Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa śmigłowca w Czystej. Oskarżony odniósł się do ustaleń biegłego

Monika Zacharzewska
Monika Zacharzewska
W poniedziałek (22 sierpnia) oskarżony pilot Mark B. z pomocą tłumacza punkt po punkcie odnosił się do ustaleń przygotowanych przez biegłego. Trwało to kilka godzin.
W poniedziałek (22 sierpnia) oskarżony pilot Mark B. z pomocą tłumacza punkt po punkcie odnosił się do ustaleń przygotowanych przez biegłego. Trwało to kilka godzin. Łukasz Capar
W poniedziałek (22 sierpnia) odbyła się kolejna rozprawa w sprawie katastrofy śmigłowca sprzed ponad dwóch lat.

Proces w sprawie katastrofy śmigłowca zakończył się w kwietniu, jednak wyrok wciąż nie zapadł. Do poniedziałkowej rozprawy oskarżony przygotował się bardzo skrupulatnie.

Sąd wznowił postępowanie, by biegły wydał opinię uzupełniającą, a wczoraj oskarżony Mark B., który zdaniem prokuratury bez wymaganych polskich licencji sterował śmigłowcem niezdatnym do lotu, z licznymi usterkami, nie przestrzegając przepisów dotyczących ruchu lotniczego, punkt po punkcie, z pomocą tłumacza języka angielskiego, odnosił się do ustaleń biegłego. Zajęło to kilka godzin, w trakcie których oskarżony poddał w wątpliwość zeznania świadków, na których opierał się biegły, dochodził, jacy to mogli być świadkowie, twierdził, że biegły nieprawidłowo wyliczył prędkość spadania śmigłowca, czy też, że nie doprecyzował diagramów lotu helikoptera. W pewnym momencie wyjął nawet niewielki model śmigłowca, zabawkę, przy pomocy której demonstrował możliwość lądowania.

Czytaj także: W miejscowości Czysta k. Smołdzina rozbił się helikopter. Na pokładzie była dwójka dzieci (zdjęcia, wideo)

Oskarżony Mark B., 59-letni emerytowany amerykański doświadczony pilot wojskowy spod Darłowa, broni się, że był tylko pasażerem śmigłowca, a miejsce dowódcy zajmował właściciel.

Jego zdaniem, dopiero gdy zgasły oba silniki, to on doprowadził do autorotacji, wybierając miejsce przymusowego, ale szczęśliwego lądowania.

Mark B. przejął ster, bo Mi-2 można pilotować z obu miejsc. Dzięki temu wszyscy ocaleli.

Czytaj także: Katastrofa śmigłowca w Czystej. Koniec procesu i szybkie wznowienie

- Polska ma wystarczająco dużo wypadków śmiertelnych w awiacji, a mnie się oskarża, podczas gdy uratowałem ludzkie życie. To jest dla mnie trudne do zrozumienia - mówił Amerykanin po zakończeniu procesu i przekonywał w ostatnim słowie, że uratował życie uczestników lotu, a zrobiono z niego kozła ofiarnego. Wtedy jednak postępowanie zostało wznowione, bo sąd dopytał biegłego, czy m.in. możliwe jest, by doszło do samoczynnego i jednoczesnego wyłączenia się obu silników.

W poniedziałek, po przedstawieniu przez oskarżonego swoich wątpliwości, sąd ponownie odroczył rozprawę, aby dodatkowo przesłuchać pasażerów śmigłowca, ustalić, na jakiej wysokości lecieli i zorganizować wideokonferencję z biegłym.

Przeczytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza