Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interesujące wnioski

Piotr Pawłowski
Okręg koszaliński Polskiego Związku Wędkarskiego liczy osiem tysięcy członków w byłym województwie koszalińskim. - Każdy z nich nad wodę zabiera "Rejestr połowu ryb” - mówi Andrzej Rochowicz, dyrektor biura okręgu PZW.
Okręg koszaliński Polskiego Związku Wędkarskiego liczy osiem tysięcy członków w byłym województwie koszalińskim. - Każdy z nich nad wodę zabiera "Rejestr połowu ryb” - mówi Andrzej Rochowicz, dyrektor biura okręgu PZW. Fot. Radosław Koleśnik
Polski Związek Wędkarski liczy ryby. To nie żart. Od niedawna wędkarze prowadzą specjalne zeszyty, w których zapisują wszystkie dane związane z połowami. - W ten sposób dowiemy się, co gdzie pływa - mówią.

W raporcie pokontrolnym Polskiego Związku Łowieckiego, Najwyższa Izba Kontroli poleciła organizacji wprowadzenie rejestracji łowionych ryb. Obowiązek ten spadł na samych wędkarzy. NIK uznał ponadto, że gospodarz łowisk musi wiedzieć, czym administruje i jakiej wielkości są połowy.

Interesujące wnioski

- Raport NIK to jedno, a drugie to wejście w życie nowego Prawa wodnego, które także wymaga wprowadzenia rejestru ryb odłowionych - wyjaśnia Andrzej Rochowicz, dyrektor biura okręgu koszalińskiego PZW. - Przygotowaliśmy specjalny program komputerowy. Trochę czasu nam to zajęło, lecz z pierwszych czterystu rejestrów wyciągamy interesujące wnioski. Wiemy już, gdzie, co łowimy, jaka jest presja na łowiska i gdzie najczęściej nasi wędkarze poławiają.
Wędkarze otrzymują zeszyty (rejestry) automatycznie przy uregulowaniu opłaty za kolejny rok. - Dotychczas tylko zalecaliśmy wędkarzom wypełnianie rejestrów, teraz do sprawy podchodzimy z większą starannością - dodaje dyrektor Rochowicz. - Najważniejsze nie jest samo liczenie ryb, lecz konsekwencje tych rachunków.
Wyniki rejestracji mają przede wszystkim posłużyć właściwemu zarybianiu łowisk i ochronie akwenów.
- Mamy obowiązek piętnastoprocentowego zarybiania wartości odłowionych ryb, czyli jeżeli złowimy tonę ryb, musimy wpuścić do wody sto pięćdziesiąt kilogramów ryb - mówi Andrzej Rochowicz.

Tylko duże ryby

Jerzy Makara, wiceprezes oddziału koszalińskiego PZW tłumaczy: - Postanowiliśmy, że to sprawa priorytetowa, bo sami chcemy dowiedzieć się, jaki jest rybostan w rzekach. To kwestia statystyki. Rejestry trzeba mieć na łowiskach, ale dane można wpisywać nawet w domu.
Rejestracji wymagają tylko duże ryby gatunkowe, w tym sandacze, sumy, szczupaki, pstrągi i lipienie.
Na koniec sezonu każdy wędkarz musi podsumować dane z całego roku i podać łączną wagę złowionych gatunków na osobnych łowiskach. Nie wiadomo tylko, w jaki sposób PZW zamierza sprawdzać wiarygodność tych oświadczeń.
Wędkarze śmieją się, że to kolejny martwy przepis: - Nie zawracam sobie tym głowy - macha ręką Jan (20 lat w PZW). - Czy urzędnicy nie mają innych zmartwień? Niech sobie sami ryby liczą.
- Bądźmy realistami - dodaje Jerzy Makara. - Zakładamy, że jeżeli sześćdziesiąt - siedemdziesiąt procent wędkarzy będzie wypełniać rejestry to już będzie dobrze. Liczymy na zrozumienie.

Lista absurdów:

- Kupując zwykły zmywacz do paznokci, klej lub rozpuszczalnik powinniśmy liczyć się z tym, że sprzedawca spisze nasze dane i spyta się po co nam te produkty. Obowiązek zapisywania każdego zakupu pewnej grupy chemikaliów wprowadził pod koniec 2002 roku Minister Zdrowia. Obawia się, że możemy wyprodukować z nich narkotyki.
- W ciągu czterech lat należy wymienić skrzynki pocztowe. Te, które mamy obecnie nie spełniają standardów Unii Europejskiej i "utrudniają" doręczanie przesyłek firmom konkurencyjnym dla Poczty Polskiej. Za nowe - europejskie i uniwersalne - zapłacą... prawdopodobnie lokatorzy. Poczta zabierze tylko to co swoje - czyli stare skrzynki.
- Niektóre stawki minimalne podatku od środków transportowych są... większe od maksymalnych! Taką niespodziankę dla przedsiębiorców, a także dla urzędników przygotowało w tym roku Ministerstwo Finansów. Gminy zmuszono oczywiście do wprowadzenia stawki wyższej... czyli tej, która nazywa się "minimalna".
- "Błękitna linia" to wynalazek Telekomunikacji Polskiej, który miał usprawnić obsługę klientów. Pomysł okazał się kompletnym niewypałem - załatwienie sprawy pod wskazanym numerem często graniczy z cudem. Denerwują się nie tylko abonenci. Protestują też pracownicy TP SA, którym nowy system obsługi klienta zabrał pracę.

Co wędkarz odnotować musi

- datę połowu
- miejsce połowu
- nazwę złowionej ryby
- wymiary ryby (ciężar i długość)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza