Przypomnijmy – w sobotę do kanału portowego w Rowach wpadł łoś, który od kilku dni błąkał się po Pomorzu. Zwierzę nie potrafiło się samodzielnie wydostać, dlatego świadkowie zadzwonili po pomoc straży pożarnej.
- Łoś najpierw spacerował po miejscowości, a potem podszedł do kanału i chciał napić się wody, niestety do niej wpadł – pisze pani Joanna, świadek wydarzenia. - Spacerowicze natychmiast powiadomili straż o zdarzeniu. Nie mogliśmy doczekać się strażaków, a zwierzak był wycieńczony. Jeden z obserwatorów wziął linę (nie stalową, tylko normalną) z jakiegoś kutra i jak zwierzę podpłynęło do rogu kanału, to wskoczył na kuter i z innymi mężczyznami przywiązali linę do rogu łosia. Przy pomocy innych obecnych, przeskakując z kutra na kuter, przeciągnęli łosia do miejsca wodowania i wyciągnęli zwierzę.
Chwilę później na miejsce przyjechali strażacy, którzy przywiązali łosia nylonową linką do wozu strażackiego i powoli jadąc przetransportowali zwierzę w bezpieczne dla niego miejsce. Pomimo, że zwierzęciu nie stała się żadna krzywda, naoczni świadkowie i internauci są oburzeni zachowaniem pracowników straży. Na przysłanym do nas nagraniu wideo widać, jak łoś opiera się prowadzeniu na lince. Dostaliśmy też maila w tej sprawie.
- Strażacy w Rowach spętali Łosia bez żadnego znieczulenia! Co teraz będzie z tym zwierzęciem? Nie powinni tak robić w końcu to żywa istota! Powinien przyjechać weterynarz i uśpić tego łosia do transportu - czytamy w mailu od naszego Internauty.
Nagranie wideo wygląda niepokojąco, ale Tomasz Ponczkowski, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Słupsku, zapewnia, że zwierzęciu nie stała się żadna krzywda. Wystraszony zamieszaniem łoś co prawda niechętnie szedł „na smyczy”, ale nie jest to nic niezwykłego, biorąc pod uwagę, że jest to dzikie zwierzę.
- Strażacy podjęli decyzję o transportowaniu łosia w taki, a nie inny sposób, bo nie mieli innego wyjścia, a przede wszystkim sprzętu. Próbowaliśmy dzwonić po pomoc do odpowiednich służb, aby w akcji wziął udział też weterynarz, ale nikt się tego nie podjął – mówi Tomasz Ponczkowski. - Straż nie jest specjalistyczną służbą do rozwiązywania takich problemów, ale udało nam się przetransportować łosia w miejsce, w którym nie stwarza zagrożenia dla siebie i innych. Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt iż obecne na miejscu osoby postronne krzykami oraz błyskami fleszy dodatkowo rozdrażniły zwierzę.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?