Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy legioniści rozbili obóz pod Lęborkiem legalnie?

Grzegorz Bryszewski [email protected]
Obóz Legionistów Rzymskich w Małoszycach uważany za najbardziej nietypową atrakcję turystyczną w powiecie może zostać rozebrany.
Obóz Legionistów Rzymskich w Małoszycach uważany za najbardziej nietypową atrakcję turystyczną w powiecie może zostać rozebrany. Fot. Łukasz Capar
Ważą się dalsze losy repliki obozu legionistów rzymskich w Małoszycach. Według Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego atrakcja turystyczna to samowola budowlana.

Zaskakująca decyzja o rozbiórce obozu została wydana w kwietniu br. przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Lęborku. Dwa lata po tym jak właściciel obiektu i pasjonat tematyki Imperium Rzymskiego Wiesław Formela przedstawił w starostwie swoje plany związane ze stworzeniem unikatowej atrakcji turystycznej.

- W dokumentach wyraźnie wskazałem, jak ma wyglądać obóz i w jaki sposób będzie on działał. Urzędnicy nie mieli wtedy żadnych zastrzeżeń. W decyzji o rozbiórce znalazła się jednak informacja, że tworzenie takiego obiektu uniemożliwia studium zagospodarowania przestrzennego - dziwi się Formela.

Prace nad stworzeniem rzymskiego obozu ruszyły więc pełną parą. Powstały drewniane palisady otaczające obóz, wieże wartownicze i bramy do obozu. Jedna z nich jest unikatowa, bo powstała według historycznych metod, bez użycia metalowych łączników.

W obozie pod Lęborkiem odbył się już zlot grup rekonstruujących legiony rzymskie, był też on masowo odwiedzany przez turystów, którzy oglądali walki gladiatorów i turnieje łucznicze. W trakcie funkcjonowania obozu jego właściciel odwołał się od decyzji o rozbiórce. Jak udało nam się ustalić w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Gdańsku najnowsza decyzja tej instytucji uchyla decyzję inspektoratu z Lęborka.

- Ta sprawa jest do dalszego rozpatrzenia. Dalej będzie się nią zajmował inspektorat w Lęborku - usłyszeliśmy w Gdańsku. Niepewna dalsza sytuacja obozu dziwi i irytuje jego właściciela, a także uczestników imprez organizowanych w tym miejscu.

- Wiele razy słyszałem, że urzędnicy powinni promować taką unikalną atrakcję, a nie przeszkadzać w jej tworzeniu - przekonuje Formela.

- Niepewne losy obozu sprawiają, że nie mogę zrealizować dalszych planów, czyli budowy placu zabaw, studni i murowanej kuźni. Wstrzymałem się też ze zgłoszeniem unikalnej bramy do Księgi Rekordów Guinnessa. Zależy mi na znalezieniu kompromisu, zwróciłem się więc do starostwa z prośbą o pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej chociaż na okres wakacji. Takie pismo pozostało jednak bez żadnej odpowiedzi.

Wiesław Formela wysłał list do wojewody z prośbą o zajęcie się sprawą. - Jeśli to nie pomoże, pójdę do prokuratury. Nie mogę pozwolić, żeby setki tysięcy złotych i kilka lat pracy zostało zniszczone przez brak zdecydowania ze strony urzędników - mówi właściciel obozu.

Wczoraj nie udało nam się skontaktować z inspektorem nadzoru budowlanego w Lęborku, natomiast starosta lęborski, którego chcieliśmy poprosić o komentarz do sprawy, jest teraz na urlopie.

Komentarz- Sylwia Lis

Takie rzeczy mogą zdarzyć się chyba tylko w Polsce. No bo przecież przed planowaną inwestycją pan Formela uzyskał wszelkie pozwolenia, a o planach rozmawiał też w starostwie. Teraz, gdy jego atrakcja cieszy oko wielu turystów i miłośników historii, jednym podpisem można zniszczyć wszystko. Nie dziwię się inwestorowi, że jest wściekły, bo wydał mnóstwo pieniędzy na spełnienie swoich marzeń. Takie dziwne działania urzędników tylko odstraszają potencjalnych przedsiębiorców do inwestowania w Polsce. Ręce opadają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza