Prezes Miejskiego Zakładu Zieleni, Dróg i Ochrony Środowiska Józef Jakubasik przekonywał, że anulowanie aneksu do umowy dzierżawy gruntów w Korzyścienku spółce AgroElektroGaz, która chce tam wybudować niechcianą przez mieszkańców Radzikowa i Grzybowa biogazownię, jest ważne. Czyli zaprzeczał temu, co napisaliśmy w ub. tygodniu w "Głosie Kołobrzegu", i co potwierdzono nam w urzędzie miasta.
Przypomnijmy, sporny aneks dawał spółce AgroElektroGaz dodatkowo 12 miesięcy na otrzymanie pozwolenia na budowę biogazowni. Gdyby takiego pozwolenia spółka nie dostała do 1 października, a dziś wiemy, że nie miała na to szans, umowa dzierżawy zostałaby rozwiązana.
Tymczasem według prezesa Jakubasika grunty wróciły z powrotem do zieleni miejskiej! Stoi to w sprzeczności z faktem, że w połowie października AgroElektroGaz otrzymał pozwolenie na budowę na dzierżawionej od "zieleni" działce budynków magazynowych, niezwiązanych z biogazownią.
Trzy godziny później w tej samej sprawie zabrali głos Renata Brączyk i Krzysztof Plewko, mieszkańcy Radzikowa, którzy razem z innymi mieszkańcami protestują przeciwko biogazowni. Są również kandydatami do rady miasta z komitetu wyborczego Henryka Bieńkowskiego. Niejasne tłumaczenia prezesa Jakubasika ich nie przekonują.
Czytaj też> Biogazownia w Nacławiu chroni środowisko
- Między innymi z tego powodu powołaliśmy stowarzyszenie Ekologiczny Kołobrzeg. Dzięki niemu będziemy stroną w postępowaniach administracyjnych i sądowych w sprawie biogazowi. Chcemy zablokować jej budowę - mówili wczoraj na spotkaniu z dziennikarzami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?