Pierwsze przymiarki do prywatyzacji przedszkoli ogłoszono na początku tego roku. Później sprawa ucichła. Teraz bytowski ratusz do niej wraca. Sprywatyzowane mają zostać wszystkie cztery przedszkola, a nie trzy, jak mówiono jeszcze kilka miesięcy temu. - W przyszłym roku na utrzymanie szkół podstawowych i gimnazjów będzie nam brakowało ponad milion złotych.
Dzięki prywatyzacji przedszkoli możemy te pieniądze znaleźć w gminnym budżecie. Jestem przekonany, że dzieci na tym nie stracą, a wręcz przeciwnie - mówi Adam Leik, wiceburmistrz Bytowa. Z wstępnych wyliczeń ratusza wynika, że gmina może zyskać w budżecie dodatkowy milion złotych, przekazując na niepubliczne przedszkola 75 procent obecnej dotacji na publiczne placówki, bo na taki manewr pozwalają przepisy.
- Przedszkola w przeciwieństwie do szkół nie są subwencjonowane - przypomina Leik. - Oszczędzone w ten sposób pieniądze trafią do szkół m.in. na poprawę warunków nauczania.
Nikt nie ukrywa, że na prywatyzacji stracą nauczyciele w przedszkolach i inni pracownicy. - W niepublicznych placówkach nie obowiązuje Karta Nauczyciela. Można zastosować 40-godzinny tydzień pracy, zamiast 22-25 godzin, jak jest teraz. Liczymy się z tym, że mogą być zwolnienia - oznajmia Leik.
Plan jest taki, aby do lutego przyszłego roku podjąć uchwałę intencyjną w sprawie prywatyzacji przedszkoli, a w marcu, najpóźniej w kwietniu właściwą uchwałę likwidującą publiczne placówki. - Muszą być one formalnie zlikwidowane. Tak stanowią przepisy. Wiązało się to będzie też z wypowiedzeniem warunków pracy wszystkim zatrudnionym w przedszkolach - informuje Leik.
Następnym krokiem ma być ogłoszenie konkursu na prowadzenie przedszkoli. - Wierzę, że znajdą się chętni. Liczę, że panie dyrektorki wraz z pracownikami założą np. stowarzyszenia, które wystartują w konkursie - mówi wiceburmistrz. Dodaje, że przedszkolne budynki zostaną użyczone, a więc będzie można z nich korzystać nieodpłatnie.
Leik przekonuje, że dzieci w niepublicznych placówkach nie będą miały gorszych warunków, niż mają teraz. - Nie powinny też wzrosnąć opłaty dla rodziców. W gminie Bytów mamy trzy niepubliczne przedszkola i stawki nie są wygórowane - oznajmia Leik. Dodaje, że to dopiero początek konsultacji. - W czwartek razem z dyrektorkami przedszkoli wybieram się do Malborka, gdzie przedszkola są sprywatyzowane. Później będą spotkania z pracownikami i rodzicami - informuje Leik. Dyrektorki przedszkoli patrzą na wszystko inaczej. - Pracownicy boją się o zatrudnienie, zarobki.
Pytania zadają też rodzice. Mam nadzieję, że nie dojdzie do prywatyzacji wszystkich placówek, a np. tylko dwóch - mówi Mirosława Kleinschmidt, dyrektorka Przedszkola nr 3 w Bytowie. Dodaje, że jeśli nie będzie miała wyjścia, to wystartuje w konkursie na prowadzenie niepublicznego przedszkola.
Pracownicy przedszkoli nie zamierzają biernie czekać. - Będzie ostry protest z naszej strony. Koszty tej prywatyzacji poniesiemy my i rodzice. My, bo część osób będzie zwolniona, a ci zostaną będą więcej pracowali i mniej zarabiali. Rodzice odczują niepubliczne placówki w swoich portfelach, bo opłaty będą większe. Gdzieś te brakujące 25 procent będzie trzeba znaleźć - mówią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?