Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KOMENTARZ - Tomasz Ogonowski

Tomasz Ogonowski
Wójt, policja i Rada Gminy Mielno zapewniają, że w sprawie walki znocnym hałasem robią co mogą. Prawo jest jednak łamane co noc przez tych samych ludzi.

Zajmując sie problemem hałasu w miejscowościach nadmorskich asystowaliśmy przy pomiarach dokonanych przez sanepid w nocy w Łazach, Unieściu i Mielnie. Zorganizowaliśmy dyżur redakcyjny z jego pracownicą. Przyjęliśmy też wiele zgłoszeń telefonicznych i listownych od wczasowiczów, którzy nie przespali spokojnie ani jednej nocy na wczasach.
Kwestię emisji hałasu w nocy jednoznacznie regulują przepisy zawarte w ustawie "Prawo Ochrony Środowiska" z 27 kwietnia 2001 roku. W Mielnie podjęto nawet dodatkową uchwałę w kwietniu ubiegłego roku - "w sprawie ograniczenia i kontroli emisji hałasu na terenie Gminy Mielno". Precyzuje ona jednoznacznie: "na terenie całej gminy Mielno w godzinach od 22 do 6 rano zabrania się stosowania urządzeń i instalacji nagłaśniających stacjonarnych i przenośnych, które emitują do atmosfery hałas".
Treść uchwały zdaje się jednak być ponurym żartem, kiedy w sezonie odwiedzimy Mielno nocą. Jest tak źle, że dokładnie w połowie wakacji cztery mieleńskie radne (w tym przewodnicząca rady gminy Elżbieta Reck) skierowały do wójta interpelację, w której zarzuciły mu niewykonywanie wspomnianej uchwały, a podejmowane dotychczas działania określiły jako "nieskuteczne". - Sytuacja jest tragiczna, a działania bardzo mizerne
- zaznacza przewodnicząca Reck.
W obszernej odpowiedzi wójt Zbigniew Choiński pisze m. in.: "Pismem (...) z dnia 8 sierpnia zwróciłem się do Komisariatu Policji I w Koszalinie w sprawie podjęcia przez Policję natychmiastowych i skutecznych działań w celu egzekwowania ciszy nocnej".
Z treści pisma wynika więc, że dotychczasowe działania policji wójt uważa za nieskuteczne. - Policja w miarę swoich możliwości wypełnia wszystkie ustawowe obowiązki, w tym pilnowania, czy przestrzegana jest cisza nocna. Nic więcej nie powiem
- odmawia komentarza Aneta Romanowska, p.o. rzecznika prasowego Komendanta Miejskiego Policji w Koszalinie.
Policja wlepia więc mandaty (w tym sezonie kilkadziesiąt), udziela pouczeń i kieruje sprawy do sądu grodzkiego. Ale w tym ostatnim wypadku procedura jest tak długa, że szansa na ukaranie zakłócających ciszę nocną będzie dopiero po kończącym się już sezonie.
Tymczasem sanepid na głównego winowajcę typuje Starostwo Powiatowe w Koszalinie. "Państwowy Inspektor Sanitarny w Koszalinie stwierdza, że w bieżącym roku Starostwo Powiatowe w Koszalinie wydało ponownie w miejscowości Mielno zezwolenia na prowadzenie uciążliwej działalności rozrywkowej - dyskotek w pobliżu zabudowy mieszkalnej i wypoczynkowej" - czytamy w piśmie skierowanym cztery dni temu do starosty koszalińskiego przez szefa koszalińskiego sanepidu Zenona Melnyczuka. - To jakieś nieporozumienie. Panu Melnyczukowi najwyraźniej coś się pomyliło
- replikuje Jerzy Banasiak, rzecznik prasowy starosty koszalińskiego. - My nie wydajemy tego typu zezwoleń.

KOMENTARZ - Tomasz Ogonowski

Niewiele jest aż tak jaskrawych przykładów bezkarnego łamania prawa, jak conocne przekraczanie wszelkich dopuszczalnych norm emisji hałasu przez właścicieli dyskotek i ogródków piwnych w Mielnie. Dzieje się tak sezon w sezon i to najczęściej w gminie, która usilnie stara się o uzyskanie statusu uzdrowiska. A mi się wydaje, że z tym uzdrowiskiem to tylko jakieś żarty. Tak naprawdę chodzi o to, żeby zarobić jak najwięcej w jak najszybszym czasie na hordach pijanych małolatów, którzy - Boże broń - nie przyjechali tu wypocząć. W Mielnie muzyka będzie więc grała tym dłużej i głośniej, im bardziej tamtejsi urzędnicy będą walczyli z nocnym hałasem.

Głośny horror

W czasie naszego redakcyjnego dyżuru (we wtorek przez półtorej godziny na pytania naszych czytelników odpowiadała Ewa Betlewicz - Dawidziuk, kierowniczka Oddziału Bieżącego Nadzoru Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Koszalinie) zgłaszali Państwo swoje spostrzeżenia dotyczące zakłóceń ciszy nocnej przez dyskoteki i ogródki piwne. Dowiedzieliśmy się o nieprzespanych nocach dzieci w ośrodku "Gniewko" w Darłówku. - Obok działa dyskoteka. Od 20 do 4 nad ranem. Noc w noc. Na stołówce latają szyby, rusza się parkiet. Dzieci nie śpią w nocy, są skrajnie przemęczone. Zdarzają się nam omdlenia dzieciaków. To piekło - donosiła wychowawczyni z Darłówka. - Dzwonię z Łaz, jestem właścicielem ośrodka "Uniwersal". W sąsiedztwie ośrodka stoją dwa namioty, na scenie z desek kręci się kilka osób, ale łomot trwa codziennie do rana, więc kilkadziesiąt osób nie śpi. Wzywana policja przyjeżdża, ale radiowóz potrafi przejechać przez całe Łazy nie zatrzymując się ani razu.
Takich sygnałów mieliśmy o wiele więcej. Na wszystkie staraliśmy się odpowiedzieć rzetelnie i jednoznacznie. Nasuwa się jeden wniosek: jeżeli walki z nocnym hałasem nie rozpoczniemy już w tym roku, w przyszłe wakacje będzie albo tak samo albo jeszcze gorzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza