MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chłopaki nie płaczą

Jolanta Stempowska
Fot. Radosław Koleśnik
Typowe życie studenckie przewróciło się im do góry nogami na trzecim roku studiów, kiedy na zajęciach z ekologii stosowanej dr Wojciech Puchalski polecił im wymyślić sobie problem, a następnie go rozwiązać.

Wysocy, smukli, uśmiechnięci dwudziestoparolatkowie. Z wyglądu jeszcze trochę chłopięcy, ale wystarczy chwila rozmowy, żeby zacząć ich traktować poważnie. W redakcji od razu nazwaliśmy ich "Trzema muszkieterami". Piotr Jaśkiewicz, Arkadiusz Borysiewicz i Rafał Wojciechowski są studentami Politechniki Koszalińskiej. Z tysięcy im podobnych wyróżniają się pasją i przekonaniem, że karierę można zrobić wszędzie. Niekoniecznie w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu. Także w Koszalinie. Wystarczy mieć pomysł.

Na początku było jezioro...

Typowe życie studenckie Piotra i Arka (Rafał dołączył do nich później) przewróciło się do góry nogami na trzecim roku studiów, kiedy na zajęciach z ekologii stosowanej dr Wojciech Puchalski polecił im wymyślić sobie problem, a następnie go rozwiązać.
- Kiedy zaczęliśmy się rozglądać za tematem, natrafiliśmy na kompletnie opuszczone i brudne jezioro Parnowskie w gminie Biesiekierz, tylko12 kilometrów od Koszalina. Zastanowiło nas, że jeszcze na przełomie lat 80. i 90. wody tego jeziora zaliczane były do trzeciej klasy czystości. Dziś mało kto tu zagląda, woda w jeziorze jest brudna, zamulona, wiosną i latem zielona od kwitnących glonów, co dla fachowców jest najlepszym dowodem na degradację wody - mówi Arek Borysiewicz.
- A mogłoby przecież być inaczej - tłumaczy Piotr Jaśkiewicz. - W pobliżu Koszalina praktycznie nie ma czystych i zagospodarowanych jezior, nad którymi można by spędzić weekend. Parnowskie nadaje się do tego idealnie. Leży wśród pól, więc terenów na zagospodarowanie nie brakuje. Dosłownie100 metrów od wody jest rezerwat ptactwa. Po jednej jego stronie mamy miejscowość Cieszyn, po drugiej Parnowo. W obu wsiach stoją puste dworki. Z jeziora wypływa rzeka Czerwona, która jest na tyle czysta, że do dziś tam się łowi łososie. Po oczyszczeniu jeziora, mogłoby ono stać się atrakcją turystyczną gminy. Jesteśmy pewni, że z czasem zaglądaliby tu także turyści spoza Koszalina. Atutem Parnowa jest także fakt, że tylko sześć kilometrów dzieli je od kompleksu rekreacyjno-rozrywkowego Odyseja 2000 w Nowych Bielicach, w którym jest basen, kręgielnia, restauracja, dyskoteki, do morza też stąd niedaleko. Parnowo, Nowe Bielice i Koszalin leżą przy tej samej trasie, dojechać stąd można wszędzie, niekoniecznie samochodem. Dodatkowym plusem całego przedsięwzięcia byłoby i to, że przy zagospodarowaniu terenów wokół jeziora gmina mogłaby zatrudnić miejscowych bezrobotnych, a rolnicy mogliby zarabiać na agroturystyce
Na dobre ich przygoda zaczęła się wtedy, gdy w trakcie zbierania materiałów i szukania sposobu na rekultywację jeziora, zgłosiły się do nich firmy projektowe z propozycją odkupu pomysłu. Bardzo ich tym zaskoczyły. Piotr i Arek postanowili swych pomysłów nie sprzedawać, tylko sami pojechali do gminy Biesiekierz i przedstawili swe plany najpierw wójtowi Marianowi Hermanowiczowi, a potem całej Radzie Gminy. - Zaproponowaliśmy im przygotowanie studium przedprojektowego (bo nie mamy jeszcze uprawnień projektowych) za darmo, w ramach zajęć - opowiadają Piotr i Arek.
Z czasem okazało się, że nasi rozmówcy się przeliczyli. Żeby studium było profesjonalnie przygotowane, wymagało badań terenowych, dojazdów, zakupu odczynników itp. Gmina Biesiekierz wspomóc ich nie mogła, bo nie miała na takie wydatki pieniędzy. Na uczelnię też nie mogli liczyć, więc zaczęli szukać innego źródła sfinansowania badań.

... potem program

Szczęście im dopisywało. Szybko bowiem trafili na Antoniego Niedźwieckiego z koszalińskiego Oddziału Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który podpowiedział im, żeby spróbowali swój projekt nieco przerobić i włączyć go do tematyki pracy magisterskiej. Tak też zrobili. Udało im się również znaleźć promotora w osobie wykładowcy PK, profesora Tomasza Heese, który zgodził się na eksperyment studentów.
- Ponieważ wciąż mieliśmy w zanadrzu tylko dwie prace magisterskie, Piotra i moją, i jedno studium przedprojektowe, nadal nie mogliśmy znaleźć sponsora. I wtedy jeszcze raz pomógł nam pan Niedźwiecki. Nie dość, że wpadł na pomysł opracowania programu "Rozwój-praca-ochrona środowiska", to jeszcze pomógł nam go napisać - mówi Arek Borysiewicz.
Pełna nazwa projektu to: "Rozwój-praca-ochrona środowiska - program pomocy w realizacji samozatrudnienia poprzez efektywne wykorzystanie prac magisterskich dla rozwoju zawodowego studenta, ochrony środowiska naturalnego i rozwoju gospodarczego województwa". Do udziału w nim nasi "muszkieterowie" zaprosili Politechnikę Koszalińską, Biuro Promocji Zawodowej Studentów i Absolwentów Politechniki Koszalińskiej i gminy. Do patronatu nad projektem namówili marszałka województwa zachodniopomorskiego Józefa Falińskiego, nasza gazeta jest ich patronem prasowym.
- Doszliśmy do wniosku, że angażowanie nas, studentów, w ramach prac magisterskich do rozwiązywania konkretnych problemów związanych z ochroną środowiska to najlepszy sposób na zdobywanie przez nas doświadczeń zawodowych. Korzyści z tego mają wszyscy: my, bo wykorzystujemy swoją wiedzę i możemy się wykazać nieszablonowym myśleniem, nietuzinkowym pomysłem przy opracowywaniu konkretnych zadań gminnych; gmina tanim kosztem uzyskuje gotowe opracowanie jakiegoś problemu z zakresu turystyki, ochrony środowiska; Politechnika może się promować jako uczelnia praktycznie wykorzystująca prace magisterskie - twierdzą nasi rozmówcy.
Pierwszy projekt w ramach programu to oczywiście studium przygotowawcze do zagospodarowania jeziora Parnowskiego. Politechnika Koszalińska i gmina Biesiekierz porozumienie w tej sprawie podpisały w kwietniu ubiegłego roku. Studium jest w fazie realizacji. Pierwsze badania jeziora Piotr i Arek mają już za sobą. Finansuje je Powiatowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Nieruchomościami przy starostwie koszalińskim.

... w końcu Fundacja

Na tym jednak nie koniec działań "muszkieterów". - Kiedy już mieliśmy program i porozumienie z gminą Biesiekierz, okazało się, że nie ma w Koszalinie organizacji, która mogłaby nam pomóc w nagłośnieniu programu i rozkręceniu projektu. Nie bez znaczenia jest fakt, że organizacje pozarządowe zapewniają łatwiejszy przepływ pieniędzy. My na swoje musieliśmy czekać przez kilka miesięcy. Dlatego postanowiliśmy sami taką organizację stworzyć - powiada Piotr Jaśkiewicz.
No i będzie Fundacja Nauka dla Środowiska. Założyli ją we trzech, bo dołączył do nich niedawno Rafał Wojciechowski. Potrzebne na rozruch pieniądze (3 tysiące złotych) dali im rodzice. W tej chwili trwa rejestracja Fundacji; najpewniej stanie się to już w styczniu. - Naszą Fundację tworzyć będą indywidualnie studenci, kadra z Politechniki, osoby opiniotwórcze, na przykład przedstawiciele mediów, miłośnicy przyrody. Do Rady Fundacji zaprosiliśmy już dwóch prorektorów z Politechniki, profesorów Tomasza Heese i Michała Jasiulewicza oraz profesorów: Annę Marię Anielak, Wojciecha Kacalaka, Kazimierza Szymańskiego, Bogusława Polaka, redaktora naczelnego waszej gazety Andrzeja Mielcarka i redaktor Joannę Lejtan jako przedstawicielkę Radia Koszalin oraz Macieja Flensa, prawnika i wicedyrektor PKO BP Halinę Szymańską. W sumie Rada liczyć będzie około 30 osób. Jej zadaniem będzie ocena i zatwierdzanie budżetu. W skład Zarządu wejdziemy my i doktor Danuta Zawadzka z Katedry Finansów. Będziemy wymyślać i wstępnie opracowywać zadania, wybierać zespoły do ich realizacji, w skład których będą wchodzić nasi nauczyciele jako specjaliści, konsultanci z odpowiednimi uprawnieniami, studenci i miłośnicy przyrody lub turystyki - planuje Piotr.
Wedle najświeższych ustaleń, Fundacja współpracować będzie ściśle z Politechniką Koszalińską, Urzędem Miejskim w Koszalinie, starostwem koszalińskim, biznesem (m. in. koszalińskim Eko-Wodrolem. Miejskimi Wodociągami i Kanalizacją, Miejską Energetyką Cieplną, Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej) oraz z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jeszcze przed świętami Piotr, Arek i Rafał spotkali się z prezydentem Koszalina Mirosławem Mikietyńskim. - Pan prezydent od razu "kupił" nasze pomysły. Porozumienie podpiszemy, gdy tylko Fundacja zostanie zarejestrowana. Umówiliśmy się, że w pierwszej kolejności zorganizujemy konferencję ekologiczną, potem zajmiemy się sporządzeniem mapy hałasu w mieście, a następnie wytyczymy trasy rowerowe w Koszalinie. Pan prezydent zadeklarował udział finansowy w konkretnych projektach. Resztę będziemy musieli poszukać sami - skwitowali "muszkieterowie" tuż po rozmowie z prezydentem Koszalina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza