Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dość hibernacji, chcemy znów budować

Rozmawiał Zbigniew Marecki [email protected] Fot. Krzysztof Tomasik
Włodzimierz Pilecki
Włodzimierz Pilecki
Rozmowa z Włodzimierzem Pileckim, przewodniczącym rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Czyn w Słupsku.

- Rada nadzorcza w waszej spółdzielni liczy 20 osób. To bardzo dużo. Czy musi tak być?

- Nie. Nie myśmy ustalali te proporcje. Zaproponowaliśmy, aby w nowej kadencji rada została zmniejszona do 11 osób. Walne Zgromadzenie postanowiło, że będzie liczyła 9 osób. Nie kwestionujemy tego, ale istotne jest, aby jej członkowie byli profesjonalni.

- Mamy jednak demokrację i każdy spółdzielca może ubiegać się o to, aby działać w radzie nadzorczej.

- Tak, ale to, że się jest na emeryturze i ma się dużo czasu, to trochę za mało.

- Jest pan zadowolony z działalności rady nadzorczej, której pan obecnie przewodniczy.

- Na pewno byliśmy profesjonalni i zaangażowani, choć oczywiście nie wszyscy. Dlatego nie zawsze płynęliśmy z prądem. Myśleliśmy interesem całej spółdzielni, a nie tylko wybranych grup.

- Wasi krytycy uważają, że krzywdzicie spółdzielców, domagając się dopłat do wskazań indywidualnych wodomierzy.

- Rzeczywiście, nie godziliśmy się na to, aby wszyscy spółdzielcy płacili za ubytki na wodomierzach głównych w poszczególnych nieruchomościach. Wspieraliśmy zarząd, gdy zdecydował się zaskarżyć uchwały Walnego Zgromadzenia, które chciały przerzucić odpowiedzialność na wszystkich spółdzielców. Sąd I instancji stanął po naszej stronie. Teraz czekamy na orzeczenie sądu II instancji w Gdańsku.

- W ubiegłym roku spółdzielnia kupiła ziemię pod budownictwo w Bierkowie. Opozycja wobec rady nadzorczej twierdzi, że to był zakup niepotrzebny i na dodatek ziemia jest obciążona długiem.

- Czyn przez 31 lat budował nowe budynki. Ostatnim prezesem, który budował, byłem ja. Od 1990 roku nie powstało żadne mieszkanie. Oddano miastu atrakcyjne tereny albo za śmieszne pieniądze sprzedano Domu nad Słupią. Gdy w 2006 roku znowu znalazłem się w radzie nadzorczej, zacząłem zmierzać do zakupu ziemi i rozpoczęcia na nowo budowy mieszkań. Kupiliśmy ziemię od spółki KDP w Bierkowie, tak jak Spółdzielnia Mieszkaniowa Kolejarz, i nie jest ona obciążona, co mogę udowodnić (pokazuje wypis z hipoteki, w której nie ma zapisów o obciążeniach - dop. red.). W Kolejarzu ten ruch został przedstawiony jako sukces, a u nas zaczęła się bezsensowna krytyka.

- Czy spór o budowanie był powodem, że rada nadzorcza odwołała długoletniego prezesa Zenona Wójtowicza?

- Nie. Ze stanu hibernacji chcieliśmy wyciągnąć spółdzielnię z panem Wójtowiczem, ale on nie chciał zmieniać negatywnych zjawisk w spółdzielni. Szło na przykład o bardzo wysokie stawki za ciepłą wodę albo o brak zagospodarowania otoczenia ulicy Słowiańskiej przez 16 lat. Członkowie rady nadzorczej już mieli dość tej niemocy i dlatego gdy pojawił się wniosek o odwołanie prezesa, większość była za.

- Wybraliście nowego prezesa, który nie miał przygotowania do kierowania spółdzielnią.

- Daliśmy szansę młodemu człowiekowi. Od razu powstała grupa opozycyjna. Efekt był taki, że każda jego decyzja była oprotestowana.

- Czysta złośliwość?

- Nie tylko. Zaczęło się normalne szkalowanie prezesa i członków rady nadzorczej.

- Na przykład zarzucano panu, że bierze pan wynagrodzenie miesięczne w wysokości najniższego wynagrodzenia, a prezesowi Piotrowi Jędrzejczakowi, że się kształcił za spółdzielcze pieniądze.

- To nie ja ustalałem sobie zasady wynagrodzenia, a w prezesa Jędrzejczaka rzeczywiście chcieliśmy zainwestować, ale gdy zrezygnował ze stanowiska, rozpoczęliśmy poprzez zarząd starania o odzyskanie pieniędzy wydanych na jego szkolenie.

- Pana opozycjoniści twierdzą, że rada nadzorcza i zarząd utrudniali przeprowadzenie lustracji w spółdzielni przez Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

- Nic takiego nie miało miejsca. Przeciwnie, lustracja wypadła dla nas bardzo dobrze. Jednak uważam, że nie miała zbyt wielkiego sensu, bo w protokole polustracyjnym, który liczy ponad 250 stron, brakuje wniosków, które mogłyby pomóc w wypracowaniu kierunku rozwoju spółdzielni. Natomiast pojawiły się w nim rozmaite insynuacje i komentarze, które nie mają wielkiego sensu. To świadczy o braku profesjonalizmu lustratorek.

Od autora:

W trakcie redakcyjnej obróbki tekstu dokonałem skrótu jednej z wypowiedzi pana Pileckiego, która według niego powinna brzmieć nieco inaczej. Dlatego obok umieszczam jego wyjaśnienie:

"Nigdy nie zmierzałem do zakupu ziemi, ale podobnie jak większość członków Rady Nadzorczej wyrażałem pogląd, że zarząd SM "CZYN" powinien dążyć do realizowania celu, jaki wynika w paragrafie 3,4 i5 statutu spółdzielni tj. budowania budynków dla zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych członków i ich rodzin. Z wnioskiem o zakup działki budowlanej w Bierkowie zwrócił się do Rady Nadzorczej Zarząd Spółdzielni . Uchwałą Nr 53/2008 z dnia 27 listopada 2008r Rada wyraziła zgodę na jej nabycie (17 głosów za, 1 wstrzymujący się). Wg opinii prawników spółdzielni dokonana transakcja nie posiadała i nie posiada wad prawnych.

Nadmieniam, że żadna z inwestycji podejmowanych przez pozostałe słupskie spółdzielnie, nie przysporzyła ich członkom strat, a jedynie korzyści. Mieliśmy nadzieje, że podobne efekty osiągnie nasza spółdzielnia".

Z poważaniem

Włodzimierz Pilecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza