Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klacz Jonata spod Ustki uratowana przed rzezią (wideo)

Magdalena Olechnowicz
Jonata pojechała do hospicjum dla koni. Tam będzie leczona.
Jonata pojechała do hospicjum dla koni. Tam będzie leczona. Kamil Nagórek
16-letnia klacz śląska nie nadawała się już ani do ujeżdżania, ani do zaprzęgu. Czekała tylko na rzeź. Na szczęście udało się ją uratować. Wczoraj pojechała do hospicjum dla koni.

Jonata, bo tak się nazywa klacz, ma 16 lat. W Ośrodku Jeździeckim "Anka" w Ustce-Przewłoce jest od trzech. Była wykorzystywana do nauki jazdy konnej, ale przede wszystkim do zaprzęgu. Ciągnęła bryczkę, zimą kuligi. Niestety, zaczęła chorować. Nie miała już siły pracować.

- Jonatę kupiliśmy od znajomych. Od początku miała problemy ze zdrowiem. Straszliwie chudła, nie miała apetytu - opowiada Anna Lipczyńska, właścicielka stadniny. - Długo ją leczyliśmy i teraz już nie jest z nią tak źle, ale cały czas ma problemy z oddychaniem. Podejrzewamy, że jest na coś uczulona albo ma zadmę płucną - mówi kobieta.

Konia czekała rzeź. Losem Jonaty przejęła się Natalia, wolontariuszka zajmująca się końmi w stadninie. Historię klaczy opowiedziała Renacie Cieślik, komendantce Straży Ochrony Zwierząt w Słupsku, a ta zaproponowała hospicjum dla koni. - To ośrodek dla koni, których już nikt nie chce. Mają tam doskonałe warunki i opiekę lekarską - mówi Renata Cieślik.

Hospicjum dla koni o nazwie "Ranczo Szczęśliwych Koni - Romanówka" znajduje się w Białęcinie, pod Sławnem. Prowadzi je Zbigniew Roman, który wczoraj osobiście przyjechał po Jonatę.

- Nie jest z nią tak źle. Spodziewałem się, że będzie w gorszym stanie. Przez parę dni ją poobserwuję, a później będziemy ją leczyć - mówi pan Zbyszek.

Pod jego opieką jest około 80 koni.

- U nas w rodzinie to dziedziczne. Konie miał dziadek i ojciec, a teraz ja. Mamy 50 hektarów łąk, więc konie mają u nas prawdziwy raj. Przyjmujemy wszystkie, których już nikt nie chce, najczęściej schorowane albo głodzone - mówi Zbigniew Roman.

Jonata ma szczęście, że trafi do hospicjum. - W ten sposób uniknie rzezi, a nam zależy na ratowaniu każdego żywego stworzenia. Chcemy też pokazać innym ludziom, że oddanie konia na mięso czy do utylizacji nie jest jedynym rozwiązaniem - mówi Renata Cieślik.

Wczoraj klacz pożegnała się z Ośrodkiem Jeździeckim "Anka". Łza w oku kręciła się Natalii. - Ja się z nią nie żegnam. Będę ją tam odwiedzać - powiedziała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza