Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cola zaatakowała dzieci

Andrzej Gurba
Natalia Tybuszewska, chora wczasowiczka z Gdańska.
Natalia Tybuszewska, chora wczasowiczka z Gdańska. Andrzej Gurba
Wymioty, biegunki, dreszcze. Dzieci i młodzież z Gdańska najprawdopodobniej zatruły się w ośrodku nad jeziorem Mausz, koło Parchowa. Sanepid zamknął obiekt.

32-osobowa grupa uczniów i opiekunów ze szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum w Gdańsku przyjechała na tydzień na tzw. zieloną szkołę do ośrodka nad jeziorem Mausz, koło Parchowa.

Już w poniedziałek, czyli pierwszego dnia pobytu, 6-latka zaczęła uskarżać się na bóle brzucha. Wymiotowała i miała biegunkę. We wtorek źle poczuły się kolejne osoby.

- Zaczął boleć mnie brzuch, wymiotowałam. Próbowałam coś zjeść, ale robiło mi się niedobrze. Czułam się bardzo słabo. Nie mogłam ustać - mówi 11-letnia Natalia Tybuszewska, która mocno odwodniona trafiła do bytowskiego szpitala. W środę chorowali już niemal wszyscy.

Do szpitala, poza Natalią, trafił 17-letni licealista Kamil Gołota. Ich stan był najgorszy. - Dreszcze i ból brzucha nie do zniesienia. Później doszły wymioty - mówi o swoich objawach. Beata Bigda-Świątek, ordynator oddziału dziecięcego bytowskiego szpitala, gdzie trafiło dwoje uczestników zielonej szkoły mówi, że ich stan jest już dobry. - Od środy dostawali kroplówki i byli na obserwacji. Dzisiaj (piątek - dop. autora) powinni opuścić szpital - mówi Bigda-Świątek.

Bytowski sanepid o podejrzeniu zbiorowego zatrucia został powiadomiony przez lekarzy w środę około godziny dwudziestej drugiej. - Zaraz pojechaliśmy do ośrodka. Pracowaliśmy do drugiej w nocy. Pobraliśmy próbki wody, żywności oraz kału od uczestników obozu i personelu ośrodka - mówi Anna Krefft, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bytowie.
- Wstępnie wykluczyliśmy salmonelozę, bo jednym z jej objawów jest gorączka, a dzieci jej nie miały. Czekamy na wyniki badań. Wtedy będzie znane źródło zatrucia pokarmowego.

Bigda-Świątek wyklucza rotawirusa. - Wygląda mi to na złośliwe szczepy bakterii coli - oznajmia.

Krefft mówi, że coli w wodzie nie stwierdzono, ale mogła być w posiłkach. Sanepid sprawdził dokładnie, jeszcze w środę, blok żywieniowy ośrodka. Niestety był w złym stanie sanitarnym. Stąd w czwartek wydano decyzję o jego zamknięciu. Chodzi m.in. o to, że personel nie przestrzegał podstawowych zasad higieny.

Zielona szkoła miała trwać do piątku. Z powodu zatrucia część rodziców zabrała swoje dzieci we wtorek i środę. W czwartek wyjechali wszyscy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza