Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legendy o słupskim piwie

Michał Kowalski [email protected]
Słupskie piwo transportowano w beczułkach do innych miast Pomorza.
Słupskie piwo transportowano w beczułkach do innych miast Pomorza.
Słupsk miał wspaniałą tradycję warzenia piwa. W XVII wieku w mieście było prawie 500 małych browarów.
Piwo składowane w jednym ze słupskich browarów w 1860 roku.
Piwo składowane w jednym ze słupskich browarów w 1860 roku.

Piwo składowane w jednym ze słupskich browarów w 1860 roku.

Z tej tradycji niestety nic już nie zostało. W dawnych czasach piwo było podstawowym napojem mieszkańców miasta. Nie tylko zresztą naszego.

- Wody gruntowe z pierwszego poziomu były zatrute fekaliami. Gdy ktoś napił się normalnej wody ze strumyka, to po prostu bolał go brzuch. Stąd wzięło się powiedzenie przy spożywaniu alkoholu: "Na zdrowie" - tłumaczy Elżbieta Szalewska, słupski architekt, badacz dziejów regionu.

Nieco zakręcona rzeczywistość
Znany jest statut gildii browarników z 1592 roku. Jej członek musiał być obywatelem miasta, posiadać obiekt z murowanym kominem, w którym warzył piwo, szeroki na około 7 metrów. Dane źródłowe mówią, że w XVII wieku w Słupsku istniało prawie 200 browarów. Ponadto napój warzyli też zwykli mieszkańcy.

- Istniały one praktycznie na każdej działeczce - mówi Szalewska. Dawni słupszczanie uprawiali chmiel. Szczególnie popularny we wschodniej części miasta, gdzie było odpowiednie nasłonecznienie i dobra ziemia. Resztki tego zwyczaju można oglądać do dziś w podsłupskiej wsi - Swołowo, gdzie dziko rosną krzewy chmielu. Jeden z browarów znajdował się w dzisiejszej kruchcie kościoła pw. św. Jacka. Na dość szczegółowych mapach z XVIII wieku właśnie w tym miejscu jest on zaznaczony.
Spożywanie alkoholu było propagowane i przez bogatych mieszczan i przez zakonników. - W pamiętnikach z XVI wieku spotyka się stwierdzenia, że do śniadania spożywało się szklaneczkę, do obiadu kubeczek, a na wieczór antałeczek. Można śmiało stwierdzić, ze ówczesny naród był, mówiąc kolokwialnie: "nieźle zakręcony" - mówi Szalewska. Być może śladem tego zakręcenia w Słupsku było lokalne "Święto Zakręconego Toru".

Najważniejszym elementem tego zapomnianego zwyczaju było wejście postaci "Majowego Księcia" do specjalnie wybudowanego labiryntu, którym musiał dotrzeć do centrum bez żadnego błędu. Za pomyłki płacił wszystkim zgromadzonym - trunkiem! Inna z czołowych postaci święta, błazen "Brat Półsiedem", swoją nazwę wzięła prawdopodobnie od stanu ducha, jaki mają ucztujący do samego rana.

Kres małych browarów
Słupscy browarnicy mieli wiele sukcesów w handlu. W XVI wieku zyskali wyłączność handlu piwem na Pomorzu. Byli na tyle dobrzy, że w XVII wieku ich produkty zaczęły konkurować z miejscowymi w Prusach Wschodnich. Sytuacja była poważna na tyle, że sejmik Prus Królewskich w 1676 roku zakazał importu słupskiego piwa. Można je było spotkać na jarmarku dominikańskim, choć bez prawa wyszynku.

W samym mieście wciąż funkcjonowało warzenie piwa metodami chałupniczymi na olbrzymią skalę. W połowie XIX wieku powoli jednak zwyczaj produkcji piwa domowego zanikał. Lepiej było je kupić. Około 1815 roku w Słupsku istniało jeszcze około 25 browarów. Zwyczaj warzenia piwa domowego wszedł za to na stałe w krajobraz pomorskiej wsi.

- W XIX wieku miały tu miejsce - z naszego punktu widzenia naprawdę rewelacyjne historie - opowiada Dawid Gonciarz, etnolog z Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku. Do tych rewelacji należy m.in. warzenie piwa przez każdego bogatszego gospodarza w Swołowie, ale też chleb wypiekany według własnych receptur, czy znakomite sery, które trafiały nawet do berlińskich sklepów.

W Słupsku pod koniec XIX wieku na rynek weszli nowocześni producenci, którzy zmonopolizowali sprzedaż piwa. Mniejsze browary padły. Powstały za to cztery duże o pięknie brzmiących nazwach - "Stern" - Gwiazda, "Krone" - Korona, "Quell" - Źródło i "Berg" - Góra.
Pozostały tylko legendy
Najsłynniejszy był "Stern", przy dzisiejszej ul. Kilińskiego, choć jego właściciel Richard Haydemann interes zaczął przy placu Kościelnym. Szedł na tyle dobrze, że zainwestował w nową fabrykę. Na początku XX wieku stworzył linię do butelkowania piwa. Zamiast koni zastosował w zakładzie maszyny parowe. Opłaciło się.

Jego piwo było znane na całym Pomorzu, zdobywało też nagrody międzynarodowe. W 1912 roku na terenie Sterna odkryto źródła wody. W czerwcu zakończono odwiert 130 metrowej studni artezyjskiej.

W ten sposób, browar zaczął sprzedawać także wodę mineralną "Sternprudel". Firma działała z powodzeniem przez następne lata. Przetrwała kryzys gospodarczy lat 20-tych. Pierwszym browarem na ul. Kilińskiego była jednak "Korona". Znajdował się na terenie dzisiejszej Szkoły Podstawowej nr 7. Produkował piwo jasne Kronen - Pilser i mocne typu koźlak "Kronennbock".

Warto też wspomnieć, że jednym z jego właścicieli był Louis Mundt, który próbował warzyć piwo z ryżu! Gdy wycofał się z biznesu, stworzył rower wodny, którym po Słupi można było dopłynąć nawet do Ustki. Przy ul. Kaszubskiej mieścił się browar "Góra" (tuż przed "Karczmą pod Kluką"). Do dziś można obejrzeć imponujące piwnice w jego wnętrzach. "Góra" powstała w 1859 roku, a zakończyła działalność w 1920 roku.

Ostatni z wielkiej czwórki "Źródło" - mieścił się przy ul. Kozietulskiego. Nie ma po nim śladu, na jego miejscu stoi dziś Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Za browarem położony był ogród, w którym mieściła się restauaracja, wkrótce tuż obok powstała kręgielnia i kolarski tor wyścigowy!

Losy słupskich browarów czekał nieuchronny koniec w 1945 roku. Ostatnim, który się ostał, był "Stern", gdzie powstała po wojnie Browarnicza Spółdzielnia "Praca". Dziś budynki po tym miejscu niszczeją. Po słupskim piwie pozostały tylko legendy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza