Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Hoffmann - powstaniec, bankowiec, ustczanin. IPN zadbał o nowy nagrobek bohatera

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Józef Hoffmann na zdjęciach rodzinnych
Józef Hoffmann na zdjęciach rodzinnych Helena Bieszczad (1912-1988)
Dzisiaj mija 105. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego i 121. rocznica urodzin jego uczestnika, wówczas młodziutkiego powstańca, późniejszego prekursora usteckiej bankowości - Józefa Hoffmanna.

27 grudnia 1902 roku w Poznaniu urodził się Józef Hoffmann, syn Roberta i Albiny z Frankowskich, powstaniec wielkopolski i śląski, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej, mieszkaniec powojennej Ustki, prześladowany przez bezpiekę.

Młody Józef ruszył do walki dokładnie w dniu swoich szesnastych urodzin, bo do Powstania Wielkopolskiego wstąpił jako ochotnik 27 grudnia 1918 roku. W marcu 1921 został odkomenderowany do Głównego Dowództwa Wojsk Powstańczych Górnego Śląska, gdzie przebywał do 31 stycznia 1922 roku.

Józef Hoffmann przed wojną był poznańskim bankowcem. W czasie okupacji Niemcy aresztowali go w katowni Fortu VII w Poznaniu, później trafił do więzienia w Rawiczu, a na początku 1945 roku - do niewoli radzieckiej z powodu niemieckiego nazwiska.

Po wojnie został skierowany nakazem pracy na Ziemie Odzyskane. Był kierownikiem Komunalnej Kasy Oszczędności w Ustce, człowiekiem niezwykle pracowitym. W 1953 roku przeszedł serię brutalnych przesłuchań przez funkcjonariuszy koszalińskiego UB. Został skazany na podstawie sfałszowanych dowodów na 9 miesięcy więzienia. Uchwałą Rady Państwa z dnia 6 grudnia 1957 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym.

Józef Hoffmann i jego ukochana żona Maria byli bezdzietnym małżeństwem. Zajmowali wraz z mamą Marii mieszkanie na pierwszym piętrze nad bankiem przy ul. Marynarki Polskiej 38 (wówczas Stalina) w Ustce. Jednak władza zmusiła ich do przeprowadzki do mniejszego mieszkania na drugim piętrze, ponieważ pojawił się nowy lokator – komendant Ośrodka Szkolenia Specjalistów Morskich.

Dobry, mądry i szanowany człowiek. I najlepszy wujek

„Siostra mojej mamy Maria Hoffmann wraz z mężem Józefem, oboje przedwojenni bankowcy z Poznania, w roku 1947 zostali skierowani do pracy związanej z organizacją bankowości na tzw. Ziemiach Odzyskanych – wspominał kilka lat temu w korespondencji z „Głosem”, nieżyjący już Jacek Szulczyński, który w dzieciństwie i młodości często odwiedzał wujostwo w Ustce. - I tak już pod koniec roku 1947 wujek mój Józef kierował oddziałem Komunalnej Kasy Oszczędności w Ustce, która miała swoją centralę w Warszawie. Ciocia Maria - zwana w rodzinie Myszką - pracowała w Słupsku w NBP. W związku z bardzo ścisłymi więzami rodzinnymi i bezdzietnością wujostwa, ja i moi młodsi bracia Wojciech i Stanisław byliśmy tam na prawach ukochanych dzieciaków. Każde zatem wakacje letnie i świąteczne, często przedłużane, spędzaliśmy właśnie w Ustce. Wuj mój Józef z racji znaczącej wtedy pozycji w mieście wchodził w grono ludzi znanych powszechnie. Cieszył się bardzo dobrą opinią”.

Siostrzeniec Marii Hoffmann wspominał też bardzo dobre relacje rodziny z księdzem proboszczem Wiktorem Markiewiczem:

„Z ustecką świątynią byliśmy związani z racji i nabożeństw, i tego, że wuj Józef często grywał tam na organach. Był również utalentowany w tym kierunku i miał dobry głos. Przed II wojną, jeszcze za narzeczeńskich czasów w Poznaniu, wraz z moim ojcem często koncertowali w naszym mieszkaniu. Z opowieści mojej mamy i cioci Myszki wiem, że komponował dla nich różne romanse.

Wuj Józef pod wieloma względami był wyciszony. Proszę pamiętać, że ten człowiek już w 1940 został aresztowany w Poznaniu przez Niemców i osadzony w katowni Fortu VII w Poznaniu, a potem przewieziony do więzienia w Rawiczu, gdzie aż do wyzwolenia więzienia w 1945 przebywał w warunkach, o których nie chciał później nic mówić. Po wejściu Armii Czerwonej do naszego miasta na skutek poszukiwań osób z nazwiskami niemieckiego pochodzenia został już wiosną 1945 roku aresztowany ponownie i osadzony w obozie przejściowym w Łambinowicach na Śląsku (obóz przesiedleńczy dla Niemców, do którego również omyłkowo trafiali Polacy – red.). Tam cudem uniknął śmierci. Od wielu lat interesował się medycyną i dał się poznać jako osoba potrafiąca leczyć kolegów w łagrze. Niewiele to oczywiście mogło pomóc ze względu na brak leków. Dane dotyczące chorych i ich nazwiska zawarł w starym kalendarzyku niemieckim. Ciocia Myszka przekazała mi po jego śmierci ten egzemplarz, a ja z kolei przekazałem go do poznańskiego oddziały IPN. Tam ewentualnie można wykorzystać go w celu identyfikacji ludzi osadzonych, o których rodziny nie miały być może żadnych informacji. Człowiek ten, mój wujek, doświadczył jeszcze jednego aresztowania, za kolejnej już władzy”.

Jacek Szulczyński wspominał również przyjaciół Hoffmannów – Helenę i Stefana Bieszczadów, właścicieli zakładu fotograficznego, którzy uwiecznili na zdjęciach usteckiego bankowca.

„Na przeciwległym narożniku na parterze mieszkali nasi przyjaciele państwo Bieszczadowie. Ona Helena, pracowita bardzo i zdolna fotografik, on Stefan poświęcał czas pomocy w prowadzeniu warsztatu. Zakład fotograficzny, pierwszy w powojennej Ustce miał ogromne powodzenie, a w okresie letnim był wręcz oblegany. Dziś wspominam tych ludzi z serdecznością”.

Pożegnanie bohatera

Józef Hoffmann był przyjacielem księdza Wiktora Markiewicza, usteckiego proboszcza w latach 1957-77. Przyjaciółmi państwa Hoffmannów stali się więc także wakacyjni goście plebanii - pisarz Jerzy Zawieyski oraz dyrygent i organista Stefan Stuligrosz.

Ks. prob. Wiktor Markiewicz autor „Kroniki parafialnej” w 1961 roku tymi słowami pożegnał swojego przyjaciela, powstańca, człowieka o niesłychanej osobowości, szanującego innych ludzi, w chwili śmierci 58-letniego mężczyznę:
„Tegoroczna kolęda dobiega końca, jak również dobiega końca piękny żywot przyjaciela wszystkich proboszczów i księży, którzy w Ustce pracowali, znanego inteligencji i ludowi, przez wszystkich szanowanego pana Józefa Hoffmanna. Tak był blisko spraw i kłopotów każdego duchownego, zwłaszcza proboszczów, że powszechnie nazywano go dziekanem. Był głęboko wierzący i praktykujący. Nie wstydził się wiary, gotów byłby raczej życie oddać niż jej się zaprzeć. I oto nastąpił wypadek, który być może przyspieszył jego zejście.

Od kilku lat w Boże Ciało stawiano ołtarz w bramie Kasy Spółdzielczej. W ubiegłym roku pomimo ostrzeżeń nieoficjalnych, kierownik Kasy nie tylko, jak po inne lata, wyraził zgodę na postawienie ołtarza, ale sam brał w tym czynny udział. „Przestępstwo” to doszło do władz wojewódzkich, a nawet do Warszawy. Były nieprzyjemności. Gdyby nie poważna jego pozycja w bankowości i wielka osobowość, byłby zdjęty z kierownictwa, albo i w ogóle stracił pracę.

Ten burzliwy przebieg trwający kilka miesięcy znany był piszącemu. On przyspieszył zawał serca. Pojednany z Bogiem 4 lutego zasnął w Panu, by po trudach życia odpocząć. Pięciu kapłanów oraz niezliczone rzesze wiernych, a nawet niewierzących oddało ś.p. panu Hoffmannowi ostatnią przysługę, biorąc udział w jego pogrzebie. Odszedł wierny syn Kościoła, przyjaciel wszystkich i serdeczny współbrat duchowieństwa. Świetlana jego postać, mądre pouczenia, rady nie schodzą z pamięci tych, co je otrzymali. Zza grobu będzie dalej apostołował”.

Józef Hoffmann zmarł 4 lutego 1961 roku. Trumnę z ciałem wystawiono w holu banku, gdzie setki ustczan żegnały jednego z bardziej szanowanych mieszkańców miasta. Bohater został pochowany na cmentarzu w Ustce w grobie, w którym 10 lat wcześniej spoczęła mama Marii Hoffmann – Elżbieta Świentek.

W grudniu 2023 roku za sprawą Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku stary zniszczony nagrobek został zastąpiony nowym pomnikiem.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza