wówczas Energa Czarni Słupsk czeka na wyznaczenie terminu.

Najpierw sąd zwrócił akta do uzupełnienia materiału dowodowego, nakazując przeprowadzenie dodatkowych czynności. Chodziło o przesłuchanie kilkunastu byłych zawodników klubu. Na początku 2023 roku uzupełnione akta prokuratura skierowała do sądu. Sąd znowu je zwrócił do uzupełnienia, tym razem kwestii finansowych.

- Zaskarżyliśmy decyzję sądu w Słupsku do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Ten uwzględnił nasze zażalenie i uchylił decyzję o zwróceniu aktu oskarżenia – mówi prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Marcin S. zasiądzie więc na ławie oskarżonych. Za co odpowie?

Zarzuty aktu oskarżenia

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zarzuca mu łącznie 32 przestępstwa, w tym 26 dotyczące podrobienia lub przerobienia w celu użycia za autentyczne dokumentów oraz 4 dotyczące doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Słupskiego Towarzystwa Koszykówki Sportowa S.A. oraz podmiotu współpracującego z klubem. Dokumenty te dotyczyły bieżącej działalności STKS SA. Do czynów objętych zarzutami dochodziło w latach 2013-2016.

Według śledztwa Marcin S. prowadził firmę usługowo-doradczą. Firma ta była związana z klubem na zasadzie kontraktu menadżerskiego. W związku z tym posiadała dostęp do dokumentacji związanej z działalnością klubu.

Wykorzystując dostęp do dokumentów, Marcin S. podrobił lub przerobił między innymi umowy pomiędzy klubem a zawodnikami dotyczące kontraktów, porozumień i ugód. A także faktury dotyczące zakupu wizerunków zawodników. Dokumenty te następnie przekazał pracownikowi odpowiedzialnemu za sprawy księgowe w klubie, wprowadzając go w błąd co do ich autentyczności i beneficjenta. Na ich podstawie dokonywano przelewów, jak ustalono, na konto należące do oskarżonego oraz konta członków jego rodziny. Z wyliczeń wynika, że kwota przekraczała 1,9 miliona złotych. Jednak znaczna część przelanych pieniędzy została wypłacona zawodnikom. Brak natomiast dokumentów rozdysponowania kwoty przekraczającej 200 tysięcy złotych. Te pieniądze to strata STKS SA.

W czasie śledztwa ustalono również, że Marcin S. podrobił faktury dotyczące sprzedaży na rzecz klubu usług sportowych. W tym przypadku doprowadził klub do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie przekraczającej 28 tysięcy złotych. Natomiast podrabiając dwie umowy pożyczki pomiędzy klubem a współpracującą z nim firmą, doprowadził ją do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwotach 10 tysięcy złotych oraz 12 tysięcy dolarów.

Samooskarżenie

Marcin S., od lat pełniący funkcję generalnego menadżera klubu koszykarskiego Energa Czarni Słupsk, pojawił się w słupskiej prokuraturze rejonowej 2 stycznia 2017 roku. Sam złożył zawiadomienie o działaniu na szkodę Sportowej Spółki Akcyjnej Czarni Słupsk. Głównie chodziło o podrabianie dokumentów. Jednak sprawa od początku wydawała się wielowątkowa.

Jej wyjaśnianiem zajął się też sam klub, który zawiesił współpracę z Marcinem S. Pracownik ten, składając zawiadomienie w prokuraturze, samooskarżył się tylko w zakresie jednego z wątków. Marcin S. złożył też rezygnację z pełnienia funkcji radnego miejskiego oraz rezygnację z członkostwa w Słupskim Porozumieniu Obywatelskim, z ramienia którego wybrany został do rady.

Gdy wybuchła afera, po 16 latach kierowania klubem ekstraklasy koszykówki Andrzej T. (jest świadkiem w sprawie) złożył rezygnację ze stanowiska prezesa zarządu. Miało być to ceną za dalsze sponsorowanie klubu przez koncern Energa. Jednak Energa i tak wycofała się ze sponsoringu słupskiej koszykówki.

W czasie śledztwa Marcin S. złożył wyjaśnienia, w których przyznał się tylko do podrabiania dokumentów. Nie przyznał się do oszustwa. Zaprzeczył, by wyłudził na swoją rzecz jakiekolwiek środki. Jak wyjaśnił, uzyskane na podstawie podrobionych dokumentów środki przeznaczane były na działalność klubu.

Dla ratowania klubu

W akcie oskarżenia pojawia się wiele zarzutów dotyczących podrobienia podpisu ówczesnego prezesa klubu Andrzeja T. Podczas jednego z pierwszych przesłuchań w 2017 roku Marcin S. powiedział, że jego działania wzięły się z tego, że klub był źle zarządzany przez prezesa. Starał się więc uchronić klub przed stratami, jakie przynosiły kolejne procesy sądowe i przed Koszykarskim Trybunałem Arbitrażowym (BAT) z zawodnikami. Fałszowanie niektórych dokumentów miało służyć ratowaniu klubu. Marcin S. liczył na to, że zostanie prezesem i zacznie więcej zarabiać, gdy Andrzej T. zostanie prezydentem Słupska. Twierdził też, że starał się za wszelką ceną dogadywać z zawodnikami i agentami, dlatego podrabiał umowy, ugody i aneksy.

Były takie sytuacje, że Marcin S. na projekcie dokumentu wklejał elektronicznie podpis prezesa, który wykorzystywał z innego oryginalnego dokumentu albo sam podpisywał nazwiskiem T. Następnie robił zdjęcie lub skan dokumentu i wysyłał zawodnikowi i agentowi drogą elektroniczną. Agent po uzyskaniu podpisu zawodnika odsyłał podpisany dokument już przez wszystkie strony. Marcin S. najczęściej fałszował podpisy prezesa, gdy Andrzej T. był na wyjeździe albo na wczasach.

Menadżer założył też skrzynkę mailową, poszywając się pod jedną z firm współpracujących z klubem. W adresie zmienił tylko kropkę, tak że księgowa nie zauważyła różnicy. Korespondował więc z klubem jako ta firma, podrabiając jej faktury.

Według biegłych Marcin S. w czasie zarzucanych mu czynów miał w pełni zachowaną poczytalność.

Za podrabianie lub przerabianie dokumentów w celu użycia ich za autentyczne grozi kara pozbawienia wolności do lat 5. Natomiast za doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - do 8 lat pozbawienia wolności, a w przypadku mienia znacznej wartości do lat 10.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza