Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest wina, ale jaka kara dla wójta, który pijany jechał samochodem

Zbigniew Marecki
Mariusz Chmiel, wójt gm. Słupsk, został zatrzymany przez policję w czasie jazdy po pijanemu.
Mariusz Chmiel, wójt gm. Słupsk, został zatrzymany przez policję w czasie jazdy po pijanemu. Kamil Nagórek
Prokuratura Rejonowa w Chojnicach zapowiada, że do końca lutego tamtejszy prokurator zakończy sprawę jazdy wójta gminy Słupsk na podwójnym gazie. Część mieszkańców tej gminy ma wątpliwości, czy zostanie ukarany.

Według Stanisława Kaszubowskiego, zastępcy prokuratora rejonowego w Chojnicach, sprawa wójta Mariusza Chmiela, który 7 lutego został zatrzymany przez słupską policję w czasie jazdy po pijanemu, nie jest skomplikowana.

Dlatego uważa, że do końca lutego powinna trafić ona do sądu, bo dowód - prawie promil alkoholu w wydychanym przez wójta powietrzu - nie budzi wątpliwości.

Przedtem jednak prokuratura musi przesłuchać wójta i uzyskać wyniki badania krwi. Tymczasem w gminie Słupsk trwa bardzo ożywiona dyskusja na temat alkoholowej wpadki wójta, który został zatrzymany w nocy na drodze w Gąbinie w gminie Ustka, gdy wracał z zakrapianej wódeczką kolacji samorządowców po ich powiatowym konwencie.

Dzień później na gminnej stronie internetowej wójt umieścił oświadczenie, w którym przyznał się do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, przeprosił za to swoich wyborców i wyjaśnił, że nikomu nie zrobił wtedy żadnej krzywdy.

- To bardzo dobrze świadczy o wójcie, bo ma odwagę przyznać się do winy - mówią jego obrońcy. Według nich jednak wpadka nie może przekreślać całego jego świetnego dorobku i wielu zasług dla gminy.

- To tylko dobra taktyka obronna. Wójt liczy, że jak się ukorzy, to mu się upiecze - mówią z kolei jego przeciwnicy, wskazując na to, że nie zawsze jazda po pijanemu kończy się oskarżeniem nawet wtedy, gdy zgodnie z przepisami prawa - po przekroczeniu pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu - kierowcy grozi kara do dwóch lat więzienia za dopuszczenie się takiego przestępstwa.

I rzeczywiście. Wskazuje na to choćby opisywany we wrześniu 2010 roku przez "Gazetę Wyborczą" przypadek opolskiej policjantki z siedmioletnim stażem, która została przyłapana na jeździe po pijanemu i miała w wydychanym powietrzu 2,6 promila alkoholu. Mimo to prokuratura złożyła do sądu wniosek o warunkowe umorzenie sprawy.

Podczas postępowania prokuratorskiego policjantkę - zatrzymana po tym, jak na parkingu po pijanemu uderzyła swoim samochodem w inny - wyjaśniła, że feralnego wieczoru z powodów osobistych przechodziła bardzo trudny okres w życiu. Stąd spożywała alkohol. Według jej zeznań do domu miała wracać taksówką, ale nie potrafiła znaleźć kluczyków w torebce, więc wsiadła do samochodu, by znaleźć je przy świetle.

Nie pamiętała, co się potem wydarzyło. Przesłuchano również jej krewnych. Wszyscy podkreślali, że to zdarzenie było incydentem wynikającym z problemów osobistych policjantki . Po zakończeniu śledztwa prokuratura złożyła do sądu wniosek o warunkowe umorzenie sprawy. Stało się tak, bo śledczy uznali, że policjantka zasługuje na danie jej drugiej szansy.

Prokurator wziął także pod uwagę szereg okoliczności łagodzących. Między innymi to, że policjantka ma za sobą długi staż pracy. Była wzorowym pracownikiem, wielokrotnie nagradzanym i wyróżnianym przez przełożonych.

We wniosku do sądu prokuratura zaznaczyła również, że szkodliwość społeczna czynu nie była znaczna, bo zdarzenie miało miejsce na parkingu, więc zagrożone były co najwyżej zaparkowane tam samochody.

Ponadto prokuratura podkreśliła, że policjantka, która pomagała rozwikłać wiele spraw gospodarczych i przestępczości zorganizowanej, już miała nieprzyjemności, bo toczyło się przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne. Najważniejszym argumentem było jednak to, że policjantka, jeśli zostanie skazana, straci pracę i jedyne źródło utrzymania.

Tylko wniosek o warunkowe umorzenie sprawy pozwalał jej na pozostanie w policji. Ostatecznie wniosek prokuratury dotyczył warunkowego umorzenia na okres próby dwóch lat. Ponadto policjantka straciła prawo jazdy i nałożono na nią grzywnę w wysokości trzech tysięcy złotych.

Czy tak może być także w tym przypadku?

- Nie możemy nic przesądzać. Wszystko będzie zależało od stanowiska prokuratora prowadzącego, który ma pełną autonomię przy formułowaniu końcowych wniosków lub oskarżenia. Musimy czekać na jego ocenę czynu wójta i jego okoliczności. Poza tym musimy pamiętać, że ostateczny wyrok wydaje sąd, który może być zupełnie inny niż wnioski lub oskarżenie prokuratora - podkreśla prokurator
Kaszubowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza