(fot. Łukasz Capar)
Prowadzili je zawodowi płetwonurkowie - ojciec z synem - z usteckiego klubu płetwonurków. Syn wypłynął na powierzchnię, ojciec niestety nie. Akcja reanimacyjna nie pomogła. 66-letni ustczanin zmarł.
Do zdarzenia doszło w porcie, tuż przy kapitanacie portu. To tu zacumował statek badawczy Oceania, należący do Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.
- Dwaj płetwonurkowie - ojciec z synem - wykonywali prace remontowe na statku, pod powierzchnią wody. To byli zawodowcy z klubu płetwonurków w Ustce - mówi Piotr Dąbrowski, prezes WOPR w Słupsku.
- W pewnym momencie syn wypłynął, ale zobaczył, że nie ma ojca. Zanurkował ponownie i zobaczył ojca leżącego na dnie kanału. Wyciągnął go i rozpoczął akcje reanimacyjną. Natychmiast pojawiła się karetka wodna, która była tuż obok. Akcja reanimacyjna trwał kilkadziesiąt minut - relacjonuje Dąbrowski.
Mężczyzny niestety nie udało się uratować. Zmarł. Był to 66-letni mieszkaniec Ustki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?