MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz może usłyszeć zarzuty poświadczenie nieprawdy

Andrzej Gurba [email protected]
Lekarz, który badał 17-letniego Sebastiana Zwolskiego może usłyszeć zarzuty poświadczenie nieprawdy
Lekarz, który badał 17-letniego Sebastiana Zwolskiego może usłyszeć zarzuty poświadczenie nieprawdy Fot. Archiwum
Lekarz, który badał 17-letniego Sebastiana Zwolskiego, zmarłego pięć miesięcy temu zapaśnika z Miastka, może usłyszeć zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej.

17-latek zmarł w swoim domu na początku kwietnia tego roku. Wieczorem położył się spać i się nie obudził. Biegły już po sekcji zwłok stwierdził, że zapaśnik miał nieprawidłowo zbudowaną klatkę piersiową, co wpłynęło też na wadliwą budowę serca.

Przyczyną zgonu była niewydolność serca. Miastecka prokuratora na początku wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. - Umorzyliśmy je z powodu braku znamion czynu zabronionego - mówi Beata Nowosad, prokurator rejonowy w Miastku.

- Rodzice zmarłego 17-latka nie złożyli wniosku o ściganie pod kątem narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a więc nie mogliśmy się tym zająć. Z racji tego jednak, że 17-latek uprawiał zapasy, zbadaliśmy dokumentację medyczną. Znaleźliśmy tam zapis lekarza, że nastolatek ma prawidłową budowę ciała. To poświadczenie nieprawdy. Lekarz nie został jeszcze przesłuchany. Niewykluczone, że usłyszy zarzut poświadczenia nieprawdy.
Lekarzowi grozić wtedy będzie od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Rodzice Sebastiana nie wiedzieli o wadzie serca. Nie wiedział też o niej sam Sebastian. - Syn nigdy nie skarżył się na jakieś poważne dolegliwości. Nigdy nic nie wyszło przy żadnych badaniach. Nie było lekarskich wskazań, aby nie uprawiać sportu, a badało go wielu lekarzy, też sportowych. Gdybyśmy wiedzieli, gdyby Sebastian wiedział o chorobie, to mogło być jakieś leczenie, oszczędzanie się - mówiła nam wcześniej mama Sebastiana.

17-latek uprawiał zapasy od czwartej klasy szkoły podstawowej. Chodził na treningi do Kazimierza Wanke z Zapaśniczego Klubu Sportowego w Miastku.
Od września ubiegłego roku uczył się w szkole sportowej w Gdań-sku. Trenował też zapasy w gdańskim klubie. Trener Wanke twierdzi, że nie wiedział o wadzie serca Sebastiana. - Gdybym wiedział, to nie pozwoliłbym mu na uprawianie w klubie zapasów - oznajmia Wanke.

Dodaje, że gdy przyjmuje nowe osoby do klubu, to nie przechodzą one badań. Są takie badania, jeśli zawodnicy jeżdżą na zawody, ale tylko ogólne, osłuchowe. W razie wątpliwości kieruje się na badanie specjalistyczne. Z dokumentacji medycznej wynika, że u Sebastiana badania ogólne nigdy niczego nie wykazały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza