Ich zdaniem potrzebna specustawa, która uniemożliwiłaby blokowanie inwestycji po uzyskaniu przez inwestorów ostatecznego pozwolenia na budowę.
W piątek w starostwie słupskim zainteresowani swoje racje przedstawili Kazimierzowi Plocke, wiceministrowi rolnictwa. Spotkali się ze zrozumieniem.
Przedstawiciele inwestorów chwalili współpracę z władzami gmin i powiatu słupskiego, a żalili się na problemy z właścicielami gruntów, które sąsiadują z miejscami, gdzie mają być zlokalizowane siłownie wiatrowe. Kłopot w tym, że nawet dziesięć lat od momentu uzyskania prawomocnego postanowienia na budowie farmy wiatrowej jej sąsiedzi mogą je na różne sposoby zaskarżać i domagać się rozmaitych świadczeń finansowych.
- Jeśli ta sytuacja się utrzyma dłużej, to Polska nie zdoła do 2020 roku zwiększyć udziału zielonej energii do 20 procent w całkowitej produkcji energii w kraju, czego wymaga Unia Europejska - przekonywał Józef Bogusz z Zajączkowa, na którego polach zlokalizowano kilkanaście siłowni wiatrowych. - Będzie to oznaczało dla naszego kraju duże koszty. Niemcy, którzy zdecydowali się na zamknięcie elektrowni atomowych, zamierzają jeszcze bardziej intensywnie niż do tej pory inwestować w siłownie wiatrowe. W tym celu stworzyli specustawę, która przyspiesza proces inwestycyjny. U nas takie rozwiązanie jest również potrzebne, aby inwestorzy, którzy chcą włożyć duże pieniądze w farmy wiatrowe w Polsce, mogli to zrobić w miarę szybko, bo inaczej się zniechęcą i zrobią to w innych krajach.
Z kolei Masaaki Matsuoka, członek zarządu japońskiej spółki Green Power, która już jesienią zamierza rozpocząć budowę blisko 70 siłowni wiatrowych w gminie Ustka, oraz jego współpracownicy skarżyli się na kłopoty z różnymi osobami, które próbują wstrzymać tę inwestycję, wykorzystując m.in. powiązania rodzinne z osobami zatrudnionymi w administracji państwowej.
- Mieliśmy także problem z zapewnieniem naszej inwestycji przyłącza do systemu energetycznego ze strony Polskich Sieci Energetycznych. Musieliśmy nie tylko zdobyć wszystkie pozwolenia i za nie zapłacić, ale jeszcze znaleźć wykonawcę, który zgodził się w miarę szybko zbudować niezbędne urządzenia, aby nasza farma po zakończeniu budowy nie stała bezczynnie - tłumaczyła ministrowi Ligia Rozkosz z Green Power.
Wiceminister Plocke przyjął te postulaty ze zrozumieniem. Jak zamierza rozwiązać przedstawione problemy, czytaj w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Głosu Pomorza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?