Nie widać końca konfliktu między mieszkańcami Lubowidza i Mostów, którzy mają odmienne zdanie w sprawie reaktywowania dawnego cmentarza ewangelickiego w tej pierwszej miejscowości. Głos w imieniu mieszkańców zabrała pani Monika (nazwisko do wiadomości redakcji).
- Z całą pewnością niewielu mieszkańców Lęborka, Mostów, a nawet Lubowidza wie, gdzie znajduje się teren nieczynnego i zamkniętego cmentarza ewangelickiego, o reaktywację którego różnymi sposobami od lat stara się ksiądz z Mostów - przekonuje mieszkanka Lubowidza. - Cmentarz znajduje się w odległości około siedmiuset metrów od Jeziorem Lubowidzkiego i plaży zwarowskiej, w otoczeniu lasu, a od rozbudowującego się osiedla domów jednorodzinnych dzieli go tylko piaszczysta droga gminna.
Leśnymi ścieżkami obok cmentarza każdego dnia w cieniu drzew spacerują turyści, rodziny z dziećmi, jeżdżą rowerzyści, nie zdając sobie sprawy, że właśnie mijają przedwojenny cmentarz ewangelicki z niemal setką grobów. Cmentarz jest porośnięty lasem i trudno go dostrzec. Jesteśmy mieszkańcami (obecnymi i przyszłymi) rozbudowującego się osiedla tuż przy nieczynnej leśnej nekropolii.
Zdecydowaliśmy się na budowę naszych wymarzonych domów w pięknym miejscu nad jeziorem, z dala od miejskiego zgiełku i w otoczeniu przyrody. Nigdy nie przeszkadzało nam sąsiedztwo historycznego cmentarza, ale co innego mieszkać w pobliżu nieczynnego cmentarza, a co innego, gdy ktoś wbrew obowiązującym przepisom próbuje za płotem zbudować ci nowy cmentarz z całą niezbędną infrastrukturą, kaplicą, domem pogrzebowym i parkingami.
Cmentarz, na którym regularnie będą odbywały się pochówki. Nie mamy ochoty co dzień oglądać kondukty żałobne. Czy kogoś to dziwi? Chcemy po prostu mieszkać w spokojnej okolicy, móc odpocząć po pracy, a nie przeżywać stresy związane z odbywającymi się pogrzebami. Bo dla nas to jest stres. Niewielka część parafian głównie z Mostów, popiera pomysł budowy cmentarza w Lubowidzu - cóż, łatwo wypowiada się na tematy, które nas bezpośrednio nie dotyczą.
Ciekawe, czy te osoby miałyby takie samo zdanie, gdyby cmentarz miał powstać za ich oknami? Przeciwników powstania tutaj cmentarza jest znacznie więcej.
Kobieta twierdzi, że gdy kilka lat temu kupowali działki, nic nie wskazywało na to, że ktoś będzie dążył do reaktywowania historycznego zamkniętego cmentarza ewangelickiego.
- Gdyby tak było, teren istniejącego osiedla nadal należałby do poprzednich właścicieli - zapewnia. - Pojawiające się z biegiem czasu plotki o możliwej reaktywacji cmentarza wójt gminy osobiście dementował, choć w tym samym czasie czynił zabiegi i podejmował decyzje mające umożliwić księdzu budowę nowego cmentarza.
Dodaje:
- Nigdy nie będzie naszej zgody na wznowienie działalności cmentarza - twierdzi. - Nekropolia istnieje tu od ponad wieku, nikomu nie przeszkadza, ale jest zamknięta do celów grzebania zwłok i niech tak pozostanie. Zmieniły się warunki, powstało osiedle, którego mieszkańcy chcą żyć w zdrowym środowisku. Zgodnie z obowiązującym prawem, teren pod cmentarz powinien być lokalizowany w sposób wykluczający możliwość wywierania szkodliwego wpływu cmentarza na otoczenie, w izolacji od zabudowań i musi spełniać określone wymogi sanitarne, a żaden z tych warunków nie jest spełniony. Udowodniono, że cmentarze wywierają niekorzystny wpływ na środowisko przyrodnicze i stanowią zagrożenie dla ludności mieszkającej blisko nekropolii.
Mieszkańcy okolic cmentarzy nie tylko korzystają z zanieczyszczonej wody, lecz także wdychają trujący gaz. Wielu z nas jest rodzicami małych dzieci i nie chcemy, aby nasze pociechy wychowywały się i bawiły na zanieczyszczonych terenach przyległych do cmentarza, a także były razem z nami narażone na ciągłe stresy związane z bliskością cmentarza i pogrzebami, gdyż może to negatywnie wpłynąć na nasze zdrowie psychiczne.
Czy tak trudno zrozumieć naszą sytuację? Nasz sprzeciw jest oczywisty, gdyż w żadnych oficjalnych planach gminy nigdy nie było mowy o budowie cmentarza na tym terenie. Budowa nowego cmentarza w Lubowidzu nie ma zresztą żadnego uzasadnienia społecznego ani ekonomicznego. Istniejący w odległości zaledwie trzech kilometrów od nieczynnego cmentarza ewangelickiego cmentarz komunalny w Lęborku jest duży, z zaplanowaną rezerwą terenu na jego rozbudowę i doskonale skomunikowany z Mostami i Lubowidzem.
Być może spór w końcu się zakończy, bo Jan Dominiecki, nadleśniczy nadleśnictwa Lębork, do którego teren należy, mówi, że żadnego przetargu już nie będzie.
- Nie będziemy eskalować tego konfliktu, zbyt dużo niepotrzebnego zamieszania wokół cmentarza jest - twierdzi. - Nekropolia zostanie w rękach nadleśnictwa i dodaje, że są osoby, które uporządkują teren.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?