Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Gdyby nie strażacy zostałbym z niczym". Pożar chlewni w Mydlicie

Sylwia Lis
Sylwia Lis
Pożar chlewni w Mydlicie.
Pożar chlewni w Mydlicie. OSP powiat bytowski
- Gdyby nie pomoc strażaków to zostałbym z niczym. Dali z siebie wszystko, mają ogromne serca - mówi wdzięczny Michał Smentoch, rolnik z Mydlity w powiecie bytowskim. W ubiegłym tygodniu w chlewni wybuchł potężny pożar.

Tych kilkudziesięciu godzin Michał Smentoch, młody rolnik z Mydlity w gminie Czarna Dąbrówka nigdy nie zapomni. W nocy z 31 sierpnia na 1 września w jego gospodarstwie wybuchł pożar. Straty są ogromne, bo wynoszą 1,5 miliona złotych. W ogniu zginęło aż 536 prosiaków.

Na strażaków zawsze można liczyć

- Byłem w szoku, dopiero teraz trochę ochłonąłem i mogę spokojnie opowiedzieć, co się wydarzyło - przyznaje Michał Smentoch. - W nocy dokładnie o 2.15 obudziły mnie dziwne odgłosy zwierząt, nie był to pisk, ani wrzask, ale takie jakby niespokojne poruszanie się. Gdy wstałem z łóżka okazało się, że nie ma prądu. Tym bardziej szybko chciałem sprawdzić, co się dzieje. Pobiegłem do głównego wejścia do chlewni, gdy otworzyłem drzwi okazało się, że pomieszczenie jest mocno zadymione. Zdałem sobie sprawę, co się dzieje. Zadzwoniłem po strażaków, byli na miejscu już po kilkunastu minutach. Od razu przystąpiliśmy do ratowania zwierząt. Część prosiaków udusiła się, część którą wyprowadziliśmy po kilku minutach przewracała się i umierała! To był potworny widok. Do dziś mam ten obraz przed oczyma.

Udało się uratować 250 zwierząt. I pan Michał mówi prawie o cudzie. - Za ścianą od centralnego punktu ognia znajdowały się dwudniowe prosiaczki, ku naszemu zdziwieniu przeżyły to piekło! - mówi przejęty. - Strażacy włożyli w akcję całą energię i całe serce. Widziałem z jakim poświęceniem i zaangażowaniem starali się mi pomóc, uratować zwierzęta i mój dobytek. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak ich praca zarówno ochotników, jak i zawodowych strażaków jest ważna. Nigdy wcześniej nie widziałem ich pracy. Jestem im ogromnie wdzięczny i chciałbym im podziękować za pomoc. Gdyby nie oni zostałbym z niczym.

Przyczyna pożaru

Jak doszło do pożaru? - Sam nie mogę tego pojąć - mówi pan Michał. - Moje gospodarstwo jest nowoczesne. Dzień przed wybuchem pożaru odwiedzili mnie młodzi rolnicy z Danii. Jeżdżą po różnych gospodarstwach podpatrzeć jakie wprowadzono innowacje. System hodowli u mnie jest na najwyższym poziomie, zwierzęta mają m.in. podwyższony dobrostan, mają więcej miejsca, mogą swobodnie poruszać się, a sam budynek wykonano z materiałów niepalnych posiadających najwyższe certyfikaty.
I dodaje, że w gospodarstwie jest nowoczesny system zabezpieczeń. - Alarmy nie zadziałały! - mówi rolnik. - Doszło do potężnego zwarcia. Rozdzielnia eksplodowała. Był już biegły z zakresu pożarnictwa, stwierdził że źródłem pożaru była myjka ciśnieniowa. I znów tu zapewnię, że nie była to jakaś zwyczajna myjka, tylko profesjonalna z certyfikatami bezpieczeństwa. Bardzo często używana, prosiaczki muszą mieć czysto, wszystko musi być dezynfekowane. Panują tu wręcz szpitalne warunki. Hodowla to nie tylko moja praca, źródło utrzymania, ale też pasja, w którą wkładam całe serce.

Na szczęście pan Michał otrzyma odszkodowanie, bo chlewnia była ubezpieczona. - Trzeba wziąć się w garść i pracować dalej - zapewnia.

W działaniach ratowniczych w Mydlicie udział brało: 7 zastępów PSP oraz 13 zastępów OSP (OSP Czarna Dąbrówka, OSP Jasień, OSP Żukówko, OSP Rokity, OSP Nożyno, OSP Mikorowo, OSP Rekowo, OSP Ugoszcz, OSP Jamno, OSP Rokiciny, OSP Chośnica)

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza