Dyr. Stus powiadomił prokuraturę, że w 2007 r. trzej kontraktowi chirurdzy wyłudzili po ok. 16 tys. zł wynagrodzenia za dyżury, których nie pełnili, bo w tym czasie pracowali w prywatnej przychodni.
Fakt ich obecności w szpitalu potwierdził Zbigniew Grzybowski, wówczas ordynator chirurgii ogólnej. Dla dyrektora oznaczało to poświadczenie nieprawdy.
- Nieprawidłowości w rozliczeniu dyżurów wyłapał system w Narodowym Funduszu Zdrowia - powiedział nam dyrektor Stus.
- Powiadomiłem prokuraturę, bo nie mogłem udawać, że o tym nie wiem; sam popełniłbym wtedy przestępstwo.
Sprawę prowadziła lęborska prokuratura, bo chirurdzy są biegłymi sądowymi i wydają opinie dla słupskiej prokuratury.
- Umorzyliśmy śledztwo, ponieważ nie ma dowodów, że doszło do popełnienia przestępstwa - mówi prok. Jadwiga Ostapko-Rokicka. - Postanowienie nie jest prawomocne. Szpitalowi przysługuje zażalenie.
- Nie jestem zaskoczony. Tę kwestię wyjaśnialiśmy z dyrektorem, ale on wtedy wyjaśnień nie przyjął - skomentował Zbigniew Grzybowski, nie kryjąc zadowolenia.
Z dyr. Stusem nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?