- Kto jest ostatni? - pada pytanie. - A jest pani na liście? - pyta któraś z czekających przed sekcją świadczeń rodzinnych osób.
- A to jest jakaś lista? - w głosie słychać niedowierzanie.
Taką wymianę zdań w korytarzu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej było wczoraj słychać co kilkanaście minut. Każda nowo przybyła osoba, która chciała złożyć dokumenty o tzw. rodzinne, dowiadywała się, że aby dostać się do pomieszczenia powinna być zapisana na liście.
- Żeby się zapisać, trzeba przyjść rano. Ludzie stoją od 6, czasem nawet 5. Ośrodek otwierają dopiero o 7, a piętnaście przed ósmą jeden z pracowników wynosi kartkę, na którą trzeba się wpisać. Przyjmowanych codziennie jest 30 osób - tłumaczy czekająca kobieta.
- Potem trzeba czekać w kolejce, żeby nie przepuścić swojego numeru. Inaczej następnego dnia znowu trzeba przyjść rano, żeby się wpisać - dodaje druga.
Jest 11.30. Na korytarzu czeka kilka osób. - Byłam o siódmej i jestem 14, a jeszcze nie weszłam - mówi jedna. - Ja czekam od za dwadzieścia ósma i jestem 17 - dodaje druga.
Młoda mama czekająca z czteroletnią dziewczynką dodaje ze śmiechem, że ona ma 29 numerek. Przyszła kilka minut przed 8. Ma szczęście, ledwo co się załapała. W międzyczasie była w domu, ale teraz siedzi z dzieckiem i pilnuje kolejki.
- Nie mogę sobie pozwolić, żeby przeszła, bo jutro musiałabym znowu od rana czekać - mówi.
Kobiety, bo akurat one czekają na korytarzu przed działem świadczeń rodzinnych, są zbulwersowane, że nigdzie nie ma informacji o tym, że trzeba wpisać się na listę.
- Nikt niczego nigdzie nie wywiesił. Ja dowiedziałam się przypadkiem od koleżanki - mówi pani Anna.
W międzyczasie przychodzi kobieta i zadaje znane pytanie: Kto ostatni?
Poinformowana o liście, kwituje zbulwersowana.
- Specjalnie musiałam się zwolnić z pracy, żeby dziś przyjść z tymi dokumentami, a tu okazuje się, że i tak mnie nikt nie przyjmie, bo nie było mnie na jakiejś liście. Drugi raz już się zwolnić nie mogę. W tamtym roku żadnych list nie było i jakoś to szło - mówi pani Marta.
O sprawę listy zapytaliśmy kierownik lęborskiego MOPS. Zdaniem Elżbiety Michalskiej, spis jest tworzony na prośbę samych oczekujących.
- To nieprawda, że przyjmujemy jedynie 30 osób dziennie. Z naszych rejestrów wynika, że od początku miesiąca przyjętych zostało już niemal 300 wniosków, z tego wynika, że jest to średnio 60 dziennie. Co rok w pierwszych dwóch tygodniach składania wniosków jest więcej osób czekających na złożenie. Potem na korytarzach są pustki. To dlatego, że ci, którzy złożą wnioski we wrześniu, pieniądze dostaną już w listopadzie. Lista została stworzona na wniosek osób oczekujących, to nie nasza inicjatywa - mówi Elżbieta Michalska i przewiduje, że za kilka dni, kiedy będzie przychodziło mniej osób, listy najprawdopodobniej już nie będzie. - Każdy zdąży wniosek złożyć, nie wiem po co te utrudnienia - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?